sobota, 26 października 2019

Ryga

Po tym jak cztery dni spędziłam prosząc o lot w depresyjnym Luton, polecieliśmy do Rygi.

To zdjęcie znalazło się na moim Instagramie. Piękna pogoda, piękne miasto i miś. A powinien być kot.
 Ryga to stolica Łotwy, miałam przyjemność już raz ją odwiedzić wiele lat temu. Wtedy zostaliśmy tylko kilkanaście godzin i zawsze żałowałam, że tak krótko. Tym razem mieliśmy trzy dni.

Najsłynniejszy kot Łotwy. Trudno go wypatrzyć na dachu, ale w sklepach z pamiątkami możecie znaleźć go na każdej półce.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się z pilotami na jesienny spacer po starym mieście. Charakterystyczna zabudowa odzwierciedla przeszłość portu hanzeatyckiego oraz jest jednym z największych skupisk architektury secesyjnej.

Plac ratuszowy i dom Bractwa Czarnogłowych z XIV wieku - stowarzyszenia bogatych i nieżonatych kupców pochodzenia niemieckiego.
Trzej Bracia - najstarszy, ten po prawej pochodzi z XV wieku i jest najstarszym mieszkalnym budynkiem miasta. Nazwa nawiązuje do Trzech Sióstr - kompleksu podobnych budynków w Tallinie, który jest na mojej liście miejsc do odwiedzenia.
Piękne secesyjne drzwi Muzeum Farmacji, je również mogliście już podziwiać na moim Instagramie.
Stare Miasto jest bardzo ładne, w czasie tego pobytu wybrałam się dwukrotnie na spacer po jego uliczkach. A co z kuchnią? Ryga to miasto nadbałtyckie, więc mogłam zjeść swoje ulubione śledzie. 😊

Na Helu jadłam lepsze.
Jeżeli chcecie skosztować tradycyjnych potraw, to polecam Wam restaurację znajdującą się niedaleko Starego Miasta w piwnicy - Folkklubs ALA pagrabs.

Do szerokiego wyboru lokalnego piwa zamówcie smażony chleb z czosnkiem. Niebo w gębie i żaden wampir Was później nie zaatakuje. 😉

poniedziałek, 21 października 2019

Kiedy modlisz się o lot

W mojej pracy zdarzają się wyczerpujące chwile. Miałam rotacje, że chciałam usiąść i płakać ze zmęczenia. I takie, że zaczynałam pisać podanie o rezygnację.
Dla odmiany są też takie chwile, że wraz z całą załogą bardzo chętnie gdzieś byśmy polecieli. I naprawdę nie ma znaczenia gdzie. Byleby tylko ruszyć się z hotelu. Byleby tylko zmienić otoczenie. Byleby tylko coś zrobić. A w moim przypadku również byleby tylko zdjąć pidżamę.

Kącik do pracy w deszczowym Luton. Hotel obok lotniska. Do Londynu nie można się udać, co robić?
Oczywiście przerwy w lataniu są jak najbardziej mile widziane. Nikt z nas nie lubi latać w te i we wte bez odpoczynku. Wszyscy cenimy sobie wygodne łóżko, kilka dni na relaks, hotel z dostępem do siłowni i podane śniadanie.
Gorzej, gdy zaczyna się rotację i trafia na trzy takie dni w Luton.
Kiedy zaczynam swój dyżur, to zazwyczaj jestem pełna energii do pracy i stęskniona za lataniem. Dlatego na kilka dni przed wylotem sprawdzam już swój grafik, czy aby nic się tam zaplanowanego nie pojawiło. Dwa lata temu, gdy latałam jeszcze na czarterach, to często miałam sporo ciekawych pobytów zaplanowanych. To bardzo motywowało mnie do opuszczenia swoich bliskich i wyruszenia na kolejną przygodę. Muszę powiedzieć, że tęsknię do tamtych czasów. Praca dla właściciela jest dużo nudniejsza. Wystarczy powiedzieć, że modlimy się o lot.

czwartek, 17 października 2019

Najczęstsze pytania

Pamiętacie Stellę? Poniżej znajdziecie jej kolejny filmik, tym razem odpowiada na najczęściej zadawane nam pytania.

youtube

Postanowiłam również na nie odpowiedzieć (bo mam dużo czasu i zero pomysłów na kolejne wpisy).

1) Jak zostałaś stewardessą?
Dokładnie opisuję to w swojej pierwszej książce. Tutaj pokrótce powiem, że znalazłam ogłoszenie o pracę w gazecie i udałam się na Dzień Otwarty.
Stella radzi patrzeć na stronach danych linii lotniczych, ja Wam mogę jeszcze poradzić, aby sprawdzać strony z ogłoszeniami o pracę dla cabin crew oraz śledzić takie profile na FB.

2) Czy masz sposoby na jet lag i puchnięcie (bloating)?
O tym będziecie mogli przeczytać więcej w mojej kolejnej książce, która ukaże się w przyszłym roku. 
Teraz powiem tylko, że metody Stelli sprawdzają się i u mnie.

3) Ile dni wolnych dostajesz?
Ponieważ pracuję na pokładzie prywatnego jetu, to mam tyle samo wolnego ile przepracuję. Oznacza to, że jeżeli pracuję teraz 14 dni, to będę następnie miała 14 dni wolnych. Mogą być pewne odstępstwa od tej zasady. Jeżeli samolot znajduje się gdzieś daleko albo moja zmienniczka jest chora, to muszę zostać dłużej. Dodatkowe dni odbiorę sobie później, po uzgodnieniu tego z koleżanką, z którą dzielę samolot.
W liniach lotniczych grafik wygląda inaczej, jednak w Europie, czy na Bliskim Wschodzie zasady opisane przez Stellę są mało popularne. Nie znam linii lotniczych (poza USA), gdzie można wybierać sobie ilość dni pracujących. Jako senior w dużych liniach typu Lufthansa, czy Air France można mieć pewnie wpływ na swój grafik, ale to w Stanach Zjednoczonych jest największa swoboda.

4) Ile trwa rezerwa w twoich liniach lotniczych?
U mnie nie ma czegoś takiego, ponieważ w pracy zawsze jestem na dyżurze. Co do linii europejskich, to z tego co wiem są to poszczególne dni. W Emirates natomiast mają miesiąc w roku na standby.

5) Czy możesz wybrać swoją bazę?
W swojej pracy przebywam tam, gdzie znajduje się mój samolot. Może to być Moskwa, może to być Tahiti.
O wyborze bazy pisałam tutaj. Większość linii ma tylko jedną bazę i nie ma możliwości wyboru. Z popularnych linii wiem, że Ryanair ma wiele baz i aplikując tam wybiera się w której chce się mieszkać. Jak podkreśla to Stella, niekoniecznie dostanie się tą wymarzoną.

6) Jak wysokim trzeba być?
W mojej obecnej pracy nie można być za wysokim, bo latam na małych samolotach. W liniach lotniczych zazwyczaj proszą o dotknięcie zaznaczonego punktu na ścianie. Ja mam 166cm wzrostu i zawsze udało mi się ten test przejść.

7) Ile lat doświadczenia w obsłudze klienta jest potrzebne?
Aplikując na stanowisko stewardessy trzeba mieć doświadczenie w pracy z innym człowiekiem, ale niekoniecznie muszą być to lata. Ja miałam minimalne (prace w czasie wakacji) i dostałam swoją pierwszą prace.

8) Twoje wskazówki jak przejść rozmowę o pracę?
Tutaj zgadzam się w 100 procentach z Stellą. Uśmiech, bycie sobą, pozytywne nastawienie.

9) Dlaczego chciałaś zostać stewardessą?
Nigdy nie chciałam. Zadecydował przypadek. I jakoś tak pokochałam tą pracę, że zostałam na lata.

10) Twoje rady dla nowych stewardess?
HAVE FUN!
I korzystajcie z biletów ulgowych. 😉


niedziela, 13 października 2019

LOT

Niedawno robiłam ankietę po locie z Lufthansą. Końcowe pytanie brzmiało: "Która z poniższych linii jest twoją ulubioną?" Oczywiście, że wybrałam LOT 😄
Nie chodzi o punktualność, czy jej brak - jak zarzucają niektórzy; czy też o serwis, bo wiadomo, że przewoźnik nie umywa się do bliskowschodnich konkurentów. Chodzi o fakt, że jak widzę żurawia na ogonie, to znaczy że lecę do domu. (W tym przypadku z domu, ale mi się zawsze on kojarzy z powrotami.)

Charakterystyczne logo firmy zaprojektował na przełomie roku 1929/30 Tadeusz Gronowski.
Z polskimi liniami latam dość często. W obecnej pracy są to zazwyczaj krótkie rejsy, chociaż zdarzyło mi się też lecieć do Stanów Zjednoczonych. Na dłuższych lotach serwis wygląda oczywiście inaczej, niż na tych krótszych.
Na lotach europejskich standardem był poczęstunek wafelkiem i napojem. Obecnie jest to mniej przeze mnie lubiany wafelek. Prince -Polo rules!
A tu niespodzianka! Wczoraj dostałam jeszcze mini drożdżówkę z ulubionej piekarni.

Sklep Putki znajduje się na mojej ulicy i jest moim pierwszym wyborem jeżeli chodzi o pieczywo.
Dużym plusem dla mnie jest fakt, że LOT należy do sojuszu Star Alliance, dzięki któremu udało mi się wykupić kiedyś bilety do Kopenhagi. Obecnie znowu zbieram punkty na kolejne bezpłatne podróże.
Do tego nie trzeba mieć wydrukowanego biletu i można wybrać sobie miejsce. Z bagażem natomiast jest już różnie, bo linie wprowadziły najtańszą taryfę - bez nadawanej walizki. 
Lot z LOTem do Londynu upłynął mi w bardzo miłej atmosferze. Teraz zaczyna się czekanie, co dalej?

czwartek, 3 października 2019

Wypad na Dolny Śląsk

Pierwszy weekend po powrocie z ostatniej rotacji spędziłam na Dolnym Śląsku. Wyjazd nie był przypadkowy, znajomy miał zjazd szkolny, a ja postanowiłam zabrać się z nim.
Tak się złożyło, że trafiła nam się jeszcze super pogoda, która dała nam okazję do obejrzenia kilku miejsc.

Początki jesieni, wspinaczka na Twierdzę Srebrna Góra i kilka dni z dala od miasta.
twierdza nigdy nie była zdobyta, warto ją zwiedzać z przewodnikiem. Oprowadzanie trwa około godziny i kosztuje 25 złotych.

A kilkanaście kilometrów dalej można podziwiać wspaniały Pałac Marianny Orańskiej.
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim zwiedza się tylko z przewodnikiem.

Budynek przetrwał obie wojny, ale został rozgrabiony i spalony w późniejszych czasach. Niestety wnętrza są dużo mniej atrakcyjne niż budowla z zewnątrz.
 A na koniec zwiedzania udaliśmy się do Złotego Stoku, gdzie znajduje się kopalnia złota ( i arszeniku).

Krótka przeprawa łódką wymaga założenia twarzowego kasku. Następnie obchodzi się sztolnię na piechotę. Całość zajmuje prawie dwie godziny, a temperatura pod ziemią to 8 stopni.
Kopalnia kolekcjonuje ciekawe tablice informacyjne.
A gdzie spać? Zajrzyjcie na portal Slowhop.com. Dzięki tej stronie znaleźliśmy niezwykle klimatyczny nocleg w Złotym Jarze.

Jadalnia w poniemieckiej kamienicy. Brudne naczynia podawane są do kuchni przez tajemne drzwiczki w kredensie.
Ponieważ zależało nam na sypialni z łazienką, to dostaliśmy bardzo duży pokój :) Oprócz nas nocowało tylko kilka osób.
 Jeżeli ktoś z Was nie zna tych stron, to polecam na weekendowy wypad.