poniedziałek, 21 października 2019

Kiedy modlisz się o lot

W mojej pracy zdarzają się wyczerpujące chwile. Miałam rotacje, że chciałam usiąść i płakać ze zmęczenia. I takie, że zaczynałam pisać podanie o rezygnację.
Dla odmiany są też takie chwile, że wraz z całą załogą bardzo chętnie gdzieś byśmy polecieli. I naprawdę nie ma znaczenia gdzie. Byleby tylko ruszyć się z hotelu. Byleby tylko zmienić otoczenie. Byleby tylko coś zrobić. A w moim przypadku również byleby tylko zdjąć pidżamę.

Kącik do pracy w deszczowym Luton. Hotel obok lotniska. Do Londynu nie można się udać, co robić?
Oczywiście przerwy w lataniu są jak najbardziej mile widziane. Nikt z nas nie lubi latać w te i we wte bez odpoczynku. Wszyscy cenimy sobie wygodne łóżko, kilka dni na relaks, hotel z dostępem do siłowni i podane śniadanie.
Gorzej, gdy zaczyna się rotację i trafia na trzy takie dni w Luton.
Kiedy zaczynam swój dyżur, to zazwyczaj jestem pełna energii do pracy i stęskniona za lataniem. Dlatego na kilka dni przed wylotem sprawdzam już swój grafik, czy aby nic się tam zaplanowanego nie pojawiło. Dwa lata temu, gdy latałam jeszcze na czarterach, to często miałam sporo ciekawych pobytów zaplanowanych. To bardzo motywowało mnie do opuszczenia swoich bliskich i wyruszenia na kolejną przygodę. Muszę powiedzieć, że tęsknię do tamtych czasów. Praca dla właściciela jest dużo nudniejsza. Wystarczy powiedzieć, że modlimy się o lot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz