niedziela, 28 lipca 2024

Lipiec '24 - w pracy

 Przed Wami podsumowanie bardzo ciekawego miesiąca. 💥

Lipiec 2024 był dla mnie ekscytujący -  pod względem lotów. Już dawno tyle nie latałam!

Do pracy zabrał mnie SkyUp Airlines zamiast Wizzair. Brawo dla tych ukraińskich linii za ich podejście do klienta.
Później miałam dwa dni w Bazylei, które minęły mi na organizowaniu kateringu i zakupach na następne loty. Lecąc do pracy wiedziałam, że mam trzy loty. Jeszcze w Polsce, w pociągu na lotnisku, złożyłam zamówienie na pierwszy katering.
Bo sezon w pełni, wiele firm ma dłuższy czas oczekiwania na zamówienie. - Np. W Faro powiedziano mi, że muszę złożyć zamówienie na minimum 48 godzin przed lotem!!!! Kiedy wiadomo, że w tym biznesie wiele lotów wpada last minute.
Ja to nigdy nie mogę wyjść z hotelu normalnie.😁W mundurze. Walizka. Torba podręczna. Żakiet. Na plecach torba z zakupami. I jeszcze orchidea w ręce.
Pierwszy lot tego dnia był pusty. Co dało mi czas na sprzątanie, organizowanie i czytanie książki.
Piękny dzień na latanie.
W tej firmie standardem jest orchidea w doniczce. Już chyba o tym pisałam, że wolę cięte kwiaty na pokładzie, ale skoro taki mają zwyczaj. Dużym plusem jest to, że wystarczy kupić raz i trzyma się kilka tygodni.
Dawno, dawno temu byłam w Faro. To był jeden z moich pierwszych lotów na prywatnym samolocie w Europie. Tym razem, nie zatrzymywaliśmy się. Zabraliśmy pasażerów i w drogę.

Tuż przed lądowanie w Faro. Ta rotacja obfitowała w piękne widoki z okna. Filmiki możecie zobaczyć na moim Instagramie.

Na pokładzie prywatnego samolotu pasażerów zawsze wita poczęstunek. Mówimy na to "welcome table".

Lot w porze obiadowej to kanapeczki i sok na ochłodę.

Z Faro polecieliśmy do Francji, zostawiliśmy tam pasażerów i dalej, znowu pusty lot - do Baden -Baden.

Nocowaliśmy w centrum miasta. Tutaj sufit w naszym hotelu.

Baden -Baden mnie urzekło. Więcej znajdziecie w oddzielnym wpisie.

Zachód słońca z mojego okna. Musiałam szybko iść spać. Wszystkie lipcowe loty miałam bardzo wcześnie rano.
Kolejny dzień, to kolejny lot. Tym razem jeden, za to długi.
Lot typowo śniadaniowy (i obiadowy). Dlatego na przywitanie podałam pudding z nasion chia. Na loty mam zwyczaj przygotowywać menu. Drukuję w hotelu lub w handlingu i wkładam w okładki dostępne na pokładzie. Tym razem menu było długie, bo tak sobie zażyczyli pasażerowie. Ciężko było to wszystko zmieścić na połowie strony. 😕

Sześć godzin i lądujemy w ... Kanadzie!

FBO za Oceanem wygląda inaczej niż w Europie, czy na Bliskim Wschodzie. Jest skromniej, bez przepychu, normalniej.
O spacerze po St. John's przeczytacie w poprzednim wpisie. Oprócz spaceru, wspólnego drinku z załogą, udaliśmy się jeszcze na zakupy do Walmart. To taki duży amerykański supermarket. Jak każdy członek personelu pokładowego lubię robić zakupy spożywcze na pobytach.

Kolejny dzień, kolejny wczesny poranek i kolejny lot. Dajcie znać, czy chcecie przeczytać osobny wpis o sposobie serwowania kawioru.
Bardzo miła wiadomość od nasze pasażerki. Naprawdę doceniamy takie gesty. Zdjęcie liściku zostało wysłane również do firmy, niech wiedzą, że klient był zadowolony!

Taki był początek mojej lipcowej rotacji. Kolejne dwa dni spędziłam odpoczywając w Bazylei. I zbierając siły na kolejny lot.

Jeden dzień pięknej pogody = spacery. Kolejny dzień deszczowy = zamawianie nowego kateringu, zakupy, raporty, rozliczenia. Wolę wszystko robić na bieżąco, żeby później nie utonąć w papierach.

Dwa dni były na wyspanie się i lecimy dalej. Znowu wcześnie.

Selfie przed pierwszym lotem tego dnia.
Alpy pod nami.

Tak jak, w liniach lotniczych koniec lotu oznacza koniec pracy, tak na prywatnym jecie oznacza sprzątanie, wyładowywanie, uzupełnianie (jak jest schowek w hangarze), itp.

Było zdjęcie przed lotem. Jest zdjęcie po locie i sprzątaniu samolotu. I tak, sprzątam wszystko. Toaletę również.

Na koniec tej rotacji został mi dzień w Bazylei. Niestety, znowu deszczowy. 

I do domu!
A teraz sporo wolnego. Chyba, że uda mi się znaleźć jakiś lot w innej firmie, bo akurat w tej nikogo nie szukają na najbliższe tygodnie. Trzymajcie kciuki! Chętnie polatam na nowym samolocie! 😚

2 komentarze:

  1. Hej, fajnie , że udało Ci się polatać. Czy pasażerowie zdążyli zjeść deser chia przed startem ? Bo to zazwyczaj bardzo mało czasu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko jeden pasażer był nim zainteresowany. I zdążył. 😉

    OdpowiedzUsuń