sobota, 2 czerwca 2018

Freelancing, czyli jak to jest z pracą bez stałego kontraktu

Jak wiecie, moja ostatnia firma zbankrutowała z końcem listopada zeszłego roku. Od tego czasu nie mam stałego zatrudnienia. Jeżeli jednak śledzicie mojego bloga lub obserwujecie mnie na FB, czy też na Instagramie, to wiecie, że latam. 😃
Jak to możliwe? Zacznę od tego, że pracując dla linii lotniczych, nie możecie wykonywać lotów dla innej firmy. Każdy komercyjny przewoźnik ma swoje zasady bezpieczeństwa i wymaga odpowiedniego szkolenia i licencji. Inaczej ma się sprawa w biznesowym lotnictwie. W lutym i marcu pracowałam na pokładzie Falcona 2000, który sporo czasu spędza w Kazachstanie. Wymagano ode mnie jedynie rosyjskiej wizy (którą musiałam sobie sama wyrobić i sama opłacić) oraz chęci do pracy. Natomiast w kwietniu i maju latałam na pokładzie Legacy 600, tutaj firma poprosiła mnie o zrobienie dwóch szkoleń online. Po otrzymaniu certyfikatów, dostałam umowę zlecenie na dwa tygodnie.

foto: internet
Freelancing, to bycie wolnym strzelcem. Jakie są minusy tego? Tak jak w każdej pracy, bez stałej umowy, firma wypłaca mi pieniądze tylko, gdy pracuję. Żeby otrzymać zlecenie, trzeba się często sporo nagimnastykować. Większość firm ma listy freelancerów i wydzwania ich, jeżeli ktoś jest potrzebny. Na taką listę dostaje się przeważnie po znajomości. Ogłoszenia o zapotrzebowaniu na stewardessę wystawiane są bardzo sporadycznie i zazwyczaj pokazują się tylko na forach branżowych. Z takiej listy łatwo też wypaść. Jeden kiepski lot, albo odmowa (bo mamy przecież życie prywatne) i już firma dzwoni do kolejnej osoby w pierwszej kolejności, a my lądujemy na szarym końcu. Trzeba też powiedzieć, że freelancer wydzwaniany jest dopiero wtedy, gdy regularny pracownik nie może wykonać lotu. Dlatego też, są to często "last minute" zlecenia.
Jakie są plusy? Więcej wolnego czasu, nowe samoloty, nowe destynacje, nowe załogi; zazwyczaj większe pieniądze. Dodatkowo, jeżeli się sprawdzimy i jesteśmy zainteresowani stałym etatem, to gdy otworzy się nowe stanowisko, są szansę na dostanie umowę o pracę.

Co wolę? Umowę o pracę. Gwarantuje mi ona pensję nawet gdy jestem chora i nie mogę latać, poza tym firma opłaca mi składki. Znam dziewczyny, które wybierają freelancing, dla mnie jednak zabieganie o każde nowe zlecenie jest zbyt stresujące.



8 komentarzy:

  1. A co myślisz o zatrudnieniu stewardess w PLL LOT (własna działalność) ?
    Czy dostaje sie pieniądze np. w razie choroby czy ciąży?
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w sumie uważam że freenalancing to również dawanie prac dorywczych przez np. firmy pracy tymczasowej, dla studentów najczęściej. I powiem szczerze, że studiując czy nawet wcześniej pasowało mi coś takiego, kiedy zadzwonią, to przyjdę, nawet wypierałam myśli o umowie o pracę którą proponowali mi, oczywiście nie odmawiałam, traktowałam to jako nagrodę za dobre"sprawowanie", a że podwyżki nie było.. Teraz, kiedy jestem na swoim utrzymaniu już wiem jakie ważne jest jednak mieć tę pracę na etat, doceniam to, im człek starszy :) choć z drugiej strony jak słyszy się(czyta się) na każdym kroku o rzucaniu prac i wyjechaniu w podróż życia o której marzy pół społeczeństwa to aż dech zapiera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie chce Pani wrócić do stałych, konkretnych linii?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za ten post, zastanawialam sie na jakiej zasadzie pracujesz. Szkoda, ze nie mozna tak z liniami lotniczymi ;) Pare miesiecy tu, pare tam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wpis :) Mnie tylko zastanawia współpraca freelancera z klientem. Jak ubiegać się o zapłatę? W sieci udało mi się znaleźć firmę faktoringową, a mianowicie https://nfg.pl/dla-kogo-/dla-freelancera--mikroprzedsiebiorcy która specjalizuje się w tym temacie. Jestem ciekawa, czy faktycznie ktoś już korzystał z ich usług?

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym był na twoim miejscu również wolałbym umowę o pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, w moim wieku nikt nie chce mi dać stałego kontraktu ;)

    OdpowiedzUsuń