czwartek, 28 kwietnia 2016

Z chmur do Azji - zdjęcia cz. II

Dziś mam dla Was kolejną porcję zdjęć. Pochodzą one z muzeów znajdujących się w Singapurze.

Muzeum Cywilizacji Azjatyckich





Obrazek malowany jako pamiątka dla kolonizatorów.

Peranakan Muzeum 


wnętrze tradycyjnego domu


Muzeum Sztuki



mydło w łazience

Muzeum Narodowe

żyrandole

lalka

przenośny teatr lalek

Obraz, który najbardziej mi się spodobał.
Jak się zapewne domyślacie - mam wolne! Nic się nie dzieje, dlatego korzystam z okazji i dzielę się z Wami tymi zdjęciami. 

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Z chmur do Azji - zdjęcia cz. I

Zgodnie z obietnicą przedstawiam Wam pierwszą część zdjęć ilustrujących moją książkę. Od 27go kwietnia w sprzedaży!

Clarke Quay

Clarke Quay



Singapore Flyer




widok z wagonika

Merlion




Civic District

stary parlament

Sir Stamford Raffles

Civil Defense Heritage Gallery

Kościół Armeński

miejsce ostatniego spoczynku obok kościoła
Chijmes

piękne schody w Chijmes

czwartek, 21 kwietnia 2016

Prezent

Wczoraj dostałam od koleżanki wspaniały prezent - książkę. Książka o stewardesach, czyli coś dla mnie!

lubimyczytac.pl

A jakie było moje zdumienie gdy zobaczyłam to:

Moja książka jest wymieniona w bibliografii! Musiałam sobie to podkreślić!

Przy kawie i ogromnym torcie czekoladowo - malinowym zastanawiałyśmy się wspólnie w jakim kontekście autorka wykorzystała moją książkę. Reportaż Anny Sulińskiej opisuje czasy PRLu, moja to wspomnienia z czasów obecnych z latania na Bliskim Wschodzie. Tak czy siak, czuję się zaszczycona.

Od razu po powrocie do domu wzięłam się do czytania i nie mogłam się oderwać. Jest to świetnie napisana historia tego zawodu w Polsce. Autorka spotkała się z wieloma eks -stewardesami, dzięki czemu w książce jest sporo anegdot. Moja ulubiona (jestem w połowie): w latach 60-tych szefowa pokładu miała w zwyczaju sprawdzać, czy w zimie dziewczyny na lot ubrały ciepłe majtki!

A oto mój stosik  - "lotniczy".

Zaraz zasiadam do dalszej lektury. Już teraz serdecznie polecam "Wniebowzięte".

sobota, 16 kwietnia 2016

Moje podróże

Był post o podróżach cabin crew, czas na post o moich podróżach. Od kilku już lat pracuję w systemie rotacyjnym, latam dwa - trzy  (czasami cztery) tygodnie, a następnie mam odpowiednio dużo wolnego. Dla mnie jest to system idealny i uwielbiam swój styl życia.
Będąc ostatnio służbowo w Zurychu spotkałam swoją przyjaciółkę, która akurat miała tam layover (muszę kiedyś Wam o niej opowiedzieć, bo zasługuje na osobny wpis). Danka pracuje dla linii komercyjnych. Kiedy po raz pierwszy usłyszała o moim grafiku, wpadła w zachwyt. W jej mniemaniu, i jak się okazuje w opinii wielu innych osób, co miesiąc mam dwa tygodnie na podróżowanie. Hmmmm. Zaczynając swoją przygodę z prywatnym lataniem też tak to widziałam. Teraz Wam wytłumaczę, dlaczego tak nie jest.

Wiele mówiące słowo "flexibility"
Po polsku "elastyczność", czyli ulubione słowo pracodawcy. Cokolwiek by się działo, zawsze zostanie użyte. W praktyce oznacza to, że mój grafik pół na pół zawsze może ulec zmianie. Wystarczy, że ktoś się rozchoruje, nie otrzyma wizy, lub jego lot zostanie odwołany i moje prywatne plany idą w rozsypkę. Oczywiście nie na wszystkie zmiany trzeba się godzić, tylko jakoś dziwnie się składa, że stewardessy bez wystarczającej "flexibility" nie są już z nami.
Elastyczność odnosi się w szczególności do pierwszych i ostatnich dwóch dni. Zakładając, że pracuję 16 dni to dzień 17 i 18 powinnam mieć już wolny, jednak na te dwa dni nic ważnego nie planuję. To samo dotyczy dwóch dni przed początkiem następnej rotacji. Firma nie dopuści, żeby samolot nie miał stewardessy, dlatego nasze grafiki robione są tak, żeby (koleżanki) pierwszy i (mój) ostatni dzień rotacji się pokrywały. Co się dzieje, gdy samolot jest daleko? Kiedyś opowiem Wam o swoim locie do Wietnamu. Dzień wcześniej, 22 godziny w podróży, a moja koleżanka którą zmieniałam,  musiała przedłużyć swój pobyt o dwa dni. Dlatego z 14 dni wolnych, robi się dziesięć.

Mam dość
Po dwóch tygodniach poza domem często mam dość. I moje marzenia stają się bardzo banalne: własne łóżko, czyste ubrania, ulubione jedzenie, normowane godziny snu.

internet
Zdrowie
Każdy kto dużo podróżuje się tutaj ze mną zgodzi. Zmiany klimatu, stref czasowych, jedzenia, wody wpływają na nasze zdrowie negatywnie. Do tego w moim zawodzie dużo jest przeciążeń, powietrze w samolocie jest suche, ludzie wokół chorzy, a bycie stewardessą jest pracą fizyczną. Ilość skłonów, przysiadów i podniesień, które wykonuję na pokładzie już dawno negatywnie odbiło się na moim kręgosłupie.
I to zmęczenie...... Pomiędzy podróżami trzeba się zregenerować i odpocząć, inaczej nasz organizm w którymś momencie nam za to podziękuje.


Brak czasu
Czasami mam siłę i ochotę gdzieś polecieć w okresie wolnym, ale nie mam czasu. Wiem, że to trochę dziwnie brzmi, ale zastanówcie się ile rzeczy robicie codziennie przed pracą / szkołą, czy też po, czy w weekendy. A teraz wyobraźcie sobie, że nie możecie tego zrobić i musicie wszystko to zostawić na dwa tygodnie. Ciężko. Takie niezauważalne rzeczy jak pranie, prasowanie, dzienne zakupy, pralnia chemiczna, sprzątanie. I takie większe jak wizyta u lekarza, szczepienia, nowe zdjęcia do paszportu, zmiana konta bankowego, fryzjer, wyrobienie dokumentów, wizyta na poczcie. I w końcu takie jak urodziny koleżanki, premiera nowego filmu, otwarcie wystawy, święta, zaległe spotkania towarzyskie. Ja to wszystko załatwiam w czasie swojego wolnego. Oczywiście nie chodzę co miesiąc do lekarza i nie wyrabiam nowych wiz co dwa tygodnie. Są takie tygodnie, że oprócz włóczenia się po kawiarniach i odpoczywania nie mam wiele do roboty, ale z drugiej strony są takie dni, że dwa tygodnie mi nie starczają i muszę przekładać zobowiązania na następne wolne.


Brak chętnych
Kiedy pracuję i jestem w nowym miejscu, to staram się zobaczyć jak najwięcej. Nawet latając do tych samych destynacji, zawsze znajdzie się coś do odwiedzenia. To ja, bo lubię się włóczyć, moi współpracownicy już niekoniecznie. Dlatego często chodzę sama. I nawet mi to specjalnie nie przeszkadza gdy pracuję. Nie mogę jednak znieść myśli, że w czasie swojego wolnego miałabym jechać gdzieś sama. Mam dość bycia samemu kiedy jestem w trasie. W czasie własnych wypadów chcę być z kimś. Tylko, że jest to trudne do zgrania. Większość osób o unormowanym stylu życia musi planować wyjazdy z wyprzedzeniem. Ja z wyprzedzeniem planuję tylko coroczne wakacje (tych dni firma nie może ruszyć). Krótkie, kilkudniowe wyprawy (takie jak Lizbona, czy Kopenhaga ) ze względu na rodzaj mojej pracy nie są planowane z długoterminowym wyprzedzeniem.


Brak biletów
Danka pracując dla komercyjnych linii lotniczych ma jedną wielką przewagę nade mną - ulgowe bilety. Flight Attendant na prywatnym jecie takich nie ma. Czasami udaje mi się zakupić bilety za mile lotnicze, czy też po jakiejś promocji. Wiem, że sporo osób kupuje bilety za kilka złotych, ale zazwyczaj robią to z dużym wyprzedzeniem. U mnie w firmie, nawet wakacji nie chcą zatwierdzić na więcej niż 3 miesiące do przodu. Dlatego w swoim poprzednim poście radzę każdemu cabin crew, żeby wykorzystywał ulgowe bilety; ja żałuję, że tak mało podróżowałam będąc w liniach lotniczych.

internet


poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Widoki z okna

Pewnego dnia, parę tygodni temu, spędziłam długie godziny w samolocie - odwiedziliśmy cztery państwa. I pomimo tego, że zmęczenie wszystkim nam dawało się we znaki, widoki z okna były niezapomniane.

puchate baranki pod nami

a nad chmurami szczyty Alp
Chyba ktoś przed chwilą tędy leciał.

Zachód słońca widziany z cockpitu.

Bonne soiree Paris!

środa, 6 kwietnia 2016

Z chmur do Azji - zapowiedź

Wczoraj otrzymałam wspaniałą wiadomość od swojego wydawnictwa. Moja druga książka ukazała się właśnie na ich stronie jako zapowiedź.

https://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/literatura-faktu/z-chmur-do-azji

Powyżej znajduje się link, gdzie już możecie ją zamówić online! A tak wygląda okładka.

Publicat

Książka wchodzi do sprzedaży 27go kwietnia. Opowiada ona o moich podróżach po Azji. Z tej okazji zamieszczę na blogu więcej zdjęć z odwiedzanych państwa, abyście mogli czytając zobaczyć o czym piszę. Oczywiście to wszystko jak tylko znajdę wolną chwilę, bo teraz latam i latam.


piątek, 1 kwietnia 2016

Z życia stewardessy wzięte

Siedzę sobie spokojnie w domu, ostatni dzień wolnego. Jest wieczór, czytam książkę. Na drugi dzień mam zarezerwowany bilet na 9:45 rano. Budzik nastawiony na 6. Nie lubię się spieszyć, a do tego jak na stewardessę przystało, muszę być zawsze wszędzie przed czasem.
O 22 dostaję mail od linii lotniczy, że mój lot został odwołany. No pięknie - myślę sobie i wysyłam wiadomość do firmy. Godzina mija, a ja nadal nie wiem kiedy wylatuję. W duchu się modlę, żeby nie znaleźli jakiegoś lotu o 4 rano. W końcu dostaję smsem powiadomienie, że mój wylot będzie o godzinie 12:40. Yupi! Mogę dłużej spać.
O 10:30 jestem na lotnisku. Spokojnie czekam na otwarcie odprawy i już wyobrażam sobie jak w hali odlotów napiję się kawy. Wtem zjawia się cała masa policji, ochrony i służb medycznych. Część lotniska, gdzie miałam się właśnie udać ze swoją ogromną walizką zostaje zamknięta. Wszyscy pasażerowie przekierowani zostają do drugiego terminalu; żeby się tam dostać trzeba wyjść, obejść budynek i wejść ponownie. Gdy docieram na miejsce jest mi gorąco, chce mi się pić, a przede mną niespotykana kolejka. Wygląda na to, że połączono poranny rejs z późniejszym, wysłano większy samolot i przez to sobie teraz postoję w ogonku. Fajnie, o kawie mogę już zapomnieć.
W końcu moja kolej, pani z obsługi naziemnej kilkakrotnie wpisuje moje nazwisko i nic. Dopiero gdy dodaję, że jestem z odwołanego rejsu sprawa się wyjaśnia. Pozbawiona ogromnej walizy, biegnę do kontroli bezpieczeństwa. Staję w krótszej kolejce - duży błąd, gdyż ta przeznaczona jest również dla matek z małymi dziećmi. Każdy słoiczek z jedzeniem dla niemowlaka przede mną jest dokładnie oglądany i osobno prześwietlany. Zaczynam się zastanawiać, co jeszcze mnie dziś spotka. Aaaa, tak. Mój bagaż podręczny zostaje zatrzymany do kontroli na obecność narkotyków. Kilka minut później mam wystarczająco dużo czasu aby kupić wodę i biec do bramki, gdzie zaczyna się boarding.
A to dopiero początek kwietniowej rotacji.

internet