piątek, 28 września 2018

Widoki z okna - Rzym

W zeszłym roku w maju spędziłam kilka dni w Rzymie. Zapraszam tutaj, tutaj i tutaj - wszystko dzięki poprzedniej firmie.W tym roku w nowej firmie, piloci zafundowali mi niesamowity przelot nad Wiecznym Miastem.
Zapraszam na widoki z okna:


Tybr
Koloseum
A na moim Instagrami znajdziecie filmik z tego przelotu.

Czy wiecie, że to jest mój 401-szy wpis na tym blogu?!
 

poniedziałek, 24 września 2018

Graz

-"To teraz zwiedzasz wszystkie miasta Austrii" - zaśmiał się przy śniadaniu mój wiedeński kapitan.
Nie wiem, jak to jest, ale jak zaczynamy latać do jakiegoś miejsca, to latamy tam ciągle. Tak było z Marrakeszem, a obecnie tak jest z Austrią. Dwa tygodnie temu spędziłam trzy dni w Salzburgu, a kolejna rotacja rozpoczęła się od Graz.

Symbol miasta - wieża zegarowa.
Jak widać na załączonym obrazku, pogoda była średnia. Udał się nam natomiast hotel. Firma zarezerwowała nam noclegi w samym historycznym centrum miasta. Nie pozostało mi nic innego jak pożyczyć parasolkę z recepcji i udać się na samotną włóczęgę. Koledzy z pracy odsypiali poprzedni wieczór (nie pytajcie), a ja próbowałam zebrać myśli.

miasto w deszczu
Dwie wesołe postacie tańczą na placu Glockenspiel o pełnych godzinach.
Najbardziej z tego pobytu podobał mi się spacer po ruinach zamku. Aby wejść na górę zamkową, trzeba pokonać 260 stopni albo wsiąść do kolejki. Na szczycie oprócz wieży zegarowej znajduje się kilka innych budowli oraz sporo restauracji i kawiarni. Z wierzchołka rozciąga się też ładny widok na miasto.

Lew upamiętnia generała, który bronił miasto przed Napoleonem.
I to by było na tyle z tego miejsca. Kolejny lot ... tak, zgadliście do Nicei! 😣

czwartek, 20 września 2018

Z życia stewardessy wzięte, czyli absurdalny lot.

Jak możecie się domyśleć, byłam akurat w Nicei. Spędzałam leniwy dzień w hotelu, kiedy kolega dostał informację, że jest "mocna opcja" na lot do Londynu i od razu powrót. Jednym słowem nic ciekawego, ale psuło nam to trochę plany na wieczór. Co zrobić, taka praca.
I tak czekaliśmy kilka godzin i nic z tego nie wyszło. Kiedy już zaczęłam się zbierać do wyjścia na spacer, na naszym grupowym czacie pokazała się wiadomość, że jest inna opcja. I że mamy być gotowi ASAP (czyli jak najszybciej). Zapytałam się, czy coś więcej wiadomo, kapitan powiedział, że nie jest to potwierdzony lot, ale spotkajmy się spakowani w recepcji, bo wszystko jest już załatwione i firma czekała tylko na podpisanie kontraktu.
Po dwudziestu minutach byliśmy już wszyscy na dole. Głodni i wkurzeni, ale taka praca 😆  Ja w pełnym mundurze, na obcasach i w makijażu - lata praktyki.
Pracownik hotelu chciał nas wymeldować, jednak piloci powiedzieli, że nie, bo może zaraz będziemy wracać do naszych pokoi. Recepcjonista wydawał się zaskoczony i popatrzył na nas jakbyśmy się z księżyca urwali. Trzy umundurowane osoby w pełni spakowane, przyszły sobie posiedzieć w lobby....
Posiedzieliśmy kolejne dwadzieścia minut na fotelach w recepcji, gdy przyszła wiadomość, że mamy jak najprędzej udać się na lotnisko i lecimy do Paryża.
Miałam mieć na pokładzie dwójkę pasażerów z Kazachstanu, a start miał być za niecałą godzinę.
-"Co ja im dam jeść?" - zaczęłam się zastanawiać na głos.
-"Niech oni się cieszą, że w ogóle lecą" - powiedział pilot.
-"Najwyżej zrobię im kawę i herbatę z ciasteczkami" - wzruszyłam ramionami, bo co innego można teraz zrobić?
Podjechaliśmy pod prywatny terminal w Nicei. Wysiadając rzuciłam jeszcze okiem na służbowe maile.
"Teresa, głupio mi to nawet pisać, ale pasażerowie chcą pełny posiłek. Bez wieprzowiny. Jak nie dasz rady, to poinformuję brokera." I podpis z naszego Działu Sprzedaży.
-"Nie wierzę!" - zawołałam.
-"?"- spojrzeli na mnie piloci.
-"Oni chcą kolację! Dzwonię do cateringu" - poinformowałam ich tylko krótko.
Firma cateringowa pogrzebała moje nadzieje: "Jedzenie za 40 minut? W niedzielę wieczór? Nie możliwe"
-"Daj kartę kredytową" - powiedziałam do pilota i wyciągnęłam rękę.
-"Co zmierzasz zrobić?"- spytał zaskoczony, ale kartę dał.
-"Biegnę na główny terminal, coś tam kupię" - i już mnie nie było.
-"Masz 15 minut, później jedziemy na samolot" - usłyszałam za plecami.
No to bieg. Jeżeli któraś z Was nie umie biegać na obcasach, to radzę zacząć ćwiczyć - jak widać przydaje się to w tej pracy. 😂
Wpadam do jedynej otwartej restauracji, a raczej do baru samoobsługowego i biorę wszystko co im zostało bez wieprzowiny. Dużego wyboru nie było, ale na godzinny lot z dwójką pasażerów powinno wystarczyć. Piszę krótką wiadomość do Działu Sprzedaży, że coś tam mam. Zaraz przychodzi odpowiedź, że zasłużyłam na medal. 😁
I pędem powrót do prywatnego terminalu. Tracę trochę czasu, bo nikt mi nie chcę bramy otworzyć, ale w końcu wpadam do "briefing room'u". Dumna i spocona.
-"I co załatwiłaś coś?"- pyta rozbawiony kapitan nie podnosząc oczu znad komputera.
-"Tak" - oddaję mu kartę i rachunek na niecałe 50 euro.
Teraz obaj patrzą na mnie z niedowierzaniem, ale nie ma czasu na wyjaśnianie - już musimy jechać do samolotu.
Tam przygotowuję poczęstunek, chłopaki odpalają APU, po czym jeden z nich wraca do terminalu przywitać pasażerów, którzy właśnie przyjechali.
-"Teresa" - słyszę już śmiech w głosie pozostałego kapitana -"masz trzech pasażerów, nie dwóch."
-"K...a"- klnę na cały głos, ale teraz już nic nie mogę zrobić.
Jak wygląda serwis dla trzech pasażerów za 50 euro, nie chcecie wiedzieć. Ochroniarz głównego podróżnego była zadowolony i z radością masował się po brzuchu. Towarzyszka podróży milionera była nieszczęśliwa, bo na pokładzie nie było migdałowego mleka. No cóż, życie jest ciężkie.
Po locie pożegnaliśmy się, posprzątałam samolot i pojechaliśmy do hotelu.
Na drugi dzień przy śniadaniu pilot pokazuje mi wiadomość od Działu Sprzedaży. Okazuje się, że zaraz po opuszczeniu lotniska, samochód naszych pasażerów został zatrzymany i z bagażnika skradziono im walizkę.
-"Co?"- pytam, bo chyba nie wszystko do mnie dociera.
-"Dokładnie. To nawet nie była taka porządna walizka, jakie mają bogate osoby. Zwykła materiałowa, obszarpana, ale jaka ciężka..... Ja ją ledwie podniosłem. Tam nie było ubrań" - wyjaśnił mi kolega.
-"Ktoś wiedział, co tam będzie. Lot też w ostatniej chwili. Dodatkowy pasażer - ochroniarz. Coś tu śmierdzi...."- myślę na głos, a chłopaki mi przytakują.

foto:internet

niedziela, 16 września 2018

Promocja książki - podsumowanie lata

Tego lata promowałam swoją najnowszą książkę. Poniżej zebrałam dla Was wszystkie linki.



Wywiad w audycji Siódma Dziewiąta.
Filmik promujący na YouTubie.
Dwie Recenzje Online  
Drugie wystąpienie w TV - Magazyn Reporterów TVP Polonia.
A tu Pytanie na Śniadanie.
Popołudnie w Radiu Dla Ciebie
Rozmowa na portalu wPolityce.pl

Oraz kilka niedawno znalezionych recenzji, którym się jeszcze z Wami nie dzieliłam. Zapraszam do przeczytania!
Blog Magia w każdym dniu.
Portal DlaLejdis.pl
Blog Teczasmakow
Blog Królewskie Recenzje
Blog Kobieca Intuicja
Portal wrodzinie.pl
Portal polskatimes.pl
Portal Dlastudenta.pl
Portal Lubimyczytać.pl  - tutaj możecie znaleźć również opinie czytelników o moich poprzednich książkach.


Wszystkim autorom bardzo dziękuję za recenzje. Jeżeli ktoś z Was chce się podzielić opinią o moich książkach, to zapraszam do współpracy!

wtorek, 11 września 2018

Muzeum Lotnictaw i Astronautyki Le Bourget

Ostatnio przyleciałam do Paryża (o tym locie opowiem Wam w osobny wpisie) i spędziłam trzy dni w przy lotniskowym hotelu. Niestety istnieje konflikt interesów między mną i moim pilotami. Dla mnie najważniejsza jest lokalizacja hotelu - i wolę być w gorszym, ale w centrum; kiedy oni wolą lepszy hotel, ale może być on pośrodku niczego. Co jest przy lotnisku Le Bourget do robienia? Można za 9 euro odwiedzić jedno z najstarszych muzeów lotniczych na świecie.

rakiety widać z daleka
W muzeum znajduje się blisko dwadzieścia tysięcy eksponatów. Są one podzielona latami, osobny dział to astronautyka i prototypy. Do kilku samolotów można wchodzić, w kilku innych wyświetlane są filmy.

Francuski "Goliath" wykonał swój pierwszy lot w 1918 roku. Na pokładzie mogło się zmieścić 12 osób. Produkowany był z drewna i tkaniny.
Tak wyglądało centrum obsługi lotów w 1990 roku.
Na terenie muzeum znajduje się kilka prymitywnych symulatorów lotu (podobno są też prawdziwe, ale te są dodatkowo płatne). Na jednym z nich prawie udało mi się wylądować samolot :) A koledze - pilotowi prawie udało się przelecieć helikopterem pod Wieżą Eiffel'a.
Główną atrakcją muzeum są dwa Concordy.

Dwa naddźwiękowe samoloty ustawione są obok siebie w hali im poświęconej. Można je zwiedzać w środku.
Znajoma jednego z moich pilotów miała przyjemność odbyć rejs tym statkiem powietrznym. Mówiła, że Concordy nie były specjalnie wygodne. Faktycznie, wnętrze jest dość ciasne.
I jeszcze ciekawostka, zastanawialiście się kiedyś jak podróżują większe psy (te całkiem małe można zabrać ze sobą na pokład)?

Podróżują one w takich kontenerach w luku bagażowym.
Jeżeli jesteście fanami awiacji, to polecam Wam to muzeum. Zobaczenie wszystkiego zajmie Wam kilka godzin!

Tutaj możecie przeczytać o moich wizytach w podobnych placówkach:
Air - Zoo - Kalamazoo
Instytut Smithsona

czwartek, 6 września 2018

Irlandia

Po dwóch dniach spędzonych w Irlandii Północnej postanowiliśmy zjechać na południe. Poruszaliśmy się zachodnim wybrzeżem. Jedną z pierwszy atrakcji, którą zobaczyliśmy był Bunbeg, zwany również jako Eddie's Boat.

Statek osiadł na mieliźnie w 2009 roku w czasie dużego sztormu. Aby do niego dotrzeć, trzeba poczekać na odpływ.
Po zrobieniu kilku zdjęć i ucieczce przed przypływem udaliśmy się Kilclooney gdzie znajduje się prehistoryczny dolmen.

Najlepiej zachowana w Irlandii budowla megalityczna o charakterze grobowca.
 Jeżeli chcecie do niego dotrzeć, to zostawcie samochód obok kościoła, przejdźcie przez podwórko (na którym nota bene znajduje się tabliczka "teren prywatny") i dalej przez prywatne pole. Uważajcie na owce i osły. Innej drogi nie ma.

Przeczytałam na TripAdvisor, że jeden z osłów jest agresywny. Te były spokojne i bardzo fotogeniczne.
Kolejnym punktem na naszej mapie (ponownie wskazanym przez gospodynię) była plaża Meghera.

Ten piękny wodospad mija się po lewej stronie w drodze na plażę.
Przy wejściu na wydmy znajduje się odpłatny parking (2euro).

wydmy i piaski jak w Polsce
W czasie odpływu można przejść suchą stopą do wnętrza ogromnych jaskiń. Niestety, my mogliśmy zajrzeć tylko do kilku mniejszych, znajdujących się bezpośrednio na plaży.
Gdyby nie zimny wiatr....
O obejrzanych klifach możecie przeczytać osobno; śliczna plaża była ostatnim punktem naszego programu przed powrotem do Dublina. W czasie całego pobytu poruszaliśmy się wynajętym samochodem (koszt 209euro z pełnym ubezpieczeniem na 5 dni), noclegi rezerwowaliśmy przez Airbnb (średni koszt noclegu dla dwóch osób to 300zł). Nocleg w Belfaście mieliśmy w hotelu.
Irlandia ✔


poniedziałek, 3 września 2018

Irlandia Północna

Jak mogliście przeczytać w moim poprzednim wpisie, tym razem wybrałam się do Irlandii. Okazja była wyjątkowa, bo w Dublinie odbywał się ślub mojej wieloletniej przyjaciółki. Postanowiłam połączyć ten wyjazd z małym zwiedzaniem. Ponieważ w Dublinie byłam już dwukrotnie, to mój wybór padł na Irlandię Północną.

ratusz
Pierwszy nocleg mieliśmy w Belfaście. W stolicy prowincji należącej do Wielkiej Brytanii (która została z Koroną po 1921 roku) spędziliśmy też następny ranek. Miasto jest bardzo chaotyczne, ale można znaleźć kilka ładnych miejsc.

Na przykład taki oto sklep tytoniowy.
Jeżeli będziecie mieć czas, to wybierzcie się na wieczorną wędrówkę po pubach, wiele z nich oferuje muzykę na żywo.
Po krótkim pobycie w Belfaście udaliśmy się na północ. Naszym pierwszy przystankiem był wiszący most Carrick -a- rede.

Most można obejrzeć bezpłatnie, za przejście po nim się płaci. Problem tylko tak, że są takie kolejki, że trzeba czekać ponad godzinę. Jak widać pogoda była typowo irlandzka.
 Po krótkim postoju przy moście, przyszedł czas na główną atrakcję tej części wyspy - Giant's Causeway.

Zadziwiająca formacja skalna utworzona z kolumn bazaltowych uformowanych w czasie erupcji wulkanicznej.
Koszt biletu z parkingiem to 11,50 GBP od osoby. Jeżeli jednak zaparkujecie samochód przed parkingiem i nie będziecie korzystać z centrum turystycznego (sklepu, kawiarni, toalety), nie weźmiecie też autobusu; tylko przejdziecie 20 min, to wstęp jest bezpłatny.

Po skałach można swobodnie skakać.
Dwadzieścia minut jazdy samochodem na południe od Grobli Giganta znajduje się miejsce, które stało się sławne dzięki serialowi "Gra o tron".

Są tu jacyś fani?
Aby zrobić dobre zdjęcie w Dark Hedges - czyli w alei buków, trzeba wstać wcześnie. Miejsce jest oblegane przez turystów.
Nasza gospodyni, u której spaliśmy, pokazała nam na mapie jeszcze kilka innych miejsc wartych zobaczenia. Niestety, my nie mieliśmy już czasu. Jeżeli kiedyś zawitacie do Irlandii Północnej, to skupcie się na wybrzeżu, tam znajdują się najładniejsze miejsca.