Ponieważ w październiku znowu byłam na rotacji na Challengerze 350, to jak już się pewnie zorientowaliście, na tym samolocie wiele rzeczy wykonuję sama.
Tutaj możecie przeczytać poprzedni post z tego samolotu.
|
Tym razem oprócz standardowych zakupów musiałam jeszcze zapolować na hot towels. O dziwo, znalazłam je w H&M.
|
|
Zdjęcie przed lotem w pełnym mundurze. Sukienkę mam z polskiej firmy Pretty One. Swoje już odsłużyła, widzieliście gdzieś może podobne? Poszukuję.
|
|
Większość lotnisk ma osobne budynki, terminale, lounge dla VIP pasażerów i dla prywatnych jetów. Oczywiście są miejsca na świecie, gdzie takich udogodnień nie ma. W Dubaju jest kilka firm obsługujących bogatych podróżnych, a każda z nich ma osobną poczekalnię. Myśmy tym razem trafili do tej.
|
|
Lot pomiędzy śniadaniem i lunchem. Tematyka jak widać jesienna, wręcz Halloween.
|
|
Jesienna chrupiąca sałatka w przygotowaniu. Pierwsza porcja dla pasażera, a następne dla pilotów. Niestety w tym samolocie nie ma głębokich talerzy. Nie pytajcie mnie dlaczego 😲
|
|
A tutaj szykuję się do głównego dania. Nie tylko nie ma głębokich talerzy, ale też i piekarnika. Wszystko podgrzewam w mikrofali.....
|
|
A to już dla mnie przekąska :) Widzicie różnicę? Jakby były plastikowe widelce, to już bym była super szczęśliwa. Tak, wiem. Plastik jest zły. Ale w tym samolocie sama myję talerze.... Poza tym, kubka na kawę użyłam kilka razy - tak we własnej obronie dodam.
|
I co? Podoba Wam się praca na prywatnym jecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz