niedziela, 21 maja 2017

Rzym - katakumby i spacer nad Tybrem

Moją kolejną rotację rozpoczęłam lotem z Alitalią do Rzymu. Co ciekawe, gdy przyleciałam na miejsce, okazało się, że jestem dwa dni za wcześnie! Mój samolot nadal był w Stanach. Ale przecież nie będę marudzić, gdy firma funduje mi małe wakacje.
Od razu wzięłam się za planowanie zwiedzania. W stolicy Włoch byłam wiele lat temu na wycieczce z siostrą. Nie udało nam się jednak wtedy zobaczyć katakumb - postanowiłam od tego zacząć. Przystanek autobusowy miałam przed samym hotelem, bilet 1,50 euro uprawnia do przejazdów przez 100 min; ale tylko raz może być użyty w metrze. Jeżeli chcecie korzystać z komunikacji miejskiej w mieście, to uzbrójcie się w cierpliwość. Autobusy kursują co 20 min, nie ma rozkładu jazdy, brak klimatyzacji może zabić, a korki sprawiają, że wszędzie trzeba liczyć się z opóźnieniami. Jedne co trzeba przyznać Włochom, to że są uczynni i każda osoba przeze mnie zapytana pomogła mi w odnalezieniu właściwego przystanku.

piękna pogoda
Katakumby Świętego Kaliksta położone są przy Via Appia Antica, do której można dojechać autobusem 218. Wstęp to 8 euro, oprowadzanie odbywa się w różnych językach, także po polsku - wystarczy poczekać, aż zbierze się grupa. Ja miałam dużo szczęścia, bo jeszcze w autobusie usłyszałam rodzimy język i dołączyłam do zorganizowanej wycieczki z Itaki.

w katakumbach nie można robić zdjęć
Zwiedza się drugi poziom na głębokości 11 metrów, temperatura pod ziemią to 15 stopni, a całkowita długość korytarzy to ponad 20km. W katakumbach chowano od II do V w. W sumie złożono tutaj pół miliona ciał, w tym dwieście dwadzieścia tysięcy dzieci.

foto: internet
Osobiście liczyłam na coś więcej. Miejsce jest na pewno ciekawe i warte odwiedzenia, ale mi się marzyły innego rodzaju grobowce, takie jakie są w Palermo.

Po tak rozpoczętym dniu udałam się z powrotem autobusem do centrum, gdzie postanowiłam przejść się wokół Koloseum i dalej pospacerować nad Tybrem.

Jak stało, tak stoi.
Tu już bez tłumów turystów. Tego dnia w Rzymie spotkałam pięć polskich wycieczek. Byliśmy prawie tak liczni, jak Japończycy :)
Wieczne Miasto jest zaśmiecone i brudne, rzeka też.
Widoki warte wędrówki.
Dalej powędrowałam na Piazza Novano, skąd wycieńczona wzięłam autobus powrotny do hotelu.
 Oczywiście ten dzień nie mógł się obyć bez makaronu, za którym nie przepadam, ale w końcu być we Włoszech i nie zjeść spaghetti? A na deser lody!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz