Był post o podróżach
cabin crew, czas na post o moich podróżach. Od kilku już lat pracuję w systemie rotacyjnym, latam dwa - trzy (czasami cztery) tygodnie, a następnie mam odpowiednio dużo wolnego. Dla mnie jest to system idealny i uwielbiam swój styl życia.
Będąc ostatnio służbowo w Zurychu spotkałam swoją przyjaciółkę, która akurat miała tam layover (muszę kiedyś Wam o niej opowiedzieć, bo zasługuje na osobny wpis). Danka pracuje dla linii komercyjnych. Kiedy po raz pierwszy usłyszała o moim grafiku, wpadła w zachwyt. W jej mniemaniu, i jak się okazuje w opinii wielu innych osób, co miesiąc mam dwa tygodnie na podróżowanie. Hmmmm. Zaczynając swoją przygodę z prywatnym lataniem też tak to widziałam. Teraz Wam wytłumaczę, dlaczego tak nie jest.
Wiele mówiące słowo "flexibility"
Po polsku "elastyczność", czyli ulubione słowo pracodawcy. Cokolwiek by się działo, zawsze zostanie użyte. W praktyce oznacza to, że mój grafik pół na pół zawsze może ulec zmianie. Wystarczy, że ktoś się rozchoruje, nie otrzyma wizy, lub jego lot zostanie odwołany i moje prywatne plany idą w rozsypkę. Oczywiście nie na wszystkie zmiany trzeba się godzić, tylko jakoś dziwnie się składa, że stewardessy bez wystarczającej "flexibility" nie są już z nami.
Elastyczność odnosi się w szczególności do pierwszych i ostatnich dwóch dni. Zakładając, że pracuję 16 dni to dzień 17 i 18 powinnam mieć już wolny, jednak na te dwa dni nic ważnego nie planuję. To samo dotyczy dwóch dni przed początkiem następnej rotacji. Firma nie dopuści, żeby samolot nie miał stewardessy, dlatego nasze grafiki robione są tak, żeby (koleżanki) pierwszy i (mój) ostatni dzień rotacji się pokrywały. Co się dzieje, gdy samolot jest daleko? Kiedyś opowiem Wam o swoim locie do Wietnamu. Dzień wcześniej, 22 godziny w podróży, a moja koleżanka którą zmieniałam, musiała przedłużyć swój pobyt o dwa dni. Dlatego z 14 dni wolnych, robi się dziesięć.
Mam dość
Po dwóch tygodniach poza domem często mam dość. I moje marzenia stają się bardzo banalne: własne łóżko, czyste ubrania, ulubione jedzenie, normowane godziny snu.
|
internet |
Zdrowie
Każdy kto dużo podróżuje się tutaj ze mną zgodzi. Zmiany klimatu, stref czasowych, jedzenia, wody wpływają na nasze zdrowie negatywnie. Do tego w moim zawodzie dużo jest przeciążeń, powietrze w samolocie jest suche, ludzie wokół chorzy, a bycie stewardessą jest pracą fizyczną. Ilość skłonów, przysiadów i podniesień, które wykonuję na pokładzie już dawno negatywnie odbiło się na moim kręgosłupie.
I to zmęczenie...... Pomiędzy podróżami trzeba się zregenerować i odpocząć, inaczej nasz organizm w którymś momencie nam za to podziękuje.
Brak czasu
Czasami mam siłę i ochotę gdzieś polecieć w okresie wolnym, ale nie mam czasu. Wiem, że to trochę dziwnie brzmi, ale zastanówcie się ile rzeczy robicie codziennie przed pracą / szkołą, czy też po, czy w weekendy. A teraz wyobraźcie sobie, że nie możecie tego zrobić i musicie wszystko to zostawić na dwa tygodnie. Ciężko. Takie niezauważalne rzeczy jak pranie, prasowanie, dzienne zakupy, pralnia chemiczna, sprzątanie. I takie większe jak wizyta u lekarza, szczepienia, nowe zdjęcia do paszportu, zmiana konta bankowego, fryzjer, wyrobienie dokumentów, wizyta na poczcie. I w końcu takie jak urodziny koleżanki, premiera nowego filmu, otwarcie wystawy, święta, zaległe spotkania towarzyskie. Ja to wszystko załatwiam w czasie swojego wolnego. Oczywiście nie chodzę co miesiąc do lekarza i nie wyrabiam nowych wiz co dwa tygodnie. Są takie tygodnie, że oprócz włóczenia się po kawiarniach i odpoczywania nie mam wiele do roboty, ale z drugiej strony są takie dni, że dwa tygodnie mi nie starczają i muszę przekładać zobowiązania na następne wolne.
Brak chętnych
Kiedy pracuję i jestem w nowym miejscu, to staram się zobaczyć jak najwięcej. Nawet latając do tych samych destynacji, zawsze znajdzie się coś do odwiedzenia. To ja, bo lubię się włóczyć, moi współpracownicy już niekoniecznie. Dlatego często chodzę sama. I nawet mi to specjalnie nie przeszkadza gdy pracuję. Nie mogę jednak znieść myśli, że w czasie swojego wolnego miałabym jechać gdzieś sama. Mam dość bycia samemu kiedy jestem w trasie. W czasie własnych wypadów chcę być z kimś. Tylko, że jest to trudne do zgrania. Większość osób o unormowanym stylu życia musi planować wyjazdy z wyprzedzeniem. Ja z wyprzedzeniem planuję tylko coroczne wakacje (tych dni firma nie może ruszyć). Krótkie, kilkudniowe wyprawy (takie jak
Lizbona, czy
Kopenhaga ) ze względu na rodzaj mojej pracy nie są planowane z długoterminowym wyprzedzeniem.
Brak biletów
Danka pracując dla komercyjnych linii lotniczych ma jedną wielką przewagę nade mną - ulgowe bilety. Flight Attendant na prywatnym jecie takich nie ma. Czasami udaje mi się zakupić bilety za mile lotnicze, czy też po jakiejś promocji. Wiem, że sporo osób kupuje bilety za kilka złotych, ale zazwyczaj robią to z dużym wyprzedzeniem. U mnie w firmie, nawet wakacji nie chcą zatwierdzić na więcej niż 3 miesiące do przodu. Dlatego w swoim poprzednim poście radzę każdemu cabin crew, żeby wykorzystywał ulgowe bilety; ja żałuję, że tak mało podróżowałam będąc w liniach lotniczych.
|
internet |