sobota, 2 maja 2020

Moje samoloty cz. III

Można powiedzieć, że na poważnie zaczęłam swoją przygodę z prywatnym lataniem na pokładzie Embraer Legacy 600. Był to pierwszy biznesowy jet za który byłam odpowiedzialna. Jeżeli cofniecie się do początków mojego bloga - tj. do roku 2014, to tam opisuję wiele swoich przygód na tym typie. Na tej maszynie latałam w dwóch firmach.
Szczerze mówiąc, Legacy nigdy nie było moim ulubionym samolotem. Jest to zimny (ile ja się wymarzłam!) i głośny statek powietrzny z bardzo niewygodnym jumpseatem i małą ilością schowków w galley. Przeżyłam na nim jednak wiele przygód i poznałam wspaniałych ludzi. Latając w Rosji odwiedziłam miejsca, do których normalnie bym nie zawitała.

To nie Legacy za mną, a Jak 40. Zdjęcie zrobione w czasie krótkiego pobytu w Czeczeni.
Na jego pokładzie zwiedziłam też Azję. Nie mogę uwierzyć, że było to sześć lat temu!
W drugiej firmie zaczęłam też latać na Challengerze 300 i 604. Ten drugi model był moim ulubionym. Sporo miejsca do pracy, dużo cichszy i cieplejszy - a to ma znaczenie w czasie długich rejsów.
Dalej w swojej karierze miałam przyjemność latać na Falconie 7x i 2000 oraz na moich ukochanych Globalach 5000 i 6000. Z całego przeglądu biznesowych jetów, ten ostatni właśnie jest moim faworytem. Pod tym linkiem możecie zobaczyć jak taki samolot wygląda w środku. Dlaczego Global 6000 jest moim ulubionym? Ma bardzo wygodne siedzenie dla załogi 😏, dużo miejsca w bufecie, luksusowo wykończoną kabinę. Jest bardzo cichy i ciepły. Do tego ma duży zasięg, więc można na nim lecieć bez przystanków na przykład Mauritius! A wiecie, że ja lubię podróże.

Global 6000.
Nie będę wyliczać dla ilu firm już pracowałam, bo było tego sporo. Swojego czasu byłam też freelancerem i latałam na czym popadnie. W Europie obecne przepisy umożliwiają latanie jako "Service Personnel" bez odbytego szkolenia. Mówię tutaj o małych samolotach, nie o lotach komercyjnych.
I tak w skrócie wygląda moja dotychczasowa kariera lotnicza. Mam nadzieję, że już wkrótce znowu wzbiję się w przestworza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz