piątek, 12 kwietnia 2019

Oman - kraj 85

O przygotowaniach i praktycznej części mojej wyprawy możecie przeczytać w poprzednich postach. Dzisiaj chciałam się podzielić z Wami miejscami, które odwiedziłam.

Nakhl
Fort i gorące źródła.

Wstęp kosztuje 500 bias, w środku jest sporo pomieszczeń do obejrzenia.
Po spacerze po murach chcieliśmy się odświeżyć w gorących źródłach. I tu duże rozczarowanie. Znajdują się one w centrum, są zatłoczone, miejscowa ludność robi tam pranie, myje zęby i kąpie się - często wszystko w tym samym czasie. Możecie sobie pomoczyć nogi, ale kobiet zanurzających się w wodzie nie widziałam.

Wadi Bani Awf i przejazd przez Hamrę
Tutaj trafiliśmy zupełnie przypadkowo. Jechaliśmy w góry, a w lewo był zjazd na Wadi Bani Awf. Z dwoma nawigacjami się zgubiliśmy przejeżdżając przez okoliczne wioski, dwa razy pytaliśmy o drogę - moja znajomość arabskiego się przydała :)

Żeby pokonać całe Wadi trzeba mieć zapas kilku godzin, napotkani Francuzi powiedzieli też, że lepiej nie zapuszczać się bez przewodnika. Tutaj też pierwszy raz spotkaliśmy się z lokalną gościnnością. Zostaliśmy zaproszeni na piknik!
Z Wadi chcieliśmy się przebić do głównej drogi. Przejazd przez Hamrę jest tylko dla dobrych kierowców. Po drodze zgarnęliśmy też lokalnych autostopowiczów. Dla spokoju, umówiłam się z moim kompanem, że jesteśmy małżeństwem. Pierwszemu podwożonemu powiedziałam, że nie mamy dzieci - Arabowie nie mają oporów przed bardzo osobistymi pytaniami. Następnemu już mówiłam, że mamy.....

Jebel Shams
Na Góry Słońca planowaliśmy dwa dni, wyrobiliśmy się w jeden. Spaliśmy u samego podnóża - dziki camping - więc zaraz po śniadaniu wjechaliśmy na punkt widokowy.

Wielki Kanion z punktu widokowego. W okół kręcą się przewodnicy, którzy za opłatą chcą Was prowadzić trekkingiem. Jeżeli lubicie chodzić po drodze, to do wyboru są dwie trasy. Myśmy objechali dłuższą samochodem.
Zdania są podzielone, część osób mówiła nam, że na Jebel Shams nie można wjechać samochodem osobowym; natomiast spotkany przewodnik, powiedział, że da radę. Nasz pojazd miał napęd na cztery koła, a zaprawę zdobyliśmy już poprzedniego dnia. Droga w okół Kanionu jest dużo prostsza od tej przez Hamrę. Jeżeli chcecie objechać Jebel Shams (na szczyt wjechać nie można, bo jest to teren wojskowy), to kierujcie się na wioskę Kurb, na resort Sunrise. Widoki z tej strony są dużo bardziej porywające, niż te z punktu widokowego.

Jaskinia Hoota
Drugie rozczarowanie w Omanie, po gorących źródłach w Nakhl. Jaskinia jest ładna, ale wstęp to 7riali, czyli 70zł  - a w Europie mamy dużo więcej większych i ładniejszych miejsc.

W czasie zwiedzania nie można robić zdjęć, ale na koniec oprowadzania przewodnik powiedział, że w tym miejscu możemy sobie szybko pstryknąć fotkę.
Bahla
Tuż przy ruinach opuszczonego miasta spaliśmy w hotelu. Fort otwarty jest tylko do 16, ale po opuszczonych domach, możecie szwędać się wieczorem. Tutaj też zobaczyliśmy pierwszy Faladż - czyli system nawadniający.

Fortu już nie udało nam się zwiedzić, ale spacer po mieście duchów zostawił pozytywne wrażenie.
Nizwa
Targ w Nizwie musicie odwiedzić w piątek rano.

Pierwsze co, to biegnijcie na targ kóz (ale po kozach są też krowy i owce). Targ pustoszeje o 9:30. Jest to lokalna atrakcja. Handlujący spacerują w koło i wykrzykują ceny, a kupujący stoją po zewnętrznej i wewnętrznej stronie okręgu i próbują nabyć żywy inwentarz za jak najmniejsze pieniądze.
Po obejrzeniu tego specyficznego spektaklu możecie spacerować dalej po souqu (czyli arab. targ). W jednym miejscu handluje się bronią, w kolejnym warzywami, rybą, mięsem itd.

Birkat Al Mouz
Małe miasto z gajem palmowym, gdzie latają niebieskie ptaki. Jeżeli macie po drodze, to polecam zatrzymanie się tam ze względu na wspaniały Faladż. Kanał biegnie w okół meczetu, następnie przez ogrody, gaje. Wędrując nim możecie zobaczyć jak lokalna ludność robi pranie, myje się, a 100 metrów dalej w tej samej wodzie kobieta myje świeże warzywa na obiad.

Miejscowym kobietom nie należy robić zdjęć, panowie nie powinni im się też przyglądać, czy próbować nawiązywać kontaktu. Gdziekolwiek jesteście, zawsze witajcie się arabskim salam alejkum.
Ras Madrakah
Początkowo planowaliśmy dojechać aż do Salalah. Plan ten został zrewidowany przez odległości w Omanie. Udało nam się dojechać do Haima autostradą, a następnie skręciliśmy na południe kraju i urządziliśmy sobie dziki camping niedaleko Rad Madrakah. Ponieważ publiczna plaża pełna była lokalnych mieszkańców, zaparkowaliśmy późnym wieczorem na dzikiej plaży, a rano....

Niebieskie morze, porzucone samochody, ciepła woda, ani żywej duszy (można się kąpać w bikini).
I tysiące muszelek, których nikt nie zbiera.
Ciąg dalszy nastąpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz