sobota, 8 lipca 2017

Waszyngton

W końcu udało mi się odwiedzić stolicę Stanów Zjednoczonych! W załodze mieliśmy jedną Amerykankę, więc wydawać by się mogło, że dowiemy się wiele o historii miasta i kraju..... Hmmm.

ogromny posąg Lincolna
Podjechaliśmy Uberem do National Mall, a stamtąd już wszędzie było blisko. National Mall to obszar odwiedzany przez dziesiątki milionów turystów rocznie, obejmuje on powyższy Memoriał Lincolna i Kapitol oraz park pomiędzy nimi.

Pomnik Waszyngtona
Memoriał Lincolna
Kapitol, czyli rodzaj ratusza.
Nasza koleżanka nie była w stanie nam dużo powiedzieć. Jak udało mi się wyszukać w wikipedii, plany tego miejsca powstały już w 1791 roku; a jego głównym celem jest bycie "sercem stolicy".

Po krótkim spacerze udaliśmy się do największego na świecie kompleksu muzeów - Instytutu Smithsona. Założony w 1864 roku Instytut obejmuje dziewiętnaście muzeów, jednostki badawcze oraz ZOO. Było oczywiste, że w jedno popołudnie nie zobaczymy nawet ułamka tego. I na co padł nasz wybór?

Jak się zbiorą trzy osoby związane z lotnictwem, no to gdzie pójdą?
Do Narodowego Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej wstęp jest bezpłatny (podobno do wszystkich jednostek tak jest). Jedyne co, to trzeba odstać trochę w kolejce, prześwietlić torbę i przedzierać się przez tłumy w czasie zwiedzania.

samoloty, samoloty
Można tutaj zobaczyć między innymi: pierwszy na świecie samolot silnikowy, Concorde, samolot Spirit of St. Louis (polecam książkę Bill'a Bryson'a "One Summer: America, 1927"), kapsułę Friendship 7 i wiele innych.
Dla mnie najciekawsza okazała się część związana bezpośrednio z zawodem stewardessy.

W latach pięćdziesiątych selekcji bym nie przeszła.
wnętrze DC-7
przykładowe mundury ze złotego okresu lotnictwa
W tamtych czasach używano jeszcze nazwy "stewardess". Obecnie wiele osób się na nią oburza.
Mam nadzieję, że jeszcze mi się trafi tu lot, bo chętnie odwiedzę jeszcze kilka muzeów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz