Powstały w 2008 roku Flydubai ma być tanim odpowiednikiem Emirates. Nigdy nie myślałam, że będzie mi dane nim lecieć. Nigdy nie mów nigdy ;)
Ponieważ Emirates odwołało mój lot, to zabrałam się do Dubaju z tym tanim przewoźnikiem. Na początek duży plus - nowy i czysty samolot. |
Później chwila konsternacji. Ostatni czytnik do kart kredytowych wmontowany pod telewizorek widziałam w Stanach Zjednoczonych. |
Z kieszeni fotela wygrzebałam menu i pomyślałam sobie, że na długi lot to mały wybór mają. |
Mundury załoga ma ładne i wyglądają na wygodne. Na youtubie możecie znaleźć sobie ich safety demo, które jest rysunkowe. Występują w nim popularne emirackie postacie FREEJ.
Co do obsługi, to byli oni trochę niemrawi, a jeden steward miał wyraźny problem z językiem angielskim. Inni z załogi trochę na niego warczeli - takie sprawy powinno załatwiać się na uboczu, a nie na środku kabiny.
Co do samego rejsu. W samolocie było strasznie zimno (nocny rejs), a jako że jest to budżetowa linia, to na poduszkę i koc nie można liczyć. Mają za to klasę biznes - co jest dziwne w low-costach. W klasie premium serwowane są też posiłki. W klasie ekonomicznej trzeba je sobie zamówić przy zakupie biletu. Ponieważ większość pasażerów była z odwołanego rejsu, to dostaliśmy je za darmo.
Płatna jest też rozrywka na pokładzie. Za wszystkie filmy, muzykę, czy też gry trzeba zapłacić. Bezpłatnie jest tylko Koran do słuchania. |
Trudno mi być tutaj obiektywną w ocenie lotu, bo nastawiałam się na lot Emirates z ich serwisem i pokładową rozrywką. A leciałam osiem godzin później z innym operatorem. Gdybym zakupiła bilet od razu od nich, to pewnie miałabym bardziej pozytywne odczucia.
P.S. Przy tak dużym opóźnieniu należy się odszkodowanie dla podróżnego. Zobaczymy, co Emirates mi zaproponuje.