piątek, 29 grudnia 2017

Szczęśliwego 2018!


Cokolwiek sobie wymarzycie....
Niechaj się Wam spełni!

Do siego 2018!

sobota, 23 grudnia 2017

Wesołych Świąt

foto: internet

Z okazji nadchodzących Świąt
życzę Wam
abyście spełniali Wasze marzenia!


wtorek, 19 grudnia 2017

Promocja firmy

Robiąc porządki świąteczne - w telefonie, bo jak sprzątam to dokładnie 😂. Znalazłam kilka zdjęć zrobionych w czasie promocji firmy. Ponieważ przestała ona istnieć, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym je Wam pokazała.
Zapraszam na pokład!







Wszystko to co widzicie na zdjęciach, mieliśmy na wyposażeniu pokładu. Oczywiście w czasie lotu nie wygląda to dokładnie tak. Nie serwuje się na jednym stole High Tea, na drugim orzeszków, a jeszcze w kuchni tortu. Tutaj zostało to wyłożone, aby pokazać potencjalnym pasażerom i brokerom, co możemy zrobić, jak wygląda u nas serwis. I muszę nieskromnie powiedzieć, że wszyscy nas odwiedzający byli zachwyceni!
A Wam jak się podoba?

wtorek, 12 grudnia 2017

Ostatnia rotacja

Listopad był dla mnie bardzo wyjątkowy. Zaczęłam od wylotu do Perugii, przez Rzym. Zdjęcie tego urokliwego miejsca możecie zobaczyć na moim Instagramie. Niestety mieliśmy tam tylko krótką noc. Następnie była równie krótka noc w Nowym Jorku i lot z American Airlines do Bostonu. A dalej już Nigeria, gdzie dowiedziałam się, że moja firma została zamknięta.
Poniżej przedstawiam Wam kilka zdjęć z mojej ostatniej rotacji.

Koledzy zawołali mnie do kokpitu dla tego widoku. Tuż obok nas leciały trzy samoloty.
W Lagos w Nigerii nie wolno nam było opuszczać hotelu - względy bezpieczeństwa. Zdjęcie zrobione zza okna samochodu.

W Nigerii spędziłam 30 godzin -wystarczająco dużo, bo ja za takimi miejscami nie przepadam.

Ostatnie międzylądowanie naszego samolotu.
Do takiego widoku obudziłam się ostatniego dnia w pracy w mojej firmie.
Tel Aviv obejrzałam tylko z okna taksówki.

Ostatnie zdjęcie przed samolotem. Bye bye Zetta Jet.
I tak skończyła się moja wspaniała przygoda. To półtora roku było jednym z najlepszych w moim życiu. Zobaczymy co mi teraz lotnictwo przyniesie!

piątek, 8 grudnia 2017

O językach

Tak jak obiecałam w poprzednim wpisie, dziś o tym jak się uczę języków obcych. Od razu chcę zaznaczyć, że nie jestem specjalistą w tej dziedzinie i pewnie moje metody nie każdemu się sprawdzą.
Ponieważ pracuję jako stewardessa (mam nadzieję że szybko wrócę w chmury), to moje dni ciężko zaplanować. Poniżej podaję przepis na dni kiedy nie mam lotu. Sprawdza się on również przy późnowieczornych lotach, kiedy mam sporo czasu dla siebie.

Zaczynam ranek od sprawdzenia jakie mam zadania na ten dzień. W swoim dzienniku zapisuję wszystko: maile do wysłania, teksty do napisania, życzenia do złożenia i oczywiście wszelkiego rodzaju spotkania i wizyty. Przy śniadaniu wpierw przeglądam Facebooka i Instagram oraz sprawdzam maile. Następnie oglądam ulubione vlogi. Oprócz tych branżowych - innych cabin crew, mam kilka ulubionych poświęconych nauce języka francuskiego.



Na youtubie można znaleźć setki filmików poświęconych nauce języka. Dla mnie ważny jest prowadzący i tematyka. Na pewno znajdziecie kogoś dla siebie.
Dodatkowo, jeżeli w ciągu dnia mam więcej czasu to oglądam vlogi poświęcone modzie, makijażowi i minimalizmowi - właśnie w obcym języku. Wybierając filmy na youtubie, wybierzcie takie, które Was zainteresują. Pamiętam, jak zaczynałam się uczyć arabskiego i męczyłam się czytając artykuł o rolnictwie. Oczywiście nie udało mi się go dokończyć. Jeżeli mowa już o języku arabskim lub innym mało popularnym, to niestety wybór materiałów jest dużo mniejszy i tutaj dużo gorzej mi idzie.

Inna aktywność, którą mogę Wam polecić to czytanie krótkich tekstów (np. blogi) i oglądanie filmów w oryginale (z napisami, ale bez dubbingu). Ważne jest, żeby codziennie coś zrobić. Osobiście, nie poświęcam kilku godzin dziennie na naukę, bo tylu nie mam, ale staram się znaleźć 30min. Nawet, jeżeli jest to tylko słuchanie francuskich/arabskich piosenek w tramwaju. Możecie też skorzystać z obecnie dostępnych cudów techniki - czyli smartphonów :) Na moim znajduje się kilka bezpłatnych aplikacji, które dostarczają mi rozrywki np. na lotnisku i które pomagają mi powtarzać słownictwo.

Idealnie by było, gdybyście znaleźli czas w tygodniu na wspólną naukę z innymi. Ponieważ mój grafik jest nieprzewidywalny, to muszę zadowolić się zajęciami jeden na jeden lub warsztatami - takimi jakie odbywają się w Oranżerii. Dlaczego lubię zajęcia w grupie? Kiedy wiem, że się zbliżają, to od razu jestem bardziej zmotywowana do nauki - mam w sobie ducha rywalizacji. Poza tym miło jest spędzać czas z grupą ludzi o podobnych zainteresowaniach. No i na takich zajęciach można ćwiczyć mowę - a dla mnie to jest największym wyzwaniem.

Jednej rzeczy której staram się unikać, to skupowanie książek. Mam kilka zaczętych podręczników i cały czas szukam motywacji, żeby je do końca przerobić. Obiecałam sobie, że dopiero następnie zakupię nowe. Kupuję natomiast krótkie powieści w językach obcych i te, o dziwo, jak do tej pory udało mi się przeczytać! Przyznaję się, że jest ich dosłownie kilka.

internet
A na koniec dnia, czysta przyjemność : wpisuję odpowiednie literki w "daily tracker".✓

Jeżeli macie jakieś swoje metody, to proszę podzielcie się nimi. Bardzo chętnie też usłyszę od osób uczących się właśnie nietypowych języków. Może macie dobre źródło materiałów?

wtorek, 5 grudnia 2017

piątek, 1 grudnia 2017

Bullet Journal

Kilka razy dostałam pytanie ile znam języków obcych, a ostatnio też jak się zmotywować do nauki.
Mój Plan B przewiduje to, że w przyszłości będę pracować wykorzystując zdobywane teraz umiejętności. I wierzcie mi, czasami też mi się nie chce; a nawet bardzo często mi się nie chce 😊.

Zacznę od rzeczy, która zmieniła moje życie. Mowa tutaj o Bullet Journal. Na youtubie jest sporo filmików, które mówią jak zacząć prowadzić taki notes.


Oczywiście wybór notesu i stylu w jakim się go prowadzi jest ogromny. I znowu możecie szukać inspiracji do ozdabiania go na youtubie. Mi podoba się filmik Solange (po francusku) - bo ma podobne podejście do mojego. Mój dziennik jest przede wszystkim praktyczny i nie spędzam godzin na jego dekorowanie. Oczywiście, jeżeli chcecie się wyrażać w nim artystycznie, to proszę bardzo.


Dlaczego zamieniłam swój zwykły kalendarz na taki własnej roboty? Na początku też nie widziałam w tym wielkiego sensu. Spróbujcie jednak się przełamać. Dla mnie ten system działa, bo mam takie rubryki, które mi są potrzebne, a odhaczanie wykonanych zadań sprawia mi ogromną satysfakcję. Dodatkowo mam miejsce na wszelkiego rodzaju notatki i plany.
Jedną z rubryk, która mnie bardzo motywuje do działania jest "daily tracker". Uwielbiam wpisywać odpowiednie literki obok daty. Widok kilku F lub S pod sobą sprawia, że następnego dnia staram się znaleźć chociaż chwilę na daną aktywność. Nie chcę przerywać ciągu krzyżykiem, którym zaznaczam, że nic w tej dziedzinie nie zrobiłam danego dnia.

Mój grudzień, tutaj jeszcze czysty. F-francuski, a-arabski, s-sport, d-dieta, r- research, p- pisanie.
Obok dat zapisuję święta, urodziny i inne wydarzenia. Rubryka "Zadania/Zakupy" również jest bardzo pomocna, aby zaplanować miesiąc. Listę codziennych zakupów sporządzam na osobnych kartkach, tutaj trafiają tylko duże wydatki.

Jeżeli chcecie wiedzieć więcej o moim Bullet Journal, napiszcie mi o tym w komentarzu. W dzisiejszym poście chciałam się skupić na narzędziu, które motywuje mnie do nauki języków - a takim jest właśnie "daily tracker". O tym jak i gdzie się uczę, napiszę w następnym poście. A teraz postawię sobie "P" - w rubryce pisanie. 😁