sobota, 25 kwietnia 2020

Moje samoloty cz. II

Dziś wracam do drugiego etapu w swojej lotniczej karierze. Jeżeli pominęliście pierwszy - to tutaj jest link.
U swojego drugiego przewoźnika latałam Boeingiem 737 - 800. Jest to bardzo popularny model w liniach czarterowych i low-costach. Na pokładzie tej maszyny wykonywaliśmy loty z turystami do Egiptu, na Wyspy Kanaryjskie i do tym podobnych miejsc, więc jeżeli kiedykolwiek lecieliście na takie wakacje, to wiecie o czym mówię.
Czartery i low -costy nie mają z zasady klas premium, a serwis jest płatny. Jak wspominałam w pierwszej części tej serii, wolę latać na Airbusach, ale w owej firmie całkiem dobrze mi się pracowało.

Mój trzeci pracodawca był prywatnym właścicielem zlokalizowanym w Katarze. Tam przesiadłam się na stary typ Boeinga 727. Była też to moja pierwsza praca VIP.

Ogromny samolot i ja jedyna na pokładzie z obsługi. 🙈 W kokpicie dwóch pilotów i mechanik pokładowy.
B727 jest piękną statkiem powietrznym. Z tyłu na zdjęciu możecie zobaczyć właz, którym wchodziliśmy na pokład. Przednie wejście były tylko dla pasażerów. Jeżeli chodzi o serwis, to posiadanie takiego samolotu i zatrudnianie jednej stewardessy równa się piekło dla niej. Moim zdaniem, w życiu trzeba sobie na wiele rzeczy zapracować i wiele przecierpieć, i to dla mnie właśnie był Katar. Z drugiej strony była to winda do pracy na prywatnych jetach.

Po intensywnym pobycie w Dosze wróciłam do Polski, żeby przesiąść się na rządowe maszyny. Lataliśmy na Tupolewie, Jaku i na śmigłowcach.

Jak 40 w narodowych barwach.
Jak wyglądał tu serwis? Niestety rozczaruję Was, do prywatnych jetów im daleko, ale bardzo miło wspominam ten czas ze względu na ludzi, z którymi było mi dane latać. Jeżeli chodzi o sprzęt i całą resztę (organizacja pracy, pensja itp), to pominę to dyplomatycznym milczeniem.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz