Lipiec był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem. Z czego się bardzo cieszę, bo dawno nie latałam. Co nie zmienia faktu, że bywały ciężkie dni - jak wszędzie. 😉
Zapraszam na wpis, gdzie krok po kroku (a raczej lot po locie) pokażę Wam, jak to jest być stewardessą VIP.
Zaczęłam od przebazowania się do Genewy i od razu musiałam wskoczyć na pokład i zrobić lot.
 |
Nowy mundur i uśmiech na twarzy, bo znowu latam. |
 |
A tak wygląda pokład tego samolotu. |
Po locie z pasażerami, pierwszego dnia, miałam lot
na pusto i wieczorem znaleźliśmy się w
Londynie (a raczej pod).
Kolejny dzień, to kolejne dwa loty. W czasie tej rotacji lataliśmy głównie multi-sectors. (Czyli przynajmniej dwa loty dziennie, chociaż przeważały dni z trzema odcinkami.)
 |
Oprócz bardzo fajnego hotelu odwiedziliśmy też bardzo stylowe FBO. |
I w końcu, chłopakom wyszły godziny. Musieliśmy mieć 36 godziny odpoczynku (załoga kokpitu, bo mnie te regulacje nie obejmują).
 |
Odpoczynek wypadł nam w Genewie. Zrobię dla Was osobny wpis z wieloma zdjęciami z mojego przepięknego spaceru. |
Po przymusowym postoju ruszyliśmy dalej w drogę. Kolejne dni, to lot za lotem. I wszystkie z długim czekanie na pasażerów w nocy i powrotem do hotelu po drugiej nad ranem.
 |
Do moich obowiązków należy nie tylko zamawianie kateringu, ale tez robienie zakupów na pokład. O tym jak wygląda przygotowanie lotu możecie przeczytać tutaj. |
W tej pracy trzeba mieć dobry humor, być optymistą i mieć super załogę! Wtedy nawet nocka za nocką nie jest straszna.
.heic) |
No i przyda się miś do przytulenia od czasu do czasu. Ten był na wyposażeniu hotelu i niestety nie mogłam go ze sobą zabrać. |
W czasie tej rotacji wiele lotów wykonaliśmy dla jednego klienta. Oczywiście, nie mogę Wam zdradzić, kto to był.
 |
Lataliśmy z Budapesztu. Między nocnymi sektorami miałam czas na szybkie bieganie po mieście za sprawunkami. |
 |
Kolejny lot i kolejny "welcome table". Kiedy lata się dla tych samych pasażerów, dobrze co lot zaskoczyć ich czymś innym. |
Jako stewardessa VIP muszę spełniać wszelkie życzenia pasażerów. To moja praca. Na jednym z lotów pasażerka zapytała mnie, czy mam na pokładzie czereśnie. Nie miałam.
 |
Za punkt honoru postawiłam sobie znalezienie ich na następny lot. Musielibyście zobaczyć twarze moich pasażerów, gdy znowu razem lecieliśmy. |
Później miałam dzień wolny (powiedzmy, bo musiałam sporo rzeczy odkupić na samolot) i spacerowałam po tym pięknym mieście.
 |
Zrobię dla Was wpis z mnóstwem zdjęć. 😆 |
Jak już skończyliśmy latać z tym konkretnym klientem, to wpadł nam lot dla innego.
 |
Podskoczyliśmy do Wenecji, żeby zabrać do Londynu dwie przesympatyczne młode dziewczyny. Podałam kolację i dużo szampana i były tańce na pokładzie. (Znaczy one tańczyły, ja ogarniałam kuchnię.) |
Kolejny dzień spędziłam w
Luton. Znowu jednak bardzo pracowicie. Mieliśmy zamówienie na bardzo specyficzny lot z bardzo specyficznymi klientami. Moi następni pasażerowie mieli długą listę wymagań. Odwiedziłam dziewięć sklepów w przeciągu dwóch dni, aby odhaczyć wszystko na swojej liście.
 |
"Welcom table" według życzenia. Kwiaty i czekoladki to prezent dla naszej pasażerki. Kwiaty zabrała ze sobą po locie, czekoladki przekazała mnie. 😁 |
Kolejny pobyt był stanowczo za krótki, ale mam kilka zdjęć. Zależnie od sierpnia (czy będę latać, czy nie), jeśli zabraknie mi tematów, to zrobię dla Was wpis z .... Heraklionu.
 |
Miałam bardzo fajny wieczór z kapitanem. Drugi pilot nam się niestety rozchorował. |
Ostatni dzień mojej lipcowej rotacji to lot do Nicei. Tam czekałam cztery godziny na lot do Paryża i dalej przesiadka do Warszawy. O tym, będzie wpis,
 |
W Nicei zaparkowaliśmy obok takiego cuda. Kolory się zmieniały w słońcu. Mnie się podobał, pilotom nie. |
Jak widzicie, dawno tyle nie latałam!
Zobaczymy, co przyniesie sierpień. Trzymajcie kciuki!
Piękny miesiąc!
OdpowiedzUsuń