Dziś część druga naszej wyprawy po Jukatanie.
Czy nie znając hiszpańskiego można podróżować po Jukatanie? Tak. Ściągnijcie sobie tłumacz offline i mapy offline i dacie radę.
|
Zajrzyjcie na lokalny cmentarz, zaskoczy Was. |
Po Palenque kolejne nocowanie mieliśmy w małej miejscowoście Seybaplaya. Jest to wioska rybacka z jedną lokalną restauracją, hostelem, gdzie właścicielka poczęstuje Was tequilą, a w grudniu przez środek miasta przetacza się ogromna parada świąteczna. Ogólnie w tej części kraju domu i ulice są bardziej udekorowane niż w Polsce. Tylko pogoda inna, bo zawsze było w okolicach 30 stopni.
W każdym hostelu/ hotelu mieliśmy wifi. Niektóre oferowały jeszcze śniadanie. W jednym nie było ciepłej wody. Ceny za nocleg? Od 100 zł do 350 za nocleg (uwaga, często do ceny trzeba doliczyć podatek), w jednym musieliśmy zapłacić 100 pesos za parking.
|
Po noclegu dotarliśmy do Campeche, przesympatycznego i przekolorowego miasta, które Wam bardzo polecam. Izamal natomiast moim zdaniem można sobie darować. |
|
Jak dla mnie najładniejsze ruiny - Uxmal. Wybudowane w bardzo dekoracyjnym stylu Puuc (jeżeli się na tym bardzo znacie). |
Uxmal płaci się dwa razy. Wpierw jakiś podatek, później bilet wstępu w sumie ponad 500 pesos od osoby. Jeżeli miałabym wybierać, to te ruiny i Tulum były dla mnie najciekawsze.
|
Kolejny dzień to Izamal (nic specjalnego) i wpisana na listę UNESCO Chichen Itza. Dlaczego to ogromne miasto Majów mi się nie podobało? Bo zrobili z tego bazar. Są tam setki sprzedających, którzy nawołują (i naśladują głosy jaguara) i próbują sprzedać turystom pamiątki made in China. Jeśli chcecie prawdziwe rękodzieło, musicie udać się na bazar rzemieślniczy W Chichen w kilku miejscach sadzają dziadka, który rzeźbi, więc turyta myśli, że jest kupuje faktycznie jego pracę. Jeżeli chcecie kupić tanie pamiątki, to zbijcie cenę do połowy (tuż przed zamknięciem jest pusto i sprzedawcy są chętniejsi do targowania się. |
Po tym rozczarowaniu (drogim 500 pesos plus 80 parking) spaliśmy w bardzo fajnym miejscu w Valladolid. Jeżeli macie czas, to pospacerujcie po starówce (wieczorem jest pokaz laserowy, ale po hiszpańsku).
I nasz ostatni aktywny dzień - cenoty Sac Aua i powrót do Playa Del Carmen.
|
Na Jukatanie jest kilka tysięcy cenot (czyli zbiorników ze słodką wodą w zapadliskach). Trudno wybrać jedną. W przypadku Sac Aua mieliśmy szczęście, bo nikogo oprócz nas nie było. Na youtubie jest mnóstwo filmików polecających różne miejsca, warto kilka z nich obejrzeć i wybrać coś dla siebie. Podpowiem Wam, że wielu w ciągu jednego dnia nie odwiedzicie (koszty plus zimna woda). |
Planując Meksyk mieliśmy bardziej ambitne plany, ale ceny i droga nas zmęczyły. Potrzebowaliśmy przed wylotem kilku dni odpoczynku na plaży. I do tego doszła jeszcze przykra niespodzianka ze strony firmy wynajmującej samochód.
Reasumując, Jukatan bardzo nam się podobał, ale więcej bym się tam nie wybrała. Jeżeli zdecydujecie się na wyprawę, to bardzo na siebie uważajcie. Meksyk do bezpiecznych państw nie należy, wprawdzie ta część kraju jest wyjątkowo turystyczna i przez to bezpieczniejsza, ale nadal nie jest to oaza spokoju.
Super!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzeczytałem wszystkie naraz.
OdpowiedzUsuńSuper opis wyprawy.
Dziękuję i zapraszam do śledzenia mojego FB (tam więcej o byciu stewardessą) i Insta (tam więcej o podróżach).
Usuń