sobota, 11 kwietnia 2015

Czwarta rano

Za każdym razem w Azji budzę się pierwszego dnia o czwartej rano. To się nazywa jetlag.
Co można robić o tak wczesnej godzinie? Oto moja lista dzisiejszych porannych osiągnięć:

- spróbować dalej spać (nigdy mi się nie udaje)
- zrobić sobie herbatę
- włączyć facebooka i przeczytać wszelkie zaległe posty znajomych
- zrobić sobie drugą herbatę
- poszukać w internecie zdjęć małych zwierząt

boredpanda.com

boredpanda.com

- poodpisywać na wszelkie zaległe maile
- obejrzeć zdjęcia dawno niewidzianych znajomych na facebooku
- pouczyć się francuskiego
- dokończyć książkę, którą zaczęłam w czasie lotu- "Rozmowy pod drzewem zapomnienia" - polecam!

empik.com

- przeczytać posty na blogach, które śledzę
- zastanowić się o czym będzie mój następny wpis na blogu
- zrobić szybką przepierkę w zlewie (Niestety nigdy nie udaje mi się wpakować wystarczającej ilości ubrań na miesięczną rotację, więc początkowo piorę w łazience, a większe rzeczy oddaję do hotelowej pralni.)
- zrobić sobie kawę
- przeszukać hotelowy minibar z cichą nadzieją, że nie znajdzie się tam nic smakowitego (przybrało mi się na wadze w czasie świąt, a mundur nie z gumy)
- przeszukać walizkę w poszukiwaniu ukrytych smakołyków zabranych na czarną godzinę (jakby nie było jest jeszcze ciemno, więc się liczy za czarną godzinę)
- ponownie spakować rzeczy do walizki, pozostawiając na wierzchu tylko te na następne dwa dni (w razie niespodziewanego lotu bardzo ułatwia to życie)
- wyprasować mundur
- obejrzeć odcinek (no dobra trzy) ulubionego serialu
- pokręcić się po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić
- poszukać w internecie śmiesznych zdjęć związanych z lotnictwem

FB: confessionsofatrolleydolly

- zjeść owoce zostawione przez zaprzyjaźnionego hotelowego managera w moim pokoju (tu podziękowania dla Grand Copthrone Waterfront Hotel Singapore - "u made my morning!")
- popatrzeć w grafik lotów i się załamać (tym razem będę wyjątkowo dużo latać)
- obejrzeć na youtubie nowe video Lilith Moon (filmiki o tym jak się uczesać)
- spróbować nową fryzurę i dojść do wniosku, że moje ręce chyba jeszcze śpią (albo mam za dużo włosów)
- wypić kawę (wiem, to już druga)
- zjeść czekoladkę pozostawioną na mojej poduszce poprzedniego dnia przez serwis sprzątający (w planach na dziś siłownia, więc sobie wybaczam)
- napisać ten tekst, zastanawiając się czy się spodoba (zauważyłam, że największą popularnością cieszy się cykl: "Zostać stewardessą?")
 - I w końcu! Dotrwałam do śniadania! Prysznic i uciekam, bo umieram z głodu!

A Wy? Jak wyglądał Wasz poranek?


2 komentarze:

  1. U mnie wręcz przeciwnie, tak długo się zbierałem, że gdy jadłem śniadanie, to niektórzy już się szykowali pewnie do obiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zależy o której poszło się spać. Ja próbuję zawsze iść spać wg czasu lokalnego i później niestety się budzę o czwartej. Zresztą nie udało mi jeszcze się znaleźć dobrej metody na jetlaga. Nie wiem, czy lepiej kłaść się później, czy jednak próbować zasnąć wcześniej. Dla mnie nic nie działa.

    OdpowiedzUsuń