Z poprzedniego wpisu wiecie, że początek września zaczęłam pracowicie i w dziwnym miejscu.
Otóż zupełnie nowa firma poprosiła mnie o przylot i zabezpieczenie ich samolotu, bo dwie z trzech ich stewardess były chore. Jak widać, nie jest to duża operacja lotnicza.
Ucieszyłam się, myślałam, że polatam, albo chociaż posiedzę sobie w Bazylei...
|
Ich pracownica odebrała mnie z lotniska w Zurychu i razem pojechałyśmy na lotnisko w Bazylei. Tam w prywatnym hangarze stoją ich dwa samoloty. Mają tam też szafki z dodatkowym wyposażeniem. I to właśnie oglądałyśmy, organizowałyśmy i uzupełniałyśmy. To jeszcze rozumiem jako pracę dla Freelancerki, dalej już było tylko dziwniej.
|
Po odwiedzinach w hangarze pojechałyśmy do Lauchringen i udałyśmy się do biura. Żebym wszystkich poznała. Dziwna praktyka biorąc pod uwagę, że miałam z nimi pracować tylko sześć dni.
|
Kolejnego dnia poproszono mnie, żebym znowu przyszła do biura. Ubrałam się więc prawie mundurowo i spędziłam tam cały dzień. Oprócz zapoznania się z wewnętrznymi systemami firmy, zrobiłam tłumaczenie First Aid Kit i aktualizację stanów faktycznych wyposażenia medycznego. Z plusów była kawa, ciastka i lunch.
|
Kolejnego dnia znowu poszłam do biura. To już zaczyna się robić bardzo dziwne, bo ja jestem stewardessą. Nie jestem nawet na kontrakcie z nimi, tylko zastępuję chorą dziewczynę. Szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu miałam taką sytuację. Z drugiej strony w tej wiosce nie ma co robić, więc równie dobrze mogłam siedzieć w biurze.... Ale z kolejnej strony, to wygodniej mi leżeć na łóżku, niż siedzieć przed komputerem. 😁 A płacą tak samo.
Na szczęście kolejne dwa dni to był weekend, więc do biura iść nie musiałam. Dostałam za to zadanie domowe: szkolenie CBT (online) z bezpieczeństwa, medycyny, pandemii i czegoś tam jeszcze. I też, jako Freelancerka nigdy takich treningów nie dostaję, ale firma poinformowała mnie, że jeżeli w przyszłości mam dla nich jeszcze latać, to muszę mieć je aktualne. Wiedzy nigdy dość, chociaż szkolenie z Security zajmuje 6 godzin!
I teraz właśnie siedzę w hotelu (wpisy ukazują się z tygodniowym opóźnieniem) i odkładam wzięcie się za to szkolenie. Wierzcie mi, nie jest to fascynujące, a po 17 latach w chmurach, to większość rzeczy się zna. Gorzej, że na koniec jest test, a pytania chwilami są podchwytliwe, więc trzeba się skupić na slajdach.
To do następnego wpisu. Biorę się za to!💪