Pamiętam jak kilka miesięcy temu narzekałam na latanie w Azji, no i dostałam Europę - a konkretnie Luton. :)
 |
Przylotniskowy hotel, w którym słychać całą dobę startujące i lądujące samoloty; wystrój pokoju też nie pozostawia złudzeń. |
Cały dzień spędziliśmy w tym miasteczku, pogoda nam dopisywała więc poszliśmy na spacer.
 |
Kościół Św. Marii, jedyny obiekt godny fotografowania. |
 |
inne ujęcie tego samego kościoła |
Po tak ekscytującym dniu (sarkazm) udaliśmy się do lokalnego pubu na typowo brytyjski posiłek.
 |
The Red Lion |
 |
Chicken and mushrooms pie, czyli rodzaj zapiekanki z kurczakiem i grzybami. |
Jeżeli bycie stewardessą kojarzy Wam się z dalekimi i egzotycznymi podróżami to zapraszam do Luton.
Luton? he he he
OdpowiedzUsuńżeby wyjadacze mogli poczuć się jak nowicjusze ;)
W sumie ja do Luton to nie latałam na początku kariery. Myśmy latali do Heathrow albo Gatwick, więc Luton jest nowością :)
Usuń