niedziela, 25 września 2022

Aegean

 Dawno nie miałam okazji lecieć nowymi liniami lotniczymi. Ostatnio na tym blogu opisywałam Emirates klasę biznes, a dziś greckie linie Aegean. 

Niestety nie znam greckiego, ale na moje ucho nazwa brzmi: "ajdżean". Ale mnie nie zabijcie, jeżeli jest to zła wymowa. 

Bagaż miałam w cenie, wybór miejsca był dodatkowo płatny, więc pozostało mi miejsce przypisane -  środkowe. Na szczęście przy przejściu było wolne, więc się przesiadałam, bo mój sąsiad był sporych rozmiarów i zajmował też część mojego fotela. 😠

Lecieliśmy Airbusem. Trochę samolot był zapuszczony. Kieszeń była oberwana, stolik rozkładało się na siłę, a w toalecie urwany był uchwyt na papier.

Co do munduru to mam zastrzeżenie co do odkrytych pach. Mało linii lotniczych decyduje się na taki fason. W internecie widziałam, że dziewczyny miały toczki na głowach, ale ani na pokładzie, ani na lotnisku ich nie zauważyłam. Może to wersja na zimę? (Zdjęcie z internetu, bo jak wszyscy wiemy, nie należy robić zdjęć załodze.)

O dziwo, był serwis. Stewardessy ubrały czerwone fartuchy na te swoje ładne sukienki i przejechały wózkami serwisowymi. Był i ten z jedzeniem i bar. I jeszcze duty free na koniec.

Do wyboru był zestaw z kanapką wegetariańską lub jogurt i batonik. Z napojów oprócz wody, kawy i herbaty, było i wino i softy.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego lotu. I nie mam zastrzeżeń do załogi, bardzo miłe dziewczyny na pokładzie.


piątek, 16 września 2022

W pracy (wrzesień 2022) cz.II

 Jeżeli ostatni wylot do pracy nazwałam dziwnym, to ten...

W czwartek około 13 dostałam telefon od firmy, która dawno nie dzwoniła. Chcieli, żebym jeszcze tego samego wieczoru wyleciała do pracy. Opcje były dwie: Wiedeń ok 17 lub Budapeszt ok 18. Ponieważ nie byłam ani u siebie w domu, ani spakowana, poprosiłam o wykupienie biletu późniejszego. Miałam dolecieć na Węgry, a stamtąd na drugi dzień samolot zabrałby mnie i pasażerów w drogę do Nicei. 
Na południu Francji dawno nie byłam, więc się ucieszyłam. W sumie miałam być w pracy pięć dni. Co jak wiecie, daje mi zarobek na miesiąc opłat. Idealnie.
Spakowałam letnie rzeczy i ruszyłam Uberem (chociaż ostatnio mam cały czas problemy z tą aplikacją) na lotnisko. Byłam na styk, ale okazało się, że Wizzair ma godzinę opóźnienia. 😁

W Budapeszcie stałam w kolejce do taksówek prawie godzinę i ostatecznie przed 23:00 dotarłam do hotelu. Po wczesnym śniadaniu udałam się do prywatnego terminalu i czekam.

Firma chciała, żebym zabrała przekąski dla pasażerów z loung'u (no comments), ale obsługa mnie wyrzuciła. 😂 Na pocieszenie dali mi kawę. Normalnie trzeba za nią tuta zapłacić, co jest dziwne, bo większość prywatnych FBO ma jakieś przekąski i napoje również dla załóg.

Po dwóch godzinach czekania dostałam maila od firmy, że lot jest anulowany i że mam czekać na dalsze instrukcje.
Oczywiście po drugą kawę już nie mogłam pójść. Na szczęście było WiFi i miałam ze sobą dwie książki. Czekałam PIĘĆ GODZIN.

A później wysłali mnie do domu. 🤷‍♀️ Z pięciu zaplanowanych dni wyszło dwa. Jeta nawet nie zobaczyłam. 😂



niedziela, 11 września 2022

W pracy (wrzesień 2022)

 Z poprzedniego wpisu wiecie, że początek września zaczęłam pracowicie i w dziwnym miejscu.
Otóż zupełnie nowa firma poprosiła mnie o przylot i zabezpieczenie ich samolotu, bo dwie z trzech ich stewardess były chore. Jak widać, nie jest to duża operacja lotnicza.
Ucieszyłam się, myślałam, że polatam, albo chociaż posiedzę sobie w Bazylei...

Ich pracownica odebrała mnie z lotniska w Zurychu i razem pojechałyśmy na lotnisko w Bazylei. Tam w prywatnym hangarze stoją ich dwa samoloty. Mają tam też szafki z dodatkowym wyposażeniem. I to właśnie oglądałyśmy, organizowałyśmy i uzupełniałyśmy. To jeszcze rozumiem jako pracę dla Freelancerki, dalej już było tylko dziwniej.

Po odwiedzinach w hangarze pojechałyśmy do Lauchringen i udałyśmy się do biura. Żebym wszystkich poznała. Dziwna praktyka biorąc pod uwagę, że miałam z nimi pracować tylko sześć dni.

Kolejnego dnia poproszono mnie, żebym znowu przyszła do biura. Ubrałam się więc prawie mundurowo i spędziłam tam cały dzień. Oprócz zapoznania się z wewnętrznymi systemami firmy, zrobiłam tłumaczenie First Aid Kit i aktualizację stanów faktycznych wyposażenia medycznego. Z plusów była kawa, ciastka i lunch.

Kolejnego dnia znowu poszłam do biura. To już zaczyna się robić bardzo dziwne, bo ja jestem stewardessą. Nie jestem nawet na kontrakcie z nimi, tylko zastępuję chorą dziewczynę. Szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu miałam taką sytuację. Z drugiej strony w tej wiosce nie ma co robić, więc równie dobrze mogłam siedzieć w biurze.... Ale z kolejnej strony, to wygodniej mi leżeć na łóżku, niż siedzieć przed komputerem. 😁 A płacą tak samo.
Na szczęście kolejne dwa dni to był weekend, więc do biura iść nie musiałam. Dostałam za to zadanie domowe: szkolenie CBT (online) z bezpieczeństwa, medycyny, pandemii i czegoś tam jeszcze. I też, jako Freelancerka nigdy takich treningów nie dostaję, ale firma poinformowała mnie, że jeżeli w przyszłości mam dla nich jeszcze latać, to muszę mieć je aktualne. Wiedzy nigdy dość, chociaż szkolenie z Security zajmuje 6 godzin!
I teraz właśnie siedzę w hotelu (wpisy ukazują się z tygodniowym opóźnieniem) i odkładam wzięcie się za to szkolenie. Wierzcie mi, nie jest to fascynujące, a po 17 latach w chmurach, to większość rzeczy się zna. Gorzej, że na koniec jest test, a pytania chwilami są podchwytliwe, więc trzeba się skupić na slajdach.
To do następnego wpisu. Biorę się za to!💪



niedziela, 4 września 2022

Lauchringen

 Mój pierwszy post we wrześniu jest lotniczy! No prawie....
Zostałam wydzwoniona przez nową firmę na freelance . Firma ma samolot zbazowany w Bazylei. Oczami wyobraźni już widziałam siebie spacerującą po tym mieście. Dawno temu (jeszcze przed czasami tego bloga) miałam możliwość zwiedzenia miasta i z chęcią bym wróciła....
Tyle tylko, że mój tymczasowy pracodawca miał inne plany. Ponieważ nie było lotów, a ja miałam tylko być "na wszelki wypadek", to firma stwierdziła, że lepiej będzie jak przyjadę do Lauchringen. Co jest w tej małej niemieckiej wiosce? Siedziba ich biura. Co jeszcze? NIC!

Zajazd, który stał się moim hotelem na czas pobytu ( i nie była to jedna noc). Chyba już macie pojęcie jak wygląda reszta wioski?

Wioska jest ładnie położona nad rzeką, a i pogoda dopisała.

Taki kościół mają.

I traktory stoją.

I pola ładne.
Macie już pełen obraz tego miejsca. Na szczęście był Lidl.
To chyba najmniejsza miejscowość, w której przyszło mi nocować. Do tego byłam sama, bo piloci są lokalni i mieszkają w okolicy.
Czyli spacery, czytanie książek, oglądanie filmów i ... praca biurowa 😂.
  
CDN.