czwartek, 27 grudnia 2018

Abu Dhabi - raz jeszcze

Nie, nie wygrzewam się znowu na piaskach "Arabowa", ale zostało mi jeszcze kilka zdjęć.

Z okazji 47 lat istnienia państwa w miejscowym Luwrze na wewnętrznym tarasie można było spotkać przedstawicieli tradycyjnych zawodów.

Kobiety wyplatały kosze i tkały materiał.

Sokolnik cierpliwie pozował do zdjęć z turystami.
A przed gmachem muzeum występował tradycyjny męski zespół.
A wieczorem na Corniche (czyli nad nadmorskim deptakiem) odbył się wspaniały pokaz fajerwerków.


O Abu Dhabi mogłabym pisać bez końca. Miasto to zajmuje specjalne miejsce w moim sercu. Żeby Was nie zanudzać, obiecuję, że jest to ostatni wpis z mojego grudniowego pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

W 2019 życzę Wam spełnienia marzeń!

sobota, 22 grudnia 2018

Wesołych Świąt!


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam
ciepłej, rodzinnej atmosfery - gdziekolwiek jesteście!

czwartek, 20 grudnia 2018

Marriott Al Forsan

Mam dla Was jeszcze jeden post z mojego pobytu w Abu Dhabi. Pokażę Wam gdzie mieszkałam. 😊
Mogę śmiało powiedzieć, że tym razem firma nas rozpieszczała jeżeli chodzi o noclegi. Tylko raz spaliśmy w nieciekawym hotelu, ale to był minimum rest (czyli jakieś 9 godz). Przy krótkim pobycie jedyne co mi do szczęścia jest potrzebne, to prysznic i łóżko.
Czy hotele mają znaczenie?
Zazwyczaj, jak jestem na wakacjach, to nie przywiązuję specjalnej wagi do tego gdzie śpię. Liczy się miejsce, wycieczki lokalne, ludzie z którymi przebywam. Ważne, żeby było czysto. I tak nie przebywam w hotelu, więc komfort schodzi na dalszy plan.
Kiedy latam natomiast... Nie wybieram terminu, ani miejsca, ani ludzi z którym jestem... Zdarza mi się, że spędzam dużo czasu w samym hotelu (często sama), dlatego komfort staje się dla mnie ważniejszy.

Duże wygodne łóżko - podstawa dobrego pokoju.
Łazienkę oddziela szyba (są żaluzje) - nie do końca rozumiem ten koncept, ja wolę prywatność jak się kąpię.
A to ja - w jedynej spódnicy, którą zabrałam, bo myślałam, że zaraz wracamy do zimnej Europy. 😂
Ten strój możecie podziwiać na wielu moich zdjęciach z tego freelanca.
Oprócz wanny był też prysznic.
Oprócz tego było biurko, balkon, takie oto miejsce na kawę i bogaty zestaw kaw i herbat - a wiecie już, że to jeden z moich koników.
I jak Wam się podoba? A Wy zwracacie uwagę na hotele, w których śpicie?

niedziela, 16 grudnia 2018

Ferrari World

Dwa dni zastanawialiśmy się, czy jechać do parku rozrywki dedykowanemu samochodom Ferrari. Jeden z moich pilotów już tam był i powiedział, że oprócz najszybszej kolejki świata nic ciekawego tam nie ma..... Okazało się to jednak nie do końca prawdą.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Bilet wstępu to 300zł. Dodatkowo można jeszcze sobie wykupić "Quick Pass" - który umożliwia omijanie kolejek do atrakcji. Żeby poczuć się jak kierowca Formuły 1 na symulatorze, ponownie trzeba dopłacić.
Większość parku znajduje się pod dachem, ale kolejki są na świeżym powietrzu - w grudniu nie jest to problemem, natomiast w środku lata....
W kilku salach wystawowych można podziwiać piękne samochody.
Pod dachem znajduje się kilka mniejszych atrakcji. Jest kilka przejażdżek 4D (mnie się podobały, ale moim pilotom kręciło się po nich w głowach), atrakcji dla najmłodszych, sporo restauracji i sklepów z pamiątkami.
Co do głównej atrakcji - najszybszej kolejki świata, wiele osób mnie przestrzegało. Nawet conciager w hotelu, który drukował nasze bilety (bo muszą być wydrukowane, takie na telefonie nie przechodzą), powiedział, że "to jest atrakcja dla ludzi o mocnych nerwach".
Powiem tak: przejechałam się dwa razy. I przyznaję się - za pierwszym, w pewnym momencie zamknęłam oczy.

Wagoniki jadą z prędkością 240km/h, na szczęście dla mnie nie robią pętli.
Kilka wskazówek: wyjmijcie wszelkie przedmioty z kieszeni - oddaje się je do specjalnych pudełek (dostaje się bransoletkę z numerkiem), ubierzcie spodnie i małe dekolty (to do pań); a przede wszystkim z całej siły wbijcie głowę w oparcie. Ta ostatnia wskazówka jest bardzo cenna! Ja niby oparłam głowę, ale się nie zaparłam i po pierwszym zjeździe w dół, szyja bolała mnie jeszcze następnego dnia. Co nie przeszkodziło mi, stanąć jeszcze raz w kolejce do drugiej przejażdżki. W grudniu park jest pusty, więc Quick Pass to strata pieniędzy.
Co do opinii pilota, że oprócz tej kolejki nic innego nie ma, to jest ona nieprawdziwa. Od czasu jego wizyty otwarto jeszcze jedną wielką atrakcję (a kolejne są w przygotowaniu).


Na tej nie jechałam, bo nie mogę jeździć do góry nogami, ale moim pilotom się podobało.
Pan wpuszczający na ten rollercoaster powiedział, że nikt jeszcze nie zwymiotował.... nie chciałam być pierwsza.
Ferrari World to droga wycieczka, ale warto.

czwartek, 13 grudnia 2018

Air Show Abu Dhabi

Wiem, że mój blog często bardziej przypomina blogi podróżnicze, niż lotnicze. 😂 Dziś dla odmiany mam dla Was temat bardziej lotniczy - pokazy akrobacji powietrznych.  Oczywiście musieliśmy z pilotami je zobaczyć. Takie zboczenie zawodowe.
Wieczorem, po zwiedzaniu meczetu i Luwru przyszedł czas na pokaz lotniczy. Został on zorganizowany z okazji 47-ych obchodów zjednoczenia siedmiu Emiratów i powstania państwa - Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Staliśmy na plaży przed naszym hotelem, tu widok na miasto.
A nad naszymi głowami odbywały się podniebne akrobacje.
Dym i huk. Dym w kolorach flagi.
Piloci dali bardzo dobre przedstawienie.
Moim pilotom też się podobało.

piątek, 7 grudnia 2018

Louvre Abu Dhabi

Kiedy dowiedziałam się, że lecę do stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, to zrobiłam dwie rzeczy. Po pierwsze skontaktowałam się ze wszystkimi koleżankami, które tu jeszcze mieszkają - pech chciał, że terminy nam się nie zgrały. A po drugie sprawdziłam, co nowego zbudowano w tym mieście. Oczywiście meczet był na samym szczycie mojej listy. Drugie miejsce - Louvre / Luwr.


Louvre, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje do współpracy emiracko-francuskiej. Duża część pokazywanych eksponatów jest wypożyczona z Francji. Zadaniem tej placówki jest pokazanie wszystkich kultur, które tworzą ludzkość.

W pierwszej sali: "Pierwsze wioski" stoi kilka gablot, które udowadniają, że wiele odległych kultur ma podobne obyczaje.
Na zdjęciu przedmioty towarzyszące pogrzebom z Włoch, Francji i Fidżi.
Muzeum jest multimedialne i dobrze zrobione.

Wszystko jest opisane w trzech językach, co było świetną rozrywką dla mnie.
Moje ulubione eksponaty.

chiński uśmiechnięty smok
muszla - kielich z Holandii
wspaniały pokój Art Deco
 Jak widzicie, nie jest tak, że nic mi się nie podobało, ale.... Jeżeli byliście w muzeach Paryża, Londynu; odwiedziliście Grecję i Rzym.... To tutaj te zbiory są małe. Jest kilka obrazów znanych malarzy: jeden Da Vinci, Monet, Cezanne, Picasso... Ale to nie są ich najwybitniejsze dzieła. Zastanawiam się też, co oni będą pokazywać, jak Francja upomni się o zwrot swoich eksponatów?
Co może Was zniechęcić? Cena biletu - 63 AED, czyli 64zł. I to jest podstawowy bilet, bez wstępu na wystawy tymczasowe.
Co może Was zachęcić? Sam budynek - taras wewnętrzny mnie urzekł.


dau- tradycyjne statki
 Dajcie znać, czy Wam się to muzeum podoba!

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Meczet Sheikh'a Zayed'a w Abu Dhabi

Pamiętacie ten post o freelancingu? Po tym jak w listopadzie straciłam znowu pracę, zaczęłam wysyłać swoje CV. I tak trafił mi się lot do Abu Dhabi!
Jeżeli czytaliście moją pierwszą książkę, to możecie się domyślać, że już tu kiedyś byłam. Tylko w roku 2007 (kiedy opuszczałam Zjednoczone Emiraty Arabskie) Wielkiego Meczetu jeszcze nie było.

Jeden z największych meczetów świata, wstęp bezpłatny.
Oczywiście musiałam go zobaczyć. Zwiedzać można od 9 rano (oprócz piątków). Mnie udało załapać się też na oprowadzanie po francusku. W środku jest tyle grup (w różnych językach), że swobodnie możecie się do jakiejś przyłączyć.

największy dywan na świecie
Meczet jest przepiękny i bardzo bardzo bogato zdobiony. Miejscami aż za bardzo, ale o gustach się nie dyskutuje.

Podoba się Wam taki żyrandol?
Kwiatki na ścianach, dla odmiany, mnie przypadły do gustu.
Przed wejściem do każdego meczetu trzeba zdjąć buty. Dlatego w środku trochę czuć stopami ;)

Pasująca podłoga i moje czerwone paznokcie.
Informacja dla pań: jeżeli macie na sobie długą spódnicę lub spodnie i bluzkę z długim rękawem, plus szalik do zakrycia głowy - to możecie tak wejść do środka. Wejścia są osobne dla mężczyzn i kobiet, ale zwiedza się już później razem.  Przy wejściu skanuje się torby (tak jak na lotnisku).

A jak przyjdziecie w krótkim rękawie, to bezpłatnie otrzymacie takie twarzowe wdzianko.
Zostawiam Was z kilkoma niezwykłymi zdjęciami:




W środku spodziewajcie się tłumów.


czwartek, 22 listopada 2018

Wilanów, czyli pomysł na weekend w Warszawie.

Ponieważ mam obecnie więcej czasu, a nogi noszą mnie z miejsca na miejsce, postanowiłam powtórnie odwiedzić Królewski Ogród Światła. Poprzednim razem byłam tutaj na spacerze w 2015 roku! Od tego czasu wiele się zmieniło.
Zacznijmy od tego, że w piątki, soboty i niedziele o godzinie 17:30, 18:30 i 19:30 można zobaczyć mapping. Mapping to trójwymiarowy spektakl łączący światło, obraz i dźwięk. W Wilanowie wyświetlany jest on na fasadzie pałacu.

Spektakl trwa 15 minut i zaczyna się od historii jednego obrazu.
O każdej godzinie wyświetlany jest inny mapping. Raz kupując bilet (20 zł) można obejrzeć je wszystkie. Oczywiście jeżeli nie zmarzniecie.

Stojąc na trawniku podziwialiśmy "Powrót króla"
Jedna z najładniejszych aranżacji.
W cenie biletu macie też już zapewnione wejście do Królewskiego Ogrodu Światła. Możecie tam podziwiać grę świateł w rytm klasycznej muzyki.

Jak podaje oficjalna strona Pałacu : Pokazy w Muzycznym Ogrodzie Marzeń odbywają się codziennie o godz.:
16.00, 16.15, 16.45, 17.00, 17.15, 17.45, 18.00, 18.15, 18.45, 19.00, 19.15, 19.45, 20.00, 20.15, 20.45.
Na uwagę zasługuje też samo wejście do atrakcji.

Przepiękna brama również gra kolorami pod dyktando muzyki.
Mapping cieszy się dużym powodzeniem, więc spodziewajcie się kolejki do kas biletowych. Jeżeli możecie, zaopatrzcie się w bilety online.


A przy wyjściu, zaszalejcie i kupcie sobie takie balony 😂.

piątek, 16 listopada 2018

Oh listopadzie, listopadzie!

Ostatnio u mnie na blogu cisza. Powód jest prosty: mamy powtórkę z poprzedniego roku. 😓 Nie wiem, czy to listopad ma coś w sobie? Że tak się ostatnie dwa lata dziwnie składa?

piękny listopadowy wieczór w lesie
Od początku jednak. Jak wiecie ostatnio latałam w swojej nowej starej firmie dla pewnego właściciela. W prywatnym lotnictwie możecie mieć do czynienia z dwoma scenariuszami:
a) latacie dla danego właściciela
b) robicie czartery.
Zdarza się też wariant: c) czyli latacie dla właściciela, ale gdy ten nie lata samolot jest wynajmowany.
I tak wyglądała moja praca przez ostatnie osiem miesięcy. Gdy mój szef nie latał, firma która mnie zatrudniała i zapewniała obsługę samolotu, wynajmowała go do rejsów czarterowych. Układ całkiem fajny. Właściciel i firma dzielą się zyskami, a ja mogę podróżować do nowych miejsc.
Co się jednak dzieje, gdy właściciel zdecyduje się sprzedać samolot? Oczywiście, firma będzie próbowała Was umieścić na innym samolocie - jeżeli jest tam miejsce. Nikt jednak nie zwolni pracownika, który się sprawdza, żeby dać komuś innemu jego posadę. Jedyna nadzieje w tym, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, ktoś sam zrezygnuje, albo do firmy przychodzi nowy samolot. I to akurat w odpowiednim momencie, kiedy Wasz los wisi na włosku.
A co jeżeli nie macie tyle szczęścia? Dostajecie wypowiedzenie.

Zazwyczaj cieszę się, gdy dostaję list... tym razem moja radość była mniejsza.
Może ktoś chce znaczki z Luksemburga? To mu wytnę i wyślę 😀.
 Nie jestem zaskoczona, bo się tego spodziewałam od tygodnia. Muszę też uczciwie przyznać, że firma mnie uprzedziła.
"Nie mamy co z tobą zrobić." - powiedział mi przez telefon mój dobry znajomy, a zarazem przełożony.
I tak oto w ciągu roku zamknęłam koło. Wracam do wysyłania CV i czekania na nową przygodę.

TRZYMAJCIE KCIUKI!


czwartek, 8 listopada 2018

Bejrut

Wiele lat temu mieszkałam przez sześć miesięcy w południowym Libanie. Zwiedziłam wtedy sporą część tego pięknego kraju. Później jeszcze wracałam tu kilkakrotnie z kolejną pracą. W tamtym czasie odwiedziłam wszystkie muzea i meczety.
Dzięki swojej obecnej pracy po latach znowu tutaj zawitałam.

W Europie zimno i pochmurno, a tutaj nadal świeci słońce.
Raouche - jeden z najbardziej rozpoznawalnych widoków miasta.
Wojna domowa w Libanie trwała od 1975 do 1990. Miasto obecnie odbudowuje się w bardzo nowoczesnym stylu.
W mieście jest bezpiecznie, ale chodzenie samemu może narazić nas na próby podrywu ;) Podczas spaceru bardzo trzeba uważać na ruch uliczny - kierowcy tutaj nie przestrzegają żadnych reguł. I tak jak w wielu innych miastach tego regionu widać wszędzie śmieci i zaniedbania.

Opuszczony klub sportowy przy plaży.
Puste baseny i niesamowite kolory.
I oczywiście przepyszne jedzenie.

arabska mezze
Jeżeli chodzi o stronę finansową, to w wielu miejscach (również sklepach) można płacić kartami lub dolarami amerykańskimi. Jeżeli jednak chcecie wybrać się na miejscowy targ, albo wypić kawę "na ulicy", to musicie mieć lokalną walutę.
I co? Kto się pakuje na wyprawę do Libanu?