Jakże mogłabym w wypadzie do
Rumunii nie uwzględniając odwiedzin w miejscach związanych z Drakulą? Od lat jestem wielką fanką wampirów - co ciekawe nie lubię zombi. Wybierając kierunek lipcowego wyjazdu, kierowaliśmy się cenami biletów, dostępnością hotelu za punkty oraz właśnie moim zamiłowaniem do szczerbatych arystokratów. 😈
Zacznijmy od Monastyru w Snagovej. Klasztor został założony w 1456 roku przez Włada Palownika, czyli Draculea - Syn Smoka lub Syn Diabła. Za 15 lei można dziś zobaczyć ten zabytek umieszczony na liście UNESCO.
|
Skromny budynek z zewnątrz ne robi wrażenia. Parking znajduje się we wsi o tej samej nazwie, ale droga do atrakcji jest słabo oznakowana. Do monastyru przechodzi się po zwodzonym moście. |
|
fotografowanie wnętrza - dodatkowe 9 lei |
Miejsce to słynie z przepięknych fresków, ale większość turystów przyciąga bezimienny grób, w którym znaleziono bezgłowy szkielet ubrany w purpurowe szaty książęce.
|
krwawy władca |
40km od Braszowa znajduje się średniowieczny zamek, który uchodzi za siedzibę Drakuli, chociaż pierwowzór tej postaci nigdy tam nie mieszkał.
|
Zamek w Branie wygląda imponująco z zewnątrz, wewnątrz natomiast nie ma wiele do zwiedzania. Dodatkowo jest oblegany przez turystów. |
Ze względu na odległości, nie udało nam się dotrzeć do innych atrakcji związanych z hospodarem wołoskim. Czuję pewny niedosyt wampirzych atrakcji.
|
Bohater dzisiejszego wpisu we własnej osobie. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz