czwartek, 26 marca 2020

Latanie a zdrowie cz. I

 Abstrahując do ostatniej pandemii, latanie ma negatywny wpływ na zdrowie, a polityka wielu linii lotniczych nie ułatwia życia swoim pracownikom.



 Zaczynając karierę w przestworzach, możecie się spodziewać, że będziecie więcej chorować niż dotychczas. Taki stan zazwyczaj trwa około 6 miesięcy, później organizm przystosowuje się do wszechobecnych na pokładzie bakterii i wirusów. Odporność na wszelkiego rodzaju mikroby wzrasta wraz ze stażem pracy. Po kilku latach mało co jest wstanie powalić Was z nóg.
Z wiekiem jednak zaczynają załodze samolotu doskwierać inne dolegliwości. Powszechne są problemy z kręgosłupem (od noszenia kontenerów i pchania wózków), zaburzenia snu (przy długich lotach) oraz problemy z żyłami.
Z tym ostatnim można walczyć, a wręcz zapobiegać od samego początku. Na loty warto zakładać antyżylakowe rajstopy (dla panów są skarpetki), należy unikać picia kawy, nawadniać się, chodzić (ale w pracy się nachodzicie), a po skończonym rejsie położyć się z nogami w górze i wmasować krem. Rajstopy takie nie muszą straszyć wyglądem, bo wiele linii nie pozwala na latanie w tych stricte leczniczych. Calzedonia ma w swojej ofercie bardzo ładne i bardzo trwałe nylonki, które przejdą w każdej firmie.
Co do problemów z kręgosłupem, to zbudowanie mocnych mięśni brzucha powinno pomóc w uniknięciu kontuzji. I pamiętajcie o prawidłowym podnoszeniu przedmiotów z podłogi (z kolan, a nie w skłonie) oraz o współpracy przy najcięższych przedmiotach. Jeżeli chodzi o pchanie wózków, to należy znajdować się jak najbliżej, a nie pchać / ciągnąć na wyprostowanych rękach.
Jak walczyć z zaburzeniami snu? Na jetlag nie ma idealnego rozwiązania. Dopóki przechodzi on po kliku dniach, to jest to normalny objaw. Jeżeli jednak dojdzie do tego, że nie jesteście w stanie spać tygodniami, to musicie zasięgnąć pomocy lekarskiej.

źródło - internet
Kilkakrotnie pytano mnie też o promieniowanie kosmiczne. Według moich informacji, nie jest ono tak niebezpieczne jak kiedyś sądzono. Linie lotnicze mają obowiązek monitorować ilość wykonywanych rejsów nad biegunem północnym (bo tam jest ono największe) i nie dopuszczać do przekroczenia pewnych limitów. Osobiście nie boję się, że przez loty do Stanów Zjednoczonych narażona jestem bardziej na zachorowanie na raka, bo mało latam tamtędy i ogólnie mało latam....
Moja koleżanka z Emirates powiedziała mi, że linie zwiększyły im owe limity i że załoga nie jest z tego zadowolona, bo martwi się o swoje zdrowie. Niestety trzeba pamiętać, że przewoźnicy mają przede wszystkim względy operacyjne, a dopiero na drugim miejscu dobro personelu. Nie wszystkie, ale większość firm tak ma.

I tak dochodzę do kolejnego zagadnienia - rzeki:  zgłaszanie niedyspozycji na lot.
Ciąg dalszy w kolejnym wpisie.

poniedziałek, 16 marca 2020

Latanie a koronawirus

Lotnictwo jest jednym z sektorów, które odczują obecną sytuację najbardziej. Eksperci mówią, że wiele linii lotniczych zniknie do końca maja. Co za tym idzie, wiele osób zostanie pozbawionych pracy.
Gdy czytam fora internetowe dla załóg lotniczych, wielu z nas bardziej właśnie martwi się tym, niż samą chorobą. Fakt jest, że młode i zdrowe osoby chorują lżej, ale wirus nadal jest groźny.
Pocieszenia typu "znajdziesz sobie nową pracę" są głupie. Kto obecnie rekrutuje? Jaka branża? Wielu z nas nic innego w życiu nie robiła. Czy lepiej więc byłoby nadal latać? Ja wolałabym nie narażać swojego zdrowia i zdrowia innych, ale część osób nie ma wyjścia.


Cabin Crew, Flight Attendants, Stewardessy.... nazw jest wiele, ale faktem jest, że nasz zawód związany jest z dużym ryzykiem zarażenia.
Osobiście mam to szczęście, że jeszcze mi płacą. Nie wiem jak długo ta sytuacja się utrzyma. Dopóki granice są zamknięte, dopóty nie wylecę do pracy. Jeżeli potrwa to tylko 10 dni, to myślę, że pracodawca wypłaci mi całość podstawy. Jeżeli granice pozostaną zamknięte na dłużej, to nie wiem jak moja firma do tego podejdzie.
Wiem też, że wielu z Was już nie płacą. Wiele osób przebywa na bezpłatnych urlopach. Inni (na przykład moja koleżanka z Emirates) nadal latają, jedynie anulowano im loty do niektórych państwa.
A jak jest z Wami?

Siedzę w domu, czytam książki, oglądam telewizję. Osobom, które prowadziły usystematyzowany styl życia, zaleca się zachowanie dotychczasowej rutyny.
A co z osobami, które latać nie muszą? Obecnie ruch turystyczny zamarł i dobrze. W samolocie o złapanie tego wirus, jak w każdym dużym skupisku ludzkim, nie jest trudno. Jeżeli ktoś z Was się zastanawia, czy nie przekroczyć granicy samochodem, a następnie wsiąść w samolot i skorzystać z tanich lotów, to gorąco takie pomysły odradzam. Zostańcie w domu.
A jeżeli musicie podróżować ze względów innych niż turystyka, to według informacji znalezionych online najbezpieczniejsze są miejsca przy oknach. Pamiętajcie też o częstym myciu rąk, unikaniu kontaktu z innymi i nie dotykaniu twarzy. Możecie się również spodziewać kwarantanny po powrocie do kraju.
Co jeżeli Wasz lot został odwołany? Mając wykupione ubezpieczenie, czy bilet typu flex nie musicie się niczego obawiać. Możecie przebukować go na później lub otrzymać zwrot. Najtańsze bilety teoretycznie są bezzwrotne, ale widziałam, że w zaistniałej sytuacji większość operatorów oferuje refundację lub zamianę.
Mam też nadzieję, że nikt z Was nie utknął gdzieś zagranicą. Tutaj sytuacja może być gorsza. Bez wykupionego ubezpieczenia, bardzo możliwe, że trzeba samemu ponosić wszystkie koszty, aż do wznowienia lotów.

Trzymajcie się zdrowo!

środa, 11 marca 2020

Air Crash Investigation

"Mayday", czy też polski tytuł: "Katastrofa w przestworzach". Oglądacie?
Ten serial dokumentalno-fabularny powstaje od 2003 roku.

Siedzę w domu i czekam na wezwanie do pracy. W ramach rozrywki oglądam powtórki programu.
Bardzo wiele odcinków można znaleźć na youtubie. Dlaczego warto je obejrzeć? Jeżeli jesteście zainteresowani pracą w lotnictwie, to dzięki nim możecie się sporo nauczyć. Słownictwo (oglądając bez dubbingu), procedury, budowa samolotu, praca kontrolera lotów - macie tu wszystko. Oczywiście amo oglądanie, nie wystarczy, żeby zostać pilotem. Mój kapitan powiedział mi nawet, że jego zdaniem program jest tendencyjny i jego denerwuje to budowanie napięcia. Z tym mogę się zgodzić.  Nie są to naukowe programy, a takie dla większej rzeszy odbiorców.

Moje ulubione odcinki?
"Flying on Empty" - gdzie piloci lotem ślizgowym lądują na Azorach.
"Blow Out" - gdzie pilot jest wyssany z kokpitu (przeżyje i wróci do pracy).
"Hanging by a Thread" - gdzie samolot hawajskich linii lotniczych ląduje z ogromną dziurą w kadłubie.
"Kid in the Cockpit" - gdzie bawiące się sterami dziecko doprowadza do katastrofy.
"Ocean Landing"- gdzie porwany samolot zmuszony jest do wodowania.
"Crash of the Century" - gdzie dwa jumbo jety zderzają się na pasie startowym.
"Falling from the Sky" - gdzie ognie Świętego Elma doprowadzają do awarii silników.
"Ghost Plane" - gdzie hipoksja zabija wszystkich na pokładzie.
"Operation Babylift" - gdzie samolot bierze udział w ewakuacji dzieci z Wietnamu.
"Deadly Delay"- gdzie pożar na pokładzie spowodował śmierć wszystkich pasażerów.

A Wy macie jakieś ulubione?

czwartek, 5 marca 2020

Szkolenie

Ostatnio wszystkie posty były o Peru i Boliwii. Pewnie część z Was już się tym znudziła, w końcu ten blog nosi nazwę "Z życia stewardessy wzięte". Tylko, że w styczniu i w lutym nie miałam żadnego lotu.....
Mój samolot przebywa na dużym przeglądzie, dzięki czemu mogłam zobaczyć Machu Picchu. W normalnym grafiku pracy, nie mogę brać tak długich wakacji, a podróż do Ameryki Południowej na dwa tygodnie, nie ma specjalnego sensu. Ile miałam wolnego? Dwa miesiące!
Oczywiście, nie wiedziałam od początku, że będą to dwa miesiące. Początkowo, miało to być sześć tygodni i jeszcze szkolenie w środku. No właśnie szkolenie.
Jeżeli czytaliście którąś z moich książek, to wiecie, że załoga pokładowa przechodzi trudne szkolenie. Wpierw początkowe, a następnie odświeżające co roku. Teoretycznie. Jako pracownik obsługi pokładowej (bo nie jestem cabin crew) na prywatnym jecie, nie muszę mieć wszystkich szkoleń. To jak często i z czego będę szkolona i egzaminowana, zależy od firmy. W tej w której jestem obecnie, postanowiono zrobić nam cztery dni intensywnego szkolenia. Między innymi wprowadzające, pomimo tego, że od roku już dla nich pracuję (?).

I tak zamiast zwiedzać piękny Wiedeń spędziłam 4 dni od 8 rano do 19 oglądając slajdy, walcząc z ogniem i topiąc się w basenie.
Ogólnie treningi są bardzo ważne, pozwalają na przećwiczenie różnych scenariuszy: ewakuacji, awarii, pożaru na pokładzie, pierwszej pomocy i innych, których nie chciałabym doświadczyć. Ja je nawet lubię, za wyjątkiem.... wodowania. Nie należę do osób, które dobrze pływają i gdy usłyszałam, że muszę zrobić cztery długości basenu plus dwie holując kogoś bez kamizelki ratunkowej, to mina mi zrzedła. Nie będę tutaj kłamać, że podołałam wszystkiemu. 😆 W pewnym momencie ja ciągnęłam koleżankę, a mnie ciągnął pilot, którego ciągnął inny pilot - zrobiliśmy pociąg wodny. W końcu w tym zawodzie chodzi o team work!
Trening się skończył, a ja czekam na loty.