niedziela, 9 lutego 2020

Jak podróżować po Peru i Boliwii?

Wszystko zależy oczywiście od Waszego budżetu.
Ponieważ kraje te są bardzo duże najszybciej, ale też najdrożej wychodzi przemieszczanie się samolotami.
Trzykrotnie  lecieliśmy lokalnymi liniami. Ponieważ nadal chcieliśmy zaoszczędzić, to nie wykupywaliśmy bagażu.
Raz nam się nie udało i musieliśmy dokupić bagaż nadawany. Na dodatek okazało się, że strona Kiwi.com nie ma kontraktu na bagaż z LATAM. Za bagaż zapłaciliśmy dwa razy i obecnie czekamy na zwrot.

Wylatując z Uyuni musieliśmy zapłacić podatek na lotnisku - 11 Boliwianów. Po przylocie do Peru zabrano mi banany.

Spakowaliśmy się lekko.
Tańszą opcją są autobusy (turystyczne). Nocny z La Paz do Sucre (12godz) kosztował nas 150 Boliwianów. Co ciekawe, można się targować o ceny. Wystarczy powiedzieć, że u konkurencji cena jest niższa i od razu pani na dworcu nam opuściła.

Zamawiając bilety na nocne autobusy, upewnijcie się, że fotele to cama. Na zdjęciu semi - cama. Full- cama to całkowicie płaskie łóżko.
Przed wyjazdem autobusem zarówno w Peru, jak i w Boliwii należy uiścić opłatę w osobnym okienku. Jest to odpowiednio 1,50 Soli i 2,50 Boliwianów.

Co do nadawania bagażu, to czytaliśmy różne opinie. Nawet na samych dworcach przestrzegają przed złodziejami okradającymi nocne autobusy. Wartościowe rzeczy trzeba mieć przy sobie i nie wkładać na półkę nad głowami. Duże plecaki oddaje się do bagażnika.

Jeszcze taniej wychodzi podróżowanie lokalnymi autobusami. Jechaliśmy tak na przykład z Copacabany do La Paz. Koszt to 30 Boliwianów. Siedzieliśmy w szoferce, bo z tyłu już nie było miejsc. A pojazd ruszył 30min wcześniej niż planowano.

Lokalne dworce autobusowe są pełne życia. Możecie kupić przekąski na podróż (handlowcy wchodzą też do pojazdu), zostawić bagaż, skorzystać z toalety i prysznica (brudne).
Bilety kupowaliśmy bezpośrednio na dworcu lub przez recepcję hotelu. Podobno najtaniej wychodzi zakup online, ale nam nigdy nie udało się tak ich kupić. Musicie mieć je również wydrukowane. Możecie natomiast sprawdzić godziny odjazdu w Internecie.
Na każdym dworcu autobusowym jest informacja, jeżeli znacie swoją firmę, to możecie spytać o jej okienko. Jeżeli nie macie wybranego przewoźnika, to wystarczy zgłosić się do nawoływaczy - którzy się tam kręcą.

Oczywiście podróże autobusami dostarczają więcej wrażeń, niż te samolotowe. Z okna można podziwiać widoki, a wybierając nocne przejazdy oszczędzacie na noclegu. Dodatkowo kierowca może zabrać dodatkowych pasażerów i położyć ich w przejściu na podłodze, albo oszczędzać na klimatyzacji. Tutaj nie wiadomo, czego się spodziewać.
Trzeba tylko zdawać sobie sprawę, że czas może być umowny i po długim przejeździe możecie być zmęczeni.

Dworce nie grzeszą urodą.
Do Machu Picchu wybraliśmy się z agencją turystyczną. Można wykupić pakiet lub dam transport. Myśmy zdecydowali się na to drugie. Niestety Sakura i pośrednik K'Antaty Expedition okazały się złym wyborem. Sprawdźcie w internecie opinie przed zakupem biletu.

Jeżeli wybieracie się gdzieś taksówką, to zapytajcie wpierw o cenę kursu. Lepiej mieć też drobne pieniądze. Tylko raz taksówkarz próbował nas oszukać i zamiast wziąć umówionego 10, żądał 10 od osoby. Nie dostał.
Z drugiej strony, okazało się, że to normalna praktyka w Uyuni. Tam tak jest liczony kurs!

Jak wszędzie, miejscowi próbują dorobić się na naiwnych turystach. Mam wrażenie, że bardziej naciągają w Peru niż w Boliwii, ale też w Peru spędziliśmy więcej czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz