niedziela, 31 października 2021

Flydubai

 Powstały w 2008 roku Flydubai ma być tanim odpowiednikiem Emirates. Nigdy nie myślałam, że będzie mi dane nim lecieć. Nigdy nie mów nigdy ;)

Ponieważ Emirates odwołało mój lot, to zabrałam się do Dubaju z tym tanim przewoźnikiem. Na początek duży plus - nowy i czysty samolot.
Później chwila konsternacji. Ostatni czytnik do kart kredytowych wmontowany pod telewizorek widziałam w Stanach Zjednoczonych.

Z kieszeni fotela wygrzebałam menu i pomyślałam sobie, że na długi lot to mały wybór mają.

Mundury załoga ma ładne i wyglądają na wygodne. Na youtubie możecie znaleźć sobie ich safety demo, które jest rysunkowe. Występują w nim popularne emirackie postacie FREEJ.
Co do obsługi, to byli oni trochę niemrawi, a jeden steward miał wyraźny problem z językiem angielskim. Inni z załogi trochę na niego warczeli - takie sprawy powinno załatwiać się na uboczu, a nie na środku kabiny.

 Co do samego rejsu. W samolocie było strasznie zimno (nocny rejs), a jako że jest to budżetowa linia, to na poduszkę i koc nie można liczyć. Mają za to klasę biznes - co jest dziwne w low-costach. W klasie premium serwowane są też posiłki. W klasie ekonomicznej trzeba je sobie zamówić przy zakupie biletu. Ponieważ większość pasażerów była z odwołanego rejsu, to dostaliśmy je za darmo.

Światło słabe, bo nocny rejs, ale widać co było oferowane. Mała porcja kurczaka w sosie i z ryżem; w pudełku bułka, krakersy i serek topiony. Do picia podano wodę (dwa razy, bo wpierw mieliśmy godzinne opóźnienie spowodowane bagażem i złym załadunkiem kateringu) - inne napoje były dodatkowo płatne. Po skończonym serwisie i sprzątnięciu kabiny oferowano jeszcze bezpłatnie kawę i herbatę.

Płatna jest też rozrywka na pokładzie. Za wszystkie filmy, muzykę, czy też gry trzeba zapłacić. Bezpłatnie jest tylko Koran do słuchania.

Trudno mi być tutaj obiektywną w ocenie lotu, bo nastawiałam się na lot Emirates z ich serwisem i pokładową rozrywką. A leciałam osiem godzin później z innym operatorem. Gdybym zakupiła bilet od razu od nich, to pewnie miałabym bardziej pozytywne odczucia. 

P.S. Przy tak dużym opóźnieniu należy się odszkodowanie dla podróżnego. Zobaczymy, co Emirates mi zaproponuje.

niedziela, 24 października 2021

Istambuł cz. II

 Trzeci dzień w Istambule zaczęliśmy od miejsca, o którym marzyłam już od dawna - Pałacu Topkapi. No i się rozczarowałam.

Bilet wejścia to prawie 300 lirów jakieś 150 zł. Jeżeli się zdecydujecie, to wykupcie ten droższy bilet z Haremem - bo w sumie to jedyne ciekawe tam miejsce. W Haremie (części pałacu zarezerwowanego dla kobiet) można znaleźć kilka ciekawych pomieszczeń, ale reszta kompleksu mnie bardzo rozczarowała. Chyba za dużo się filmów naoglądałam. :)

Najładniejsze pomieszczenie w całym kompleksie - prywatny apartament sułtana, część Haremu.

Po wizycie na Grand Bazarze (ładny architektonicznie, ale drogi) przeszliśmy się mniej turystycznymi drogami. Istambuł nie jest czystym, zorganizowanym i uporządkowanym miastem. Jeżeli nie lubicie samowolki budowlanej, harmidru i absurdów ulicznych, a do tego brud i śmieci na ulicy Was odstręczają, to nie jest to miasto dla Was. Ja bym się tu na stałe nie przeniosła, ale taki charakter miasta na długi weekend mi odpowiada.

Rejsem po Bosforze rozpoczęliśmy kolejny dzień. Koszt dwugodzinnej wycieczki to 30 lirów (i nie dajcie się oszukać -trwa on 2 godz). Statki odchodzą z przystani obok Mostu Galata. Kawa kosztuje 25 lirów! O koszcie kanapki nawet nie chcę myśleć. A na zdjęciu? Łódź podwodna!

Po tym jak zmarzliśmy na łodzi - na pokładzie wieje, udaliśmy się do tradycyjnej łaźni tureckiej. Jeżeli miałabym Wam polecać jedną rzecz do zrobienie w Istambule, to właśnie wizyta w takim miejscu byłaby moim wyborem.

Cagaloglu Hamam - tradycyjna architektura i zabieg. Koszt podstawowej wizyty to 50 euro. Można płacić kartą. Panie i panowie korzystają z łaźni oddzielnie. Taki zabieg zaczyna się od 15 min w saunie, następnie masażystka wykonuje peeling rękawicą i masaż pianą. W międzyczasie jest się kilka razy polewanym wodą. A na koniec dają herbatkę. Papierowe majtki, ręczniki i klapki dostaje się na miejscu. Jeżeli krępuje Was przebywanie nago (prawie) w miejscu publicznym, to nie jest to atrakcja dla Was. Na koniec należy zostawić napiwek.

Jeżeli szukacie miejsca na imprezę to polecam Plac Taksim i deptak z tramwajem do niego prowadzący. Znajduje się tam wiele restauracji, klubów i knajpek. Myśmy przeszli się kilka razy wieczorem.

A wszędzie są koty.

Ale to wszędzie.
I tak upłynęło nam prawie pięć dni w tym mieście. Muszę powiedzieć, że były to jedne z najlepszych moich urodzin.
Nawet nie chcę myśleć, co będzie się działo za rok!

niedziela, 17 października 2021

Istambuł cz. I

 Tegoroczne urodziny postanowiłam spędzić w jakimś europejskim mieście. Żeby nie było za daleko i za drogo, a jednocześnie żeby było ono dla mnie nowe (prawie się to udało). Nasz wybór padł na Istambuł.

Do Turcji wystarczy mieć pełne szczepienie - to też przemawiało za tym miastem.

Do Istambułu lecieliśmy z Turkish Airlines - lot trwał dwie godziny i podano ciepły posiłek! To teraz rzadkość.
Hotelu nie mogę Wam polecić, bo mieliśmy go za punkty. Bilet lotniczy też był za punkty i tylko zapłaciliśmy podatek i opłaty lotniskowe - 431zł od osoby.
Taksówka z lotniska do centrum miasta to ok 200 lirów, część kierowców nie akceptuje kart kredytowych. Tureckie liry udało mi się kupić w kantorze w Warszawie (1PLN=2liry) W drodze powrotnej, korzystając z hotelowego WiFi, zamówiliśmy Ubera.

Pogoda nam dopisała. Było w granicy 18 -20 stopni. Tylko raz padało. Przemieszczaliśmy się głównie na piechotę, raz udało się nam wsiąść w autobus. Problem z miejskim transportem - nie można kupić u kierowcy, czy w budce pojedynczego biletu, trzeba mieć kartę miejską. Taką kartę można kupić i doładować od razu na lotnisku, ale na czterodniowy pobyt wydawało się nam to zbędne.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od spaceru po naszej dzielnicy i po okolicznych bazarach. Zostawcie sobie miejsce w bagażu na zakupy!

Oliwki, oliwki, oliwki. Najtaniej zrobicie zakupy na małych lokalnych bazarach, a nie na Grand Bazar, czy Bazarze Egipskim.

Drugi dzień od rana był typowo turystyczny, wpierw Aya Sofia - wstęp bezpłatny, ale w piątek otwarte dopiero od 14:00. Pamiętajcie, że do meczetu trzeba się ubrać, panie zakrywają też włosy; a wszyscy muszą mieć długie spodnie (lub spódnice) i zakryte ramiona. Przed wejściem zdejmuje się buty i chodzi na boso - warto mieć skarpetki.

Hagia Sophia, cz też Aya Sofia to dawny kościół bizantyjski przerobiony na meczet. Zdecydowanie polecam.

Jeżeli chodzi o pobliski Błękitny Meczet, to niestety jest on w remoncie i nie ma sensu stać w kolejce, bo w środku wszystko jest zastawione. W sumie nie wiem, po co wpuszczają turystów...

Największe cysterny - Yerebatan również były w remoncie. Nieopodal znajdują się Serefiye Sarnici, czyli Cysterny Teodozjusza. Te były otwarte, bilet na 10min seansu laserowego to 100 lirów. Ceny atrakcji turystycznych są nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do innych cen. Przy wejściu sprawdzano certyfikat szczepienia.

Następnie udaliśmy się na Bazar Egipski. Polecam Wam wizytę na tym i na Grand Bazar, ze względu na atmosferę i architekturę, ale zakupy zróbcie gdzie indziej.

Ten wieczór spędziliśmy w lokalnej restauracji z tradycyjną muzyką i tańcem brzucha - w końcu urodziny ma się raz w roku!

Ciąg dalszy w następnym wpisie.

niedziela, 10 października 2021

"Lotniskowy Zawrót Głowy" w mediach

 Mam dla Was małe zestawienie dziś odnośnie mojej najnowszej książki. Poniżej znajdziecie linki do moich wystąpień i do stron internetowych, na których "Lotniskowy Zawrót Głowy" jest wspominamy. 

Dzień Dobry TVN

Polskie Radio Czwórka 

Forum Biznesu.pl

Business Insider

Dlapilota.pl


Jeżeli prowadzicie stronę, na której wzmiankujecie moją książkę, koniecznie podeślijcie mi linka! Chętnie umieszczę ją na swoim FB/Insat/Blogu.


niedziela, 3 października 2021

W pracy III

 Po sierpniowej rotacji na Challenger 350, gdzie narzekałam na małą przestrzeń do pracy, zupełnie niespodziewanie dostałam cztery dni na Falconie 50

Już na tym samolocie i dla tej firmy pracowałam, ale długo się nie odzywali.
Tutaj jest bardzo mało miejsca. Na szczęście moi pasażerowie chcieli tylko wino, ser i owoce. 

Część operatorów nie ma posiłku dla załogi, jeżeli lot nie jest długi. Mieliśmy tylko 2 godziny lotu przed nami, ale wpierw 3 godziny czekania w samolocie, bo musieliśmy wymeldować się z hotelu w południe. A po rejsie też jakaś godzina schodzi.... Dlatego robiąc zakupy na pokład rano przed lotem, kupiłam wszystkim po bułce i przygotowałam nam przekąskę (gotowych kanapek nie sprzedawano).

A to moje miejsce do odpoczynku w czasie lotu. W tak małym samolocie nie ma siedzenia dla mnie. W czasie startu i lądowania siedziałam z pasażerami w kabinie.
Jeszcze taka ciekawostka dla Was: w prywatnym lataniu jako freelancer często płacę ze swoich pieniędzy za taksówki, zakupy, zdarzyło mi się, że i hotele. Oczywiście na koniec miesiąca firma mi zwraca poniesione koszty, ale w czasie rotacji muszę mieć środki na koncie na pokr
ycie bieżących wydatków. Jeżeli ktoś z Was myśli o zmianie profesji, to upewnijcie się, że macie wystarczająco dużo pieniędzy na koncie. :)