niedziela, 7 sierpnia 2016

Dzień w Nowym Jorku

-"No nie wiem. Może będzie lot" - powiedział kapitan przy śniadaniu.
-"Morze, to się rozstąpiło przed Mojżeszem, ale na  pewno nie powstrzyma mnie przed wyprawą do centrum Nowego Jorku" - pomyślałam sobie.
Zacznijmy od tego, że nic nie było w grafiku, a nasz hotel znajdował się 20 minut jazdy autobusem od Manhattanu. Razem z drugą stewardessą wymieniłyśmy się numerami telefonów z naszymi panami, żeby mieli z nami kontakt, gdyby coś się działo. Spakowałyśmy nasze walizki - w razie lotu last minute wpadłybyśmy do hotelu, ubrały mundury i złapały taksówkę na lotnisko. I w drogę.

25 minut później byłyśmy w zatłoczonym Big Apple.

tradycyjne Yellow Cabs

Nowy Jork do małych nie należy, zdecydowałyśmy się na Dolny Manhattan, Górny zostawiłyśmy sobie na drugi dzień (ale niestety trzeba było iść do pracy, więc jeszcze do zobaczenia).
Zaczęłyśmy spacer w ten upalny dzień od High Line - parku utworzonego w miejsce zamkniętej linii kolejowej. Znajduje się on przy 34-tej ulicy, został utworzony w 2009 roku i ciągnie się na długości 2,3 km.



Park znajduje się nad ulicami, wokół remontowane budynki i hałaśliwe miasto.
Dalej udałyśmy się na piechotę (tego dnia zrobiłyśmy 23 km) do Ground Zero, czyli miejsca gdzie stały dwie wieże World Trade Center.



Piękny pomnik pamięci poległych w zamachu.
Dalej spacerem doszłyśmy do końca wyspy Manhattan do Battery Park, skąd rozpościera się widok na panoramę Newport.


Z końca wyspy odpływają statki wycieczkowe, które zabierają turystów do Statuy Wolności. Niestety, ponieważ ciężko byłoby zawrócić taki statek (w razie niespodziewanego lotu), postanowiłyśmy sobie to darować.

następnym razem
Późny obiad postanowiłyśmy zjeść w China Town, dalej przeszłyśmy przez Little Italy i w górę przez Washington Square Park, i obok głównego budynku poczty wróciłyśmy na dworzec autobusowy.

rzut okiem na Brooklyn Bridge
dzielnica chińska - miejsce na obiad
Do hotelu dotarłyśmy tuż przed 18-stą. Okazało się, że panowie z obawy przed możliwym lotem spędzili dzień w hotelu.... żałowali. Ja żałowałam, że trafił mi się tylko jeden dzień, a nie trzy w Nowym Jorku, ale zawsze lepiej niż nic.

3 komentarze: