Dziś mam dla Was ostatni zaległy wpis z listopadowej rotacji.
Z podsumowania października wiecie, że miałam trzy loty, w tym jeden z pasażerami. Ale to była końcówka poprzedniego miesiąca. Później przyszedł listopad i zastał mnie na dyżurze w Bazylei. Na szczęście, miałam tylko pięć dni spędzić w hotelu czekając na lot.
W pierwszą niedzielę miesiąca muzea w tym mieście są bezpłatne. Postanowiłam skorzystać z okazji i odwiedzić dwa, na które do tej pory szkoda mi było pieniędzy.
Zaczęłam od kolejnej siedziby Muzeum Historycznego w Bazylei. |
Są globusy, są zegary. |
Zwiedzanie zaczyna się od piwnicy, gdzie możecie zobaczyć ogromną kolekcję świeckich arrasów. Dalej przechodzi się do gablot z przedmiotami, które kolekcjonowali bogaci mieszkańcy Bazylei. Na koniec w podziemiach jest trochę wykopanych zabytków, kości, fundamentów i takich tam. Akurat ten fragment najmniej mi się podobał.
Arrasy są imponujące. Szczególnie zadziwia ich tematyka od władz miasta, poprzez zwierzęta (te prawdziwe i baśniowe), do życia codziennego. |
Na tablicach informacyjnych na ścianach możecie przeczytać wprowadzenie do sali w trzech językach. Na ekranach też często jest do wyboru język angielski. Jedynie przedmioty podpisane są tylko i wyłącznie w języku niemieckim. Możecie za to, zeskanować sobie ulotkę przy wejściu i szukać informacji o przedmiotach na stronie muzeum.
Takie zwierzęta dawniej trzymano w mieście. 😉 |
Interesowano się światem i jego odkryciami. Globus był do tego niezbędny. |
Bardzo podobał mi się ten fragment wystawy, w osobnym pokoju pokazano, jakie rzeczy były kolekcjonowane przez ówczesnych. |
Przez podziemia idzie się głównym korytarzem, od którego odchodzą małe pokoje. Są one wykończone w stylu różnych epok. Pokazują wnętrza kolekcjonerów i innych znanych osobistości miasta.
I znowu ten cudny kaflowy piec. |
To muzeum warto zwiedzić nawet odpłatnie. Jest ono bardzo ciekawe i bardzo dobrze zorganizowane. Można dowiedzieć się bardzo wiele o historii miasta.
Na przykład o Tańcu Śmierci, czyli nieistniejącym już cmentarnym muralu. Tutaj możecie dowiedzieć się więcej. |
Jak jesteśmy przy śmierci, to na parterze znajduje się taka figura. |
Wspominałam, że muzeum ma swoją siedzibę w kościele. I to od 1894 roku. Dlatego możecie podziwiać tu również stare rzeźby i ołtarze. |
Na sam koniec wizyty warto wspiąć się po schodach nad wejściem do budynku i zapoznać się z historią cechów bazylejskich. Z ciekawostek, w pewnym okresie władze owych stowarzyszeń przejęli kontrolę nad miastem i byli ważniejszymi mieszkańcami niż szlachta, czy kler.
Drugim muzeum, które odwiedziłam w ramach bezpłatnej niedzieli, było to Muzeum Instrumentów Muzycznych.
Cieszę się, że wejście było bezpłatne. Akurat za to muzeum nie chciałabym płacić, ale jest to podyktowane moimi zainteresowaniami. A ponieważ słoń nadepnął mi na ucho, to akurat muzyka jest na ich obrzeżach.
Kukiełki operowe. |
Na tym instrumencie grano w kościołach. Tromba marina - jeżeli dobrze zanotowałam nazwę - możecie ją posłuchać na youtubie. |
Część instrumentów znałam, ale ich zdobienia były bardzo ciekawe i niespotykane. |
I tak spędziłam pierwszą niedzielę listopada, a zarazem jeden z ostatnich dni na dyżurze w Bazylei.
Kolejne wpisy będą z mojej listopadowej wyprawy do Laosu! 😊
Będą się one ukazywać dwa razy w tygodniu. Zapraszam już w środę!