Z poprzedniego wpisu wiecie już, że po ponad roku zawitałam do Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Nie jestem wielką fanką USA. 😁 Są rzeczy, które mi się tu podobają i rzeczy, które mi się nie podobają. Są miasta, które lubię: Nowy Jork, San Francisco , Waszyngton (i jego muzea) i miejsca typu Hawaje. I takie miejsca, które mnie bardzo rozczarowały: Los Angeles, Miami. W wielu miejscach nie byłam. Przyznaję, że Stany znam mało.
Ale na pytanie, czy chciałabym się tu przeprowadzić, odpowiadam nie.😉
Odeszłam trochę od tematu dzisiejszego wpisu, jakim jest Nashville Tennessee.
|
Po długim locie poszliśmy od razu spać. Zwiedzanie zaczęliśmy kolejnego dnia od Country Music Hall of Fame.
|
Hotel (o tym miejscu będzie oddzielny wpis) mieliśmy w samym centrum miasta.
|
Najsłynniejszą ulicą jest Broadway. Tylko że tutaj, to ulica barów.
|
Nashville to stolica country. Ludzie przyjeżdżają tutaj aby bawić się w brach i na ulicach. Lokale zapełniają się już o 11 rano i nie zamykają do późna w nocy. Nie chciałabym być tutaj lokalnym mieszkańcem.
|
Honk Tonk to pejoratywne określenie typu "wieśniak".
|
|
Ulice są szerokie, budynki wysokie. To co mi się tutaj spodobało, to fakt, że zostawili sporo starszych budowli.
|
|
Budynek muzeum muzyki country ma ciekawy kształt. (O tym miejscu jest dedykowany wpis.)
|
Spacerowaliśmy codziennie. Centrum miasta nie jest rozległe. Atrakcję stanowi jedna ulica i dwa muzea (o drugim muzeum poczytacie za kilka tygodni).
|
Ostał się kościół. Na jego progu spała bezdomna. Kilka razy dziennie mijaliśmy takie osoby (dużo było też ludzi z zaburzeniami / pod wpływem).
|
Miasto nie należy do tanich. Albo ja dawno nie byłam w Stanach (co jest prawdą), albo wszystko było tutaj podwójnie drogie.
|
Jedliśmy w dinners (takie bary szybkiej obsługi) z tradycyjnym jedzeniem.
|
|
I w tradycyjnej Tennessee restauracji. Cena posiłku to minimum 20 dolarów, plus podatek, plus napiwek (w Stanach praktycznie obowiązkowy). Wychodziło co najmniej 25 dolarów. Posiłek bez alkoholu, ale często z darmową dolewką.
|
Stolica country zobowiązuje do odpowiedniego stroju. Na ulicy przeważały krótkie sukienki i kowbojki.
|
Miałam ochotę na buty z pierwszego zdjęcia, ale kosztowały 1000 dolarów. Nawet po przecenie (na 700) były dla mnie za drogie.
|
|
Dworzec kolejowy był pięknie oświetlony tego dnia.
|
|
Kolejne dwa kościoły.
|
|
Bary na Broadway są wielopoziomowe. Na każdym piętrze jest muzyka na żywo. Zastanawialiśmy się z kapitanem, ile zespołów / wykonawców musi być w mieście?!
|
|
A po ulicach jeżdżą imprezowe autobusy, głównie z przyszłą panną młodą i jej druhnami.
|
|
Są też takie pojazdy rowerowe. Na środku lub w kabinie kierowcy znajduje się bar, a uczestnicy pedałują, żeby się przemieszczać. (Chociaż wydaje mi się, że przynajmniej część z nich ma też inny napęd.)
|
Byliśmy w dwóch muzeach, w dinner, w restauracji z muzyką country, w restauracji z lokalnymi potrawami. Pomierzyłam buty i wysłałam pocztówkę. Przed wylotem jeszcze zrobiliśmy zakupy w Walmart (taki duży supermarket).
Trzy dni minęły i przyszedł czas wracać do domu!
Od samego rana czekam na te niedzielne wpisy!
OdpowiedzUsuńProszę pisz cały czas.
Walmart w Stanach to instytucja.
OdpowiedzUsuń