niedziela, 27 marca 2022

"Na tropie niewyjaśnionych katastrof lotniczych" - Christine Negroni

 Dziś wracam do Was z recenzją kolejnej lotniczej książki. Jak zawsze zapraszam Was do czytania moich i do dzielenia się ze mną Waszymi uwagami.

Autorka to dziennikarka od dwóch dekad pisząca o lotnictwie. Książka jest napisana przystępnym językiem i wydana dużą czcionką.

 
Przeczytanie jej zajęło mi niecałe dwa dni. Pożyczyłam ją z biblioteki, osobiście nie jest to pozycja, którą pragnęłabym mieć w swojej biblioteczce.

Autorka próbuje wyjaśnić zniknięcie MH-370. Zdarzenie miało miejsce w 2014 roku. Samolot należący do Malaysia Airlines zaginął godzinę po starcie z Kuala Lumpur. Przy okazji czytamy:"(...) w ciągu minionego stulecia komercyjnego lotnictwa bez śladu zniknęło ponad tuzin samolotów pasażerskich."

Co ciekawe w tej książce, to przytoczenie kilku wypadków lotniczych, o których nigdy nie słyszałam. (Dla fanów polecam"Air Crash Investigation")

Polecam zajrzeć tutaj - dowiecie się wiele ciekawych rzeczy o "Latającej łodzi".

Inny ciekawy wypadek? "Śmierć dyplomaty" - jak polityka miesza się we wszystko i zabija ludzi (piszę te gorzkie słowa w czasie wojny w Ukrainie).

Co stało się z zaginionym samolotem? Dziennikarka obstawia dekompresję. 

Tutaj możecie przeczytać, o tym co się stanie, gdy ciśnienie nie zostanie wyrównane po lądowaniu. I o pewnym stewardzie, który stracił przez to życie.

W moim poprzednim wpisie możecie przeczytać o moim locie w klasie biznes z Emirates.

Ogólnie książka na duży plus. O wielu sytuacjach i wypadkach słyszałam, o kilku nie. Dowiedziałam się też paru nowych rzeczy. Jeżeli chodzi o wyjaśnienie tajemnicy MH -370, to niestety nadal musimy poczekać.


niedziela, 20 marca 2022

Emirates klasa biznes

 Z ostatniej rotacji wracałam z Dubaju w wielkim stylu. Nie, moja firma nie zapłaciła za bilet w klasie Premium... Wiem, że są operatorzy biznesowi, którzy gwarantują swoim pracownikom przelot w wyższej klasie, gdy lot trwa powyżej sześciu godzin. Ja dla takiej firmy niestety nigdy nie pracowałam (chociaż w jednej piloci latali w biznesie, ale my cabin crew już nie).

Na lot doprawiłam się online. Przy bramce jednak dostałam upgrade! Wyobrażacie sobie moją radość? 😁

Moje miejsce. Na powitanie oferowania soki i szampana. Oczywiście wybrałam to drugie...


Szampan lepiej wychodzi na zdjęciach 😉

Skarpetki i opaska na oczy, dobre słuchawki (z  wyciszaniem), szczoteczki do zębów i perfumy w łazience. Do tego mokry ręcznik przed kolacją. 

Fotel rozkłada się na płasko. Kontrolowany jest przez IPada, kontroluje on też filmy, światło itp.

Karta menu oraz karta win.

Moja przystawka - Arabic Mezze. 

Danie główne - wołowina.

I deser. Do tego czerwone wino.
Po serwisie i obejrzeniu dwóch filmów zapadłam w drzemkę. Wydaje mi się, że serwowano jeszcze jakąś słodką przekąskę, ale nie jestem pewna. 
Ogólnie, jestem pod dużym wrażeniem serwisu Emirates w biznesie. Brawo załoga, naprawdę ciężko pracowali. 
I teraz chcę już latać tylko w takim komforcie 😉.

niedziela, 13 marca 2022

W pracy - W Afryce cz. II

Zapraszam na drugą część zdjęć z mojej pracy zrobionych w lutym w Afryce.
Te pochodzą z lotu Zambia - Dubaj.

Po dwukrotnie przekładanym locie, w końcu gotowa do wyjścia.

A tak wygląda wyjście z hotelu. Walizka i torba na ramię z rzeczami osobistymi. Przenośna lodówka z kostkami lodu (w Lusace wszystko trzeba zabrać z hotelu). Pudła z kateringiem na lot. Za moją walizką stoją jeszcze dwie torby z zakupami z supermarketu.

Co jest pod kocem, pytacie? Pościel. Nocny rejs, zakładam, że pasażer będzie chciał spać (nie chciał). Kanapa się rozkłada na łóżko, ale lepiej mieć wszystko przygotowane, zwłaszcza, że cargo było pełne (pościel trzymamy w cargo).

Menu przygotowane, wydrukowane i włożone w takie ładne okładki, które dostałam kiedyś w Paryżu. Tak, moja walizka jest ciężka, między innymi dlatego, że wożę ze sobą takie rzeczy.

"Welcome table" owoce, magazyny (brak gazet dziennych), kwiatek z Ugandy (nadal brak ciętych). Latając z takich lotnisk trzeba improwizować. Do tego woda gazowana przy siedzeniu pasażera (ulubiony napój).

A to nasi sąsiedzi. Piloci przyszli obejrzeć nasz kokpit.

Wiesz, że latasz w Afryce, gdy wszyscy szukają cienia.

I to by było na tyle lutowej przygody na Czarnym Lądzie.
Nie mogę się doczekać, co przyniesie mi marzec. Proszę trzymajcie kciuki za ciekawe destynacje!

niedziela, 6 marca 2022

W pracy - W Afryce

 W końcu po dwóch odwołanych lotach, udało się nam popracować. Wiem, że większość ludzi się teraz zdziwi, bo kto lubi pracować?! Ja!
Bardzo lubię to co robię, lubię przygotowywać lot, planować menu, być w samolocie, spotykać się z pasażerami, podawać jedzenie... Już tak mam 😁
Oczywiście, że mam gorsze dni, kiedy mi się nie chce. Wczesne wstawanie, długie nocne loty, nieprzespane noce, rozłąka z bliskimi... to nie są moje ulubione momenty z kariery stewardessy, ale dla mnie plusy przeważają nad minusami. Poza tym, dawno nie latałam, więc się stęskniłam.

Ale dosyć tego wstępu. Zdjęcia z przygotowania do lotu i z samolotu poniżej. Zapraszam!

A to gdzie? Supermarket w Entebbe. Oprócz Wedla, jest też Mlekovita. W tej wyprawie ze względów bezpieczeństwa towarzyszy mi pracownik firmy handlingowej. Wiecie jak wygląda rasizm w Afryce? Kobieta przede mną ma prześwietlaną torbę (jest czarna), mój pomocnik jest sprawdzany i proszony o dezynfekcję rąk, a ja jak podchodzę do punktu kontrolnego, to słyszę "no need Madame".
Dla odmiany jako blondynka jestem długo przesłuchiwana przez służby Izraela - tutaj.
Przed każdym lotem na tym samolocie udaję się na duże zakupy. Firma woli, gdy jedzenie jest przygotowywane na bieżąco. Jedynie gorące posiłki mogą być zamawiane.
Przed wyjściem z hotelu odebrałam gorące porcje zamówione w restauracji. Kwiatek też jedzie z nami na pokład. Zazwyczaj używam ciętych kwiatów, ale w tej części Afryki, ciężko o coś świeżego i ładnego.

A tak wygląda wózek lotniskowy VIP FA lub Corporate Flight Attendant. Cztery papierowe toby z hotelu. Trzy torby z zakupami z supermarketu i przenośna lodówka z kostkami lodu (również z hotelu). W Entebbe nie ma osobnego terminalu dla prywatnych jetów, więc z tym wszystkim musimy przejść przez lotnisko.

Przed wejściem na pokład: sesja zdjęciowa z moją nową torbą, od polskiej marki - Mywindrose.

A tak wyglądał "welcome table" przed moim pierwszym lotem.

Na tym samolocie mamy nowego pilota. Do tej pory opryskiwał szarańczę w Afryce. Miał całą masę pytań, między innymi "po co ci te rękawiczki?". W takich kelnerskich, białych, bawełnianych rękawiczkach robię serwis. Zdejmuje je jedynie do sprzątania stołu, tj. nie zbiera się brudnych talerzy w rękawiczkach. Natomiast wszystkie inne przedmioty podawane na stół lub pasażerowi powinny być wręczane w ten sposób.

Chcecie wiedzieć więcej?

Zapraszam do śledzenia bloga.