Jak już wiecie, jestem obecnie na
3 tygodniowym wylocie. I w te 3 tygodnie mój
szef postanowił zafundować mi pracę nonstop....
Ledwo gdzieś przylecimy i już lecimy dalej. Jak do tej pory miałam jeden dzień przerwy - w Moskwie i pół dnia w Taszkiencie. W Uzbekistanie byłam już dwa razy, w tym raz w
Taszkiencie właśnie. Tym razem udało mi się wyjść z hotelu i nawet wyciągnęłam swoich chłopaków na ten spacer. Z powodu upału i braku czasu nasza ekspedycja ograniczyła się do okolicy hotelu.
|
Pierwszy przystanek TV Tower. Żeby wjechać na górę trzeba mieć ze sobą paszport i 40.000 w gotówce. |
|
Zdjęcie pod wieżą (bo nie mieliśmy ani paszportów ani gotówki). Pokazuję swojemu pilotowi, żeby zrobił też zdjęcie całej wieży. Tak, wiem..... 🙈 |
Po fiasku z wjazdem na wierzchołek wieży telewizyjnej, udaliśmy się do pobliskiego parku, gdzie znajduje się miejsce poświęcone ofiarom reżimu politycznego. Nie wiem, którego reżimu, ale nie wchodźmy w szczegóły.
|
bardzo ładna altanka |
Obok tego pomnika znajduje się tradycyjny budynek. Niestety nie wiem, co to jest, bo nie było nigdzie podpisane, na mapie nie jest zaznaczone i na dodatek było zamknięte. Co nie zmienia faktu, że prace w drewnie i kolor niebieski przypadły nam do gustu.
|
Precyzja rzemiosła zwala z nóg. |
|
Tutaj przykład pięknie zdobionego kamienia. |
|
Niezwykle fotogeniczne drzwi. |
Upał dawał się nam we znaki, a do następnych atrakcji było bardzo daleko od lokalizacji naszego hotelu, postanowiliśmy więc wrócić do siebie i poleżeć nad basenem.
|
Radość niesłychana, będę pływać na różowym flamingu. |
Plan był dobry, ale pokrzyżował go nam pasażer, który zdecydował, że wylatujemy 4 godziny wcześniej. Zamiast popołudnia nad basenem, miałam godzinę - dobre i to.
Takie życie stewardessy. 😀
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz