Pierwszy etap znajdziecie tutaj.
Dzień czwarty zaczęliśmy od śniadania, które warto zamówić sobie poprzedniego dnia, bo inaczej się czeka 😉.
Zauważyliśmy też, że po 12 zaczyna się chmurzyć. Lepiej wyjść wcześniej, szczególnie jeśli zależy Wam na ładnych zdjęciach.
Takie światło tylko rano. |
Takie miejsca do odpoczynku znajdują się co kilkadziesiąt minut marszu. Stawiane są one dla tragarzy, aby mogli odpocząć. Nam się też świetnie sprawdziły. |
Mosty i mosteczki. |
W hostelu za pokój zapłaciliśmy 400, prysznic 100, WiFi 200. Im wyżej tym więcej serwisów jest płatnych. Można się targować, są skłonni zejść z ceny, jak nie mają kompletu i u nich spożywa się wszystkie posiłki.
I jeszcze 5500 zapłaciliśmy za masaże. Najlepiej wydane pieniądze w życiu. 😄
Dzień piąty. Mieliśmy nadzieję, że w końcu się skończą schody. Niestety, nadal było w górę i w dół po stopniach.
Gurung bread z serem. Bardzo podobny do tybetańskiego, który jedliśmy na słodko kilka miasteczek niżej. Ser z mleka jaka. Ciekawy. Trochę jak wędzony. |
Przez to, że są stopnie (często wysokie) nie bardzo jest gdzie się rozpędzić. Nie dotyczy to tragarzy, którzy potrafią w klapkach zbiegać z bagażem balansującym na plecach (przymocowany jest pasem, który trzymają na głowie) i zwierząt. Kilka razy uskakiwaliśmy przed jakami i końmi. Po prawie 7 godzinach wędrówki (z przerwami na odpoczynek, obiad i moczenie nóg w górskich rzekach) dotarliśmy do Dovan.
Jeszcze zastanawialiśmy się, czy nie iść do Upper Dovan, ale baliśmy się, że nie będzie tam miejsc do spania i będziemy musieli wrócić. Inna opcja to pociągnąć do Himalaja - kolejnej wioski.
Nocowaliśmy w ostatnim schronisku, gdzie udało nam się wytargować prysznic za darmo (normalnie płatny 250 Rupii), dodatkowo jadalnia była ogrzewana.
Dzień szósty. Z Dovan wyszliśmy bardzo wcześnie, bo po drodze mijaliśmy teren zagrożony lawinami. W listopadzie nie ma dużego niebezpieczeństwa, ale wiosną w tej okolicy trzeba bardzo uważać.
Po drodze zobaczyliśmy piękne wodospady i świątynie. |
Jesień w Himalajach jest piękna. |
Postanowiliśmy kontynuować do MBC.
Wspaniała wyprawa. Gratuluję odwagi i siły!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńSuper. Czekam na kolejne
OdpowiedzUsuń🥰
Usuń