poniedziałek, 30 grudnia 2019

Luksor

W czasie tygodniowego wypoczynku w Hurghadzie, oprócz nauki pływania na kicie i nurkowania, udało nam się wykupić wycieczkę na Luksoru.
Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie, koniecznie porównajcie ceny. TUI nie organizowało takiego wyjazdu - zasłoniło się względami bezpieczeństwa, ale inni operatorzy nadal tam jeżdżą. Popytaliśmy w okół i postanowiliśmy jechać.
W hotelu polecono nam biuro z nimi współpracujące, które zażyczyło sobie 93 funty brytyjskie. W internecie znalazłam stronę Get Your Guide (mają wersję polską) z takim samym programem za 76 euro. Pod opisem wyjazdu była nazwa firmy, która organizowała ekspedycję - FTS Travel. Mój przyjaciel Google znalazł mi ich stronę w języku angielskim, a tam ten sam program za 63 dolary. 😁

Zwiedzanie zaczyna się od świątyni w Karnak.
Wyjazd z Hurghady jest bladym świtem o 5 rano. Poprzedniego dnia zamówiliśmy lunch box (czyli jedzenie na wynos) z hotelu. Za imprezę zapłaciliśmy bezpośrednio u przewodnika gotówką. Można było przez ich stronę internetową, ale ponieważ nie znaliśmy ich biura (wprawdzie opinie na TripAdvisor mieli dobre), to woleliśmy mieć pewność, że nas odbiorą z hotelu.

Kolumny w świątyni robią wrażenie. Weźcie ze sobą nakrycia głowy, krem do opalania, wodę i sweter.
Trasa z Hurghady do Karnak zajmuje jakieś 4 godziny. Podróżuje się w minibusie. Warto mieć ze sobą poduszkę i sweter, bo rano jest jeszcze chłodno. Po drodze jest jeden przystanek na kawę z płatną toaletą. Później wszystkie toalety są bezpłatne.
Po Karnak pojechaliśmy na lunch. Opcjonalnie można do niego dopłynąć łódką po Nilu za dodatkową opłatą. Myśmy pozostali w minibusie. Obiad jest wliczony w cenę i jest to bufet. Z napoje płaci się dodatkowo. To jest koszt 2 dolarów za colę, czy kawę.

Następny przystanek - Dolina Królów. W cenę biletu wliczone są trzy grobowce. Ramzesa IV jest najładniejszy. Jeżeli chcecie zwiedzać grobowiec Tutenchamona, to musicie dopłacić. Jeżeli widzieliście już w życiu mumie, to nie ma to sensu.
Kolejny punkt programu - Świątynia Hatszepsut. Tutaj pracują polscy archeolodzy.
Kolejny punkt to Kolosy Memnona. Mieliśmy szczęście, bo było pusto
Zwyczajowo, jak to bywa na takich wyjazdach, musiano nam pokazać jakiś sklep. Była to mała wytwórnia figurek, wazonów i takich tam z alabastru. Po prezentacji można było zakupić pamiątki. Tutaj cenę też trzeba zbić o minimum 50 %. Chociaż i z tym może być drożej niż na .... lotnisku. Nie chcę jednak nikomu odradzać tutaj zakupów, bo na lotnisku jest zdecydowanie mniejszy wybór. Nam zależało na lampkach i te okazały się tańsze w duty free. Co do figurek, to nie chcę się wypowiadać, bo nie patrzyłam na ceny i nie porównywałam.
Wiem, że większość turystów jedzie do Egiptu, żeby wygrzać się na słońcu w zimie, ale warto przy okazji też zobaczyć coś z niesamowitej historii tego kraju.

Na parkingu w drodze powrotnej czekały 15 letnie beduinki. Przewodnik poprosił, żeby dać im co nam zostało z jedzenia. Najbardziej ucieszyły się z chipsów, które dostaliśmy wraz z napojami w czasie wyprawy. Po krótkiej pogawędce poprosiły mnie o kupno lodów. Kupiłam im w sklepiku. O pieniądze nie prosiły. W zamian można do woli fotografować się z nimi i bawić się z małymi kózkami.

 Przy tej okazji chciałam Wam jeszcze złożyć życzenia noworoczne.



czwartek, 26 grudnia 2019

Święta na pokładzie

W tym roku przyszło mi pracować w okresie świątecznym. Oprócz lotów ze swoim standardowym pasażerem, miałam też kilka czarterów z dziećmi na pokładzie. I tak jak mój właściciel nie lubi dekoracji, tak dzieci były zachwycone!

Popularne elfy zawitały i u mnie.
Przygotowałam prezenty dla chłopców.
Misie zostały zjedzone jeszcze przed startem. Wieniec może i ładny, ale strasznie się sypał.
Jestem przeciwniczką stawiania butelek z wodą, ale na nocnym rejsie ma ona swoje uzasadnienie.
W galley zawisła skarpeta na prezenty.
Drugi lot, tym razem bez dzieci = bardziej stonowane dekoracje.
Tutaj woda zawsze wymagana przez szefa, obok bałwanek który się jeszcze uchował.
Standardowe rosyjskie gazety w Dubaju można tylko wydrukować. Nie lubię takiej wersji, ale jak nie ma nic innego....
 Bardzo lubię dekorować kabinę samolotu z różnych okazji. Latając z szefem nie mam możliwości pokazania swojej "artystycznej" strony. 😉
A u Was świąteczne ozdoby opanowały już całą przestrzeń?







piątek, 20 grudnia 2019

Kilka zdjęć z Egiptu i kilka porad

W Egipcie byłam kilka razy. Było to w czasach, gdy latałam dla linii czarterowej z Warszawy. Mieliśmy 12 godzin w Kairze. Dzięki temu udało mi się zobaczyć i piramidy i Miasto Umarłych i Stary Kair. Moje poznawanie tego kraju na tym się zakończyło na wiele lat. Dopiero w tym roku poleciałam tam po raz pierwszy na wakacje.

Hieroglify w grobowcu w Dolinie Królów.
W poprzednim wpisie opisałam linię czarterową z którą lecieliśmy, wiecie też, że wykupiłam wyjazd z biurem podróży. Nasz wybór padł na TUI - ponieważ miał najlepszą cenę i hotel nam najbardziej odpowiadający. Wycieczkę wykupiłam dzień przed wylotem - last minute. W sumie było nam wszystko jedno, czy polecimy do Hurghady (tam w końcu wylądowaliśmy), czy do Sharm El Sheikh, czy też do Mar Salam. Zależało nam na hotelu nieopodal szkoły kite surfingu. Jeżeli jesteście elastyczni, to łatwiej znajdziecie super ofertę.
Do Egiptu potrzebny jest paszport ważny minimum 6 miesięcy od daty wylotu, na lotnisku wykupuję się wizę za 25 dolarów. Można też wykupić ją prędzej przez internet, ale przy wakacjach last minute jest to niemożliwe.
Jeżeli potrzebujecie stałego łącza ze światem, a Wasz hotel nie ma darmowego WiFi, to najkorzystniej będzie wykupić kartę sim na lotnisku. Tam za 10 GB zapłacicie 10 dolarów. W salonach Vodafone, czy Orange w mieście kosztuje 10GB - 20 dolarów. Na lotnisku trzeba jednak uważać, bo lubią oszukiwać i wkładać w telefon kartę o mniejszej wartości. Do zakupu potrzebny jest paszport.
W Egipcie wszędzie oczekują od Was napiwków. Dobrze jest mieć drobne dolary. Nasz kierowca autobusu prosił o wymianę jedynek na większe nominały. Dzięki temu miałam 20 w pojedynczych banknotach. Trzeba jednak przeliczyć i sprawdzić pieniądze. Podobno lubią oni wciskać dziwne monety za euro. Ciekawostką jest to, że dolar i euro mają taki sam kurs w Egipcie.

3 godziny kite surfingu to 105 euro, przy dobrych negocjacjach i wykupieniu większej ilości cena spada.
Czy dawać napiwki? Uważam, że jeżeli ktoś nosi moją torbę, to należy mu się za to dolar. Jeżeli nie chcę dawać baksziszu (napiwek), to noszę sama torbę. W pokoju przed wyjazdem zostawiam zawsze drobne w lokalnej walucie, które mi zostają. Jak nie mam, zostawiam dolara. W ciągu tygodniowego pobytu prosiłam o posprzątanie pokoju raz.
Naszemu przewodnikowi po Luksorze daliśmy 5 dolarów i serdecznie mu podziękowaliśmy. My nie zubożejemy, on się nie wzbogaci, ale myślę, że nasz drobny gest został doceniony. A wykonał on kawał dobrej roboty.
Oczywiście, we Francji, czy innym bogatym kraju napiwek w wysokości dolara w restauracji jest niewystarczający. W Egipcie, gdzie ceny są inne, można zostawić na stoliku taką kwotę. Chyba, że idziecie do luksusowej restauracji, to będzie kwota taka tam również za niska.

Rejs łódką, na pokładzie było pudełko na napiwek dla załogi.
Jeżeli wybieracie się na zakupy, to oprócz normalnego supermarketu z kasami fiskalnymi, wózkami itp, w każdym innym miejscu musicie się targować! Cena może spaść do 50%. Uwaga na naciągaczy na bazarach. W Egipcie nie ma prawdziwego papirusu - koszt portretu Nefretete to maksymalnie 5 euro, a nie 50. To samo dotyczy figurek. Skarabeusz, czy też sfinks to 1-2 dolary (lub euro, bo u nich to to samo), a nie 10.
Osobiście w mieszkaniu nie mam miejsca na tego typu pamiątki, ani cierpliwości, żeby je odkurzać. W czasie pobytu udaliśmy się do lokalnego supermarketu Senzo i tam kupiliśmy daktyle, miód, chałwę. Ja sobie jeszcze kupiłam nowe bikini, bo poprzednie miało już swoje lata, a w zimie w Polsce nie można dostać kostiumów kąpielowych. 😉
W Egipcie można również zakupić wszelkie leki bez recepty (znowu uwaga na ceny) oraz wszelkiego rodzaju podróbki. Koszulki i torebki zakupione na bazarze oryginalne nie są.

Wykupując wycieczki bezpośrednio u organizatora, a nie u rezydenta Waszego biura podróży oszczędzacie. Za nurkowanie organizowane przez tą samą szkołę (na pokładzie łodzi byli z nami Polacy, którzy wykupili je od TUI) zapłaciliśmy 20 dolarów mniej od osoby! Z drugiej strony należy uważać na naciągaczy chodzących po plaży - ich oferty mogą być gorsze niż te z biura podróży. Przed wykupieniem czegokolwiek poszukajcie opinii w internecie. 
Wiele razy słyszałam, że turyści mają problemy żołądkowe w kraju nad Nilem. Ja nie miałam żadnych. Zastanawiam się, czy część osób nie ma problemu ze względu na zmianę diety i chęć spróbowania wszystkiego w hotelu typu All Inclusive. Zawsze warto uważać na pierwszy szok i nie mieszać deserów, owoców, grilla i nielimitowanego alkoholu  - to nie są dobre połączenia z gorącym słońcem i wylegiwaniem się na plaży.

Na koniec jeszcze ciekawostka z lotniska. W Hurghadzie obowiązują osobne kolejki do prześwietlenia bagażu dla kobiet i mężczyzn . Pierwszy raz w życiu się z tym spotkałam!

Jeżeli macie pytania lub znacie inne rady, to koniecznie napiszcie!

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Enter Air

Do tej pory nie miałam przyjemności lecieć z najmłodszą polską linią czarterową. Jak wyczytałam na stronie Wikipedii posiadają oni 27 samolotów.

Start z wakacji z Hurghady.
Ponieważ jest to firma czarterowa, to nie wiem jak wygląda rezerwacja biletów bezpośrednio u nich. Wakacje w Egipcie wykupiłam w biurze podróży. Podobno jednak, czasami można zakupić tylko lot, jeżeli zostały miejsca w samolocie i wtedy rezerwuje się je bezpośrednio u linii lotniczych.

Lot do Hurghady był opóźniony godzinę, nawet nie miał spóźnienia, po prostu był o innej godzinie niż podał nam operator turystyczny. I nie tylko nam. Na lotnisku powiedziano nam, że to właśnie Enter Air zawalił....
Czy tak było?
Oprócz tej małej wpadki z godziną startu samym liniom nie mogę nic zarzucić. Załoga była bardzo miła, na pokładzie odbywa się sprzedaż (kanapek, napojów, przekąsek). Tutaj można się przyczepić, że zapowiedź o produktach duty free zajmuje za dużo czasu. Mam wrażenie, że podano cenę każdej dostępnej pozycji z katalogu. 😆
Faktycznie, zakup perfum na pokładzie wychodził tanio i nawet mieli kilka testerów! Jednak przekonywanie, że z okazji świąt warto zrobić zakupy i coś tam jest wyborem załogi, a inne perfumy pachną słodko.... jak dla mnie to za dużo.

Pierwszy raz widziałam tak ozdobiony hatrack.
I mundury mają całkiem ładne, tylko mi te ich furażerki nie pasują, ale ja nie lubię kapeluszy.

środa, 11 grudnia 2019

Mur

Die Mauer, czyli Mur Berliński był tematem przewodnim moich drugich odwiedzin w Berlinie. Ciekawe, że niemiecka stolica jest tak blisko, a jakoś nie po drodze mi tu. W końcu dzięki awarii oświetlenia w samolocie dostałam na zakończenie listopadowej rotacji dzień w Berlinie.

Check Point Charlie w okresie Zimnej Wojny było jednym z najbardziej znanych przejść granicznych. Obecnie oblegane przez tłumy turystów.
Znaki z epoki.
Tuż obok Check Point Charlie znajduje się panorama muru. Wstęp kosztuje 10 euro. szczerze mówiąc liczyłam na coś więcej.

Stare zdjęcia i wypowiedzi mieszkańców.
We Wrocławiu można oglądać Panoramę Racławicką i moim zdaniem jest ona dużo lepiej zrobiona. O taką właśnie panoramę mi chodzi w tym miejscu.
Po obejrzeniu tej części, przeszliśmy odrobinę dalej, aby zobaczyć jedyny pozostały fragment Muru.


Wszystkie atrakcje są oddalone od siebie kilka minut spacerem.

Ponieważ nie mieliśmy jeszcze dosyć chodzenia na świeżym powietrzu, to kolega zaproponował Pomnik Pomordowanych Żydów Europy.

2711 betonowych bloków obrazuje 2711 stron Talmudu.
Między blokami powstał labirynt.
Jeżeli chodzi o mnie, to mogę każdą rotację tak kończyć.

piątek, 6 grudnia 2019

Room Mate Luca - hotel we Florencji

Kilkakrotnie przedstawiałam Wam na tym blogu ciekawe hotele. Tym razem mam dla Was hotel oddalony 15 minut spacerem od historycznego centrum Florencji.

Już samo wejście do hotelu zapowiada ciekawy wystrój.
Do tego hotelu trafiliśmy zupełnie przypadkiem. Nasz wybrany obiekt - Marriott (bo kochamy punkty) był pełen. Ponieważ mieliśmy zostać trzy dni, to zależało nam na dobrej lokalizacji.

Hol na moim piętrze był czerwony.
Przy dokładnym spojrzeniu, okazało się, że na ścianach są błyszczące jaszczurki.
Mój pokój był bardzo mały, ale przytulny i z tymi psychodelicznymi wzorami 😜
W łazience czekały na mnie takie fantastyczne saszetki.
W hotelu brakuje siłowni, ale w końcu jak jest się w centrum Florencji, to lepiej pospacerować po starym mieście, niż biegać na bieżni. Internet i śniadanie jest wliczone w cenę. W jak całych Włoszech, ze względów bezpieczeństwa, w pokoju nie ma żelazka.🤷‍♀️
Mundur trzeba wywiesić w łazience i odparować przy okazji brania gorącego prysznica.

A oto najbardziej reprezentacyjny salon w budynku. Pokój ten można wynajmować na spotkania, a gdy jest wolny, to jest dostępny dla gości.
I jak Wam się podoba?

niedziela, 1 grudnia 2019

Galeria Uffizi

Podczas swojego poprzedniego pobytu we Florencji w roku 2016 udało mi się zwiedzić katedrę oraz Ogrody Boboli i Most Vecchio. Wtedy w lipcu mogłam się cieszyć upalną pogodą i słońcem. Tym razem trafiłam tutaj w porze deszczowej. Pomimo dogodnego położenia hotelu, moje buty przemokły po 15 minutowym spacerze. Dlatego postanowiłam spędzić cały dzień w suchych wnętrzach Galerii Uffizi.

Poza sezonem kolejka do wejścia nie była duża. W środku nadal jednak sporo zwiedzających. Cena biletu to 12 euro.
Galeria Uffizi to jedno z najstarszy muzeów w Europie. Zawiera ogromny zbiór malarstwa i rzeźby. Przeważają dzieła klasyczne do XVI wieku (chyba, że ominęłam jakieś późniejsze).

Botticelli "Narodziny Wenus". Największe dzieła są za szkłem. Inne odgrodzone są od zwiedzających barierkami. Wystawienie ręki lub głowy poza ogrodzenie powoduje uruchomienie alarmu. Zarówno ja, jaki i mój kolega kilka razy się na to złapaliśmy.
piękne sufity
Tribuna - czyli ośmioboczny pokój, do którego się nie wchodzi.
Rafaello. Jeżeli nie wiecie na jakie obrazy zwrócić uwagę, to idźcie za tłumem. Do największych dzieł ciężko się dopchać.
Zwiedzanie zaczyna się od drugiego piętra, gdzie znajduje się większość reprezentacyjnych pokoi. Obrazy wiszą w porządku chronologicznym, dlatego Tycjan, El Greco, czy Caravaggio znajdują się na pierwszym piętrze. Po przejściu drugiego, na pierwsze brakuje sił.

Krótki przystanek przy "Wenus z Urbino" i dalej w drogę.
Co bardzo mi się nie podobało? Oprócz tłumów? Fakt, że szatnia nie przyjmuje kurtek. Jeżeli chcecie przechytrzyć system i włożyć okrycia do torby, to również Wam się to nie uda. Do galerii nie można wchodzić z plecakami i dużymi parasolami, i tylko te rzeczy są przyjmowane. Torby nie są przyjmowane. Kilkugodzinne zwiedzanie z zimową kurtką w ręce jest męczące.

A oto widok z okna galerii na najsłynniejszy most miasta. 

środa, 27 listopada 2019

Listopadowa rotacja

Tak jak w październiku nic się nie działo, tak w listopadzie się zadziało :)
Poniżej znajdziecie kilka zdjęć z mijającego miesiąca.

Kilka dni spędziłam w luksusowym hotelu w Zurichu.
Room Mate Luca we Florencji był dla odmiany bardzo specyficzny. Więcej już wkrótce w osobny wpisie.
Ach, Florencja... Miały być 4 dni, był dzień. I na dodatek padał deszcz...
Przygotowania do nocnego lotu trwają.
Minimalny odpoczynek w Teterboro pod Nowym Jorkiem i gdzie jest mój pokój?
Śniadanie w Ameryce.
Przynajmniej były gofry.
Lot przez cały kraj. Wielki Kanion - kiedyś tam będę.
Po to, aby spędzić niecałą dobę w Los Angeles - tzn. w hotelu na lotnisku w Mieście Aniołów. Przynajmniej zdążyłam na godzinę ze słońcem nad basenem.
A na koniec rotacji.... wielka niespodzianka - dzień w dawno nieodwiedzanym Berlinie!

O moich przygodach w stolicy Niemiec przeczytacie już wkrótce w osobnym poście.
Tym razem listopad okazał się bardzo przyjemny.