niedziela, 26 października 2025

LOTem do Seulu i z powrotem.

Przyszedł październik a z nim moje urodziny! Od kilku lat staram się świętować ten dzień podróżując. Ze względu na moją pracę (i inne czynniki - np. Covid albo późniejsze / wcześniejsze wyjazdy), nie zawsze się to udaje. 
I tak odwiedziłam : Madryt i Toledo (wyjazd około urodzinowy).
                                Paryż
                                Istambuł
                                Kazimierz Dolny (bo po Polsce też lubimy jeździć).
W tym roku mój wybór padł na Seul (i Busan) w Korei Południowej. O powodach takiej decyzji i całej wyprawie przeczytacie w kolejnych wpisach - będą ukazywać się dwa razy w tygodniu. 
Dziś skupiam się na samym przelocie.   

Bilety zakupiłam z LOTem.  Zależało nam na tym, żeby był to lot bezpośredni. Bilet w dwie strony kosztował 3700pln (tylko z bagażem podręcznym). Można dostać oczywiście taniej bilet, jeżeli zarezerwujecie go z dużym wyprzedzeniem lub weźmiecie lot z przesiadkami, albo poza sezonem.                   

W obie strony lecieliśmy Dreamlinerem. To wygodny samolot na tak długie trasy. Lot do Seulu trwał dziesięć godzin i czterdzieści minut; powrót dwanaście godzin i trzydzieści minut. Skąd tak duże różnice? Bardzo wiele zależy od wiatru.

Lecieliśmy w klasie ekonomicznej. (O moim locie w klasie biznes z LOTem możecie przeczytać tutaj.) Było wygodnie, bo mieliśmy miejsce obok wolne, a w locie powrotnym mieliśmy po całym rzędzie wolnym. Czasem wygra się los na lotniczej loterii. 😁

Czy wiecie, że możecie wylicytować przeniesienie do klasy biznes? Wiele linii lotniczych ma obecnie taką opcję. Podaje się sumę (ale jest też ustalona suma minimalna), którą chce się dopłacić za możliwość podróżowania w większym komforcie. Na ten lot minimum, żeby wejść do aukcji, wynosiło 3300pln od osoby od lotu. Czyli za lot w biznes klasie musiałabym zapłacić 7000pln - tak jak pisałam, jest to licytacja, wygrywa najlepsza oferta. To nie jest wygórowana cena, ale nadal, jest ona wyższa od budżetowego przelotu.

LOT ma sporo fajnych filmów i programów telewizyjnych. 

Jak pisałam, lecieliśmy w klasie ekonomicznej, ale mieliśmy dodatkowe miejsca dla siebie, więc nie było tragedii. Na fotelach czekały na nas koce i poduszki. 
Jeśli planujecie lot z małym bagażem, to możecie pominąć pakowanie zagłówka. Z drugiej strony, taką poduszkę można ubrać na szyję i nie wlicza się ona do bagażu podręcznego. 😉

Serwis rozpoczął się od mokrych chusteczek i baru. Dostaliśmy orzeszki i napój. Było też wino i piwo. Mocne alkohole w ekonomii są dodatkowo płatne.
(Oglądam "Dark Shadows" - idealny jesienny film.)
Zaraz po barze podano obiad (startowaliśmy o 12). Wybrałam wieprzowinę, był jeszcze kurczak. Fajne jest to, że loty miały koreański smak. Podano sałatkę z kimchi.

W czasie rejsu załoga kilkakrotnie przechodziła z wodą (polecam mieć własną butelkę i udać się do galley'a w celu jej napełnienia) - na długich rejsach trzeba dużo pić! Dodatkowo w galley'u można było się częstować napojami, poprosić o kawę / herbatę, wziąć dodatkowe orzeszki, wafelek i zalać sobie kubek ramenu!
(Korea ma drugie na świecie, po Wietnamie, spożycie tych makaronów na osobę.) 

Przed lądowaniem podano drugi gorący posiłek. Kimchi z ryżem i tofu, tym razem nie było wyboru.

Bardzo przyjemny lot do Seulu miałam. Załoga była też super miła. 
Lądowanie na lotnisku Icheon było o godzinie 6:25 rano. Między Polska a Koreą jest 7 godzin różnicy!

Lot powrotny startował o 11:40. 
Serwis wyglądał tak samo. Bar, obiad (tym razem wzięłam koreańskie bulgogi) oraz drugi gorący posiłek.

Taki kubełek możecie dostać w galley'u (bezpłatnie). Ciekawostka, o której nie wszyscy wiedzą, katering na loty powrotne jest w większości miejscowy. Oznacza to, że gdy lecimy z Korei, duża część jedzenia (wyłączając napoje, słodycze itp. - rzeczy, które się nie psują) będzie od lokalnego dostawcy. To samo dotyczy innych lotów. Np.wracając z Nowego Jorku dostaniem jedzenie załadowane na pokład w Nowym Jorku. 
Drugi gorący posiłek, tym razem wołowina z makaronem i ryżem.

Ten lot trochę bardziej mi się dłużył, mniej spałam. Obejrzałam sporo filmów (znowu głównie jesienne klasyki np. "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" - ale się popłakałam), dużo zjadłam, trochę pogapiłam się w okno. W Warszawie lądowaliśmy o 17:45. 

 


A tutaj macie nowe safety demo LOTu nakręcone w Muzeum Narodowym.

Już się cieszę, na kolejne loty. Tylko kiedy i gdzie? 🤔


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz