I znowu trafiłam na dyżurze do Bazylei, ale tym razem do innego hotelu (z czego się cieszyłam po przygodzie z pluskwami).
![]() |
| Znowu po francuskiej stronie lotniska, ale tym razem zupełnie inny typ hotelu. |
![]() |
| Villa K w Saint Louise to stara kamienica przerobiona na hotel. |
![]() |
| W pokojach jest dużo książek. |
![]() |
| Lustro miało "zatopione" fotografie. |
![]() |
| Łazienka stylizowaną tapetę. |
![]() |
| A kosmetyki były z L'Occitane. |
![]() |
| Lobby. |
![]() |
| Przy check - in dali Magdalenki. Był też ekspres do kawy i dobra herbata (tylko kubki papierowe mi nie pasowały). Bardzo fajny hotel, szkoda, że tak krótko. ;) |








Cudny!
OdpowiedzUsuńTakie hotele zdecydowanie wolę.
OdpowiedzUsuńAle ładny pokój.
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podobał.
UsuńL'Occitane....no no. to już tak luksusowo. Były kiedyś lepsze?
OdpowiedzUsuńTak :) Kiedyś często nocowałam w hotelu, gdzie było Bvlgari. Nawet mam mydełka jeszcze.
UsuńMmmmmm ciekawy hotel, nie widziałem takiego od wewnątrz jeszcze, dziękuję 😊
OdpowiedzUsuń