Mój pierwszy dłuższy pobyt z nową firmą. Cztery dni we Florencji. Powtarzam CZTERY dni. Takie rzeczy się nie zdarzają w tym biznesie tak często.
Razem z nową koleżanką z Singapuru wyruszyłyśmy pierwszego dnia do centrum. Celem było zrobienie zakupów na następny lot - życie stewardessy.
|
I tak udało nam się zobaczyć Katedrę Santa Maria del Fiore. |
|
W poszukiwaniu kawioru przeszłyśmy całe śródmieście. |
Jednym z wymaganych produktów na lot był kawior - Bielłga. Okazuje się, że nie jest on ogólnie dostępny na rynku. Dopiero conciager w hotelu pomógł nam go zlokalizować w jednej z restauracji.
|
Darmowe prosecco w oczekiwaniu na dostawę kawioru zawsze mile widziane. |
Restauracja Locale okazała się naszym wybawicielem. Oprócz powitalnego drinka zaproponowano nam również oprowadzanie po tym niezwykłym miejscu (chyba manager myślał, że jesteśmy bogate, skoro zamówiłyśmy pięć puszek kawioru).
|
Locale ma dwa poziomy. Pierwszy - zerowy jest współczesny. Drugi znajduje się na poziomie minus jeden. |
|
|
Poziom -1, to dawny poziom ulicy, a sale to dawne pomieszczenia domowe. |
|
|
Na kominku widnieje nawet znak dawnego właściciela - krzyż maltański. |
Czekałyśmy prawie godzinę na dostawę kawioru, który był zamówiony z Iranu. Nawet nie pytajcie o cenę....
Później jeszcze pobiegałyśmy po sklepach (tym razem Prada, Miu Miu i tym podobne), ale obyło się bez zakupów. I zjadłyśmy lody na schodach kościoła - ah to światowe życie ;)
Wieczorem już z resztą załogi udałam się na pizzę. W końcu być we Włoszech i nie zjeść pizzy to grzech.
|
Wieczorny spacer na kolację. |
|
Na tym piazzo zjedliśmy kolację (jak na Włochy, pizza była kiepska). |
|
Pierwszy dzień we Florencji był wyczerpujący i obfity w przygody.
Kawior na życzenie? Też tak bym chciał latać.
OdpowiedzUsuńJa to wolę truskawki do champagna. ;)
Usuń