piątek, 16 września 2022

W pracy (wrzesień 2022) cz.II

 Jeżeli ostatni wylot do pracy nazwałam dziwnym, to ten...

W czwartek około 13 dostałam telefon od firmy, która dawno nie dzwoniła. Chcieli, żebym jeszcze tego samego wieczoru wyleciała do pracy. Opcje były dwie: Wiedeń ok 17 lub Budapeszt ok 18. Ponieważ nie byłam ani u siebie w domu, ani spakowana, poprosiłam o wykupienie biletu późniejszego. Miałam dolecieć na Węgry, a stamtąd na drugi dzień samolot zabrałby mnie i pasażerów w drogę do Nicei. 
Na południu Francji dawno nie byłam, więc się ucieszyłam. W sumie miałam być w pracy pięć dni. Co jak wiecie, daje mi zarobek na miesiąc opłat. Idealnie.
Spakowałam letnie rzeczy i ruszyłam Uberem (chociaż ostatnio mam cały czas problemy z tą aplikacją) na lotnisko. Byłam na styk, ale okazało się, że Wizzair ma godzinę opóźnienia. 😁

W Budapeszcie stałam w kolejce do taksówek prawie godzinę i ostatecznie przed 23:00 dotarłam do hotelu. Po wczesnym śniadaniu udałam się do prywatnego terminalu i czekam.

Firma chciała, żebym zabrała przekąski dla pasażerów z loung'u (no comments), ale obsługa mnie wyrzuciła. 😂 Na pocieszenie dali mi kawę. Normalnie trzeba za nią tuta zapłacić, co jest dziwne, bo większość prywatnych FBO ma jakieś przekąski i napoje również dla załóg.

Po dwóch godzinach czekania dostałam maila od firmy, że lot jest anulowany i że mam czekać na dalsze instrukcje.
Oczywiście po drugą kawę już nie mogłam pójść. Na szczęście było WiFi i miałam ze sobą dwie książki. Czekałam PIĘĆ GODZIN.

A później wysłali mnie do domu. 🤷‍♀️ Z pięciu zaplanowanych dni wyszło dwa. Jeta nawet nie zobaczyłam. 😂



3 komentarze:

  1. Wieczne czekanie...
    A polityka firmy dziwna , jak na prywatny jet. Spodziewałabym się raczej super jedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że szybko znowu gdzieś polecisz. Czekam na kolejny wpis z pracy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że płacą. 😉

    OdpowiedzUsuń