niedziela, 24 listopada 2024

Dwa muzea w Bazylei, czyli listopad '24 - w pracy

Dziś mam dla Was ostatni zaległy wpis z listopadowej rotacji.

 Z podsumowania października wiecie, że  miałam trzy loty, w tym jeden z pasażerami. Ale to była końcówka poprzedniego miesiąca. Później przyszedł listopad i zastał mnie na dyżurze w Bazylei. Na szczęście, miałam tylko pięć dni spędzić w hotelu czekając na lot.

W pierwszą niedzielę miesiąca muzea w tym mieście są bezpłatne. Postanowiłam skorzystać z okazji i odwiedzić dwa, na które do tej pory szkoda mi było pieniędzy.

Zaczęłam od kolejnej siedziby Muzeum Historycznego w Bazylei.
I tak jak ich pierwsza odwiedzona przeze mnie siedziba w Haus zum Kirschgarten bardzo się podobała, tak i to umieszczone w kościele przypadło mi do gustu.
Są globusy, są zegary.

Zwiedzanie zaczyna się od piwnicy, gdzie możecie zobaczyć ogromną kolekcję świeckich arrasów. Dalej przechodzi się do gablot z przedmiotami, które kolekcjonowali bogaci mieszkańcy Bazylei. Na koniec w podziemiach jest trochę wykopanych zabytków, kości, fundamentów i takich tam. Akurat ten fragment najmniej mi się podobał.

Arrasy są imponujące. Szczególnie zadziwia ich tematyka od władz miasta, poprzez zwierzęta (te prawdziwe i baśniowe), do życia codziennego.

Na tablicach informacyjnych na ścianach możecie przeczytać wprowadzenie do sali w trzech językach. Na ekranach też często jest do wyboru język angielski. Jedynie przedmioty podpisane są tylko i wyłącznie w języku niemieckim. Możecie za to, zeskanować sobie ulotkę przy wejściu i szukać informacji o przedmiotach na stronie muzeum.

Takie zwierzęta dawniej trzymano w mieście. 😉
Interesowano się światem i jego odkryciami. Globus był do tego niezbędny.
Bardzo podobał mi się ten fragment wystawy, w osobnym pokoju pokazano, jakie rzeczy były kolekcjonowane przez ówczesnych.

Przez podziemia idzie się głównym korytarzem, od którego odchodzą małe pokoje. Są one wykończone w stylu różnych epok. Pokazują wnętrza kolekcjonerów i innych znanych osobistości miasta.

I znowu ten cudny kaflowy piec.

To muzeum warto zwiedzić nawet odpłatnie. Jest ono bardzo ciekawe i bardzo dobrze zorganizowane. Można dowiedzieć się bardzo wiele o historii miasta.

Na przykład o Tańcu Śmierci, czyli nieistniejącym już cmentarnym muralu.
Tutaj możecie dowiedzieć się więcej.
Jak jesteśmy przy śmierci, to na parterze znajduje się taka figura.
Wspominałam, że muzeum ma swoją siedzibę w kościele. I to od 1894 roku. Dlatego możecie podziwiać tu również stare rzeźby i ołtarze.

Na sam koniec wizyty warto wspiąć się po schodach nad wejściem do budynku i zapoznać się z historią cechów bazylejskich. Z ciekawostek, w pewnym okresie władze owych stowarzyszeń przejęli kontrolę nad miastem i byli ważniejszymi mieszkańcami niż szlachta, czy kler.

Drugim muzeum, które odwiedziłam w ramach bezpłatnej niedzieli, było to Muzeum Instrumentów Muzycznych.

Tutaj też idzie się głównym korytarzem, od którego odchodzą małe pokoiki. Zbiory znajdują się na parterze i pierwszym piętrze. Na drugim jest kilka małych pomieszczeń, ale widać, że muzeum jest w zmianie aranżacji.

Cieszę się, że wejście było bezpłatne. Akurat za to muzeum nie chciałabym płacić, ale jest to podyktowane moimi zainteresowaniami. A ponieważ słoń nadepnął mi na ucho, to akurat muzyka jest na ich obrzeżach.

Tutaj też możecie poczytać na swoim telefonie o wystawionych instrumentach. Dodatkowo możecie posłuchać, jak te sprzęty grają (również na telefonie).
A to rodzaj pianina, które miało być łatwiejsze do opanowania, ale się pomysł nie przyjął.
Kukiełki operowe.
Pierwszy raz widziałam Cecilium. Dobre w tym muzeum było to, że teraz mam zajęcie. Szukam w internecie opisów i dźwięków nieznanych mi instrumentów.
Szkoda natomiast, że obok na przykład powyższego, nie wyświetlano, jak na nim grać.
(Na youtubie jest filmik, który pokazuje jak na nim grano.)

Na tym instrumencie grano w kościołach. Tromba marina - jeżeli dobrze zanotowałam nazwę - możecie ją posłuchać na youtubie.
Część instrumentów znałam, ale ich zdobienia były bardzo ciekawe i niespotykane.

I tak spędziłam pierwszą niedzielę listopada, a zarazem jeden z ostatnich dni na dyżurze w Bazylei. 

Kolejne wpisy będą z mojej listopadowej wyprawy do Laosu! 😊 

Będą się one ukazywać dwa razy w tygodniu. Zapraszam już w środę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz