wtorek, 27 lutego 2018

Z ostatniej rotacji

Jak już pewnie wiecie, w lutym polatałam trochę dla nowej firmy. Po dłuższej przerwie z chęcią wzbiłam się w chmury. Jednak mój zapał przygasł trochę pod koniec rotacji - dostałam w kość. Ciężko po okresie nicnierobienia i totalnego luzu zakasać rękawy. 😉

zamek w Norymberdze
Pracę zaczęłam od Norymbergi. Po odebraniu samolotu z przeglądu, wylecieliśmy na krótkie nocowanie do Londynu.

Przez dwa dni mogłam podpatrzeć jak pracują mechanicy.
Na pierwszy lot z pasażerami zakupiłam tulipany, dzięki temu na pokładzie zagościła wiosna.
 Po kilku godzinach snu w Wielkiej Brytanii udaliśmy się w dalszą drogę. Późnym wieczorem wylądowaliśmy w Kazachstanie. Temperatura w nocy spadła do minus 24 stopni! W dzień było już dużo lepiej i mogłam wyjść na krótki spacer i zakupy. O moim pierwszym pobycie w stolicy Kazachstanu możecie przeczytać tutaj.

mój pokój w Astanie
Widok z okna, budowla po lewej to centrum handlowe.
Z Kazachstanu zrobiliśmy krótki lot do Uzbekistanu. W Uzbekistanie, a dokładnie w Termezie, byłam wiele lat temu. Tym razem jednak lądowaliśmy w stolicy kraju - Taszkiencie.

Kolacja z załogą i próbowanie "Uzbeck green tea" - nie stwierdzam wielkiej różnicy w stosunku do normalnej green tea.
Na drugi dzień hotelowy basen miałam dla siebie.
W Taszkiencie w planach mieliśmy zwiedzanie miasta, ale niestety dostaliśmy lot powrotny do Luton- przez Moskwę, gdzie spaliśmy 6 godz w samolocie 😕.

A z Londynu wróciłam do domu i teraz cieszę się zasłużonym odpoczynkiem.

piątek, 23 lutego 2018

Stewardessa w piosence

Karol - czytelnik mojego bloga, a od niedawna również nowy członek lotniczej rodziny, podesłał mi pomysł na ten wpis.
A więc nie zwlekając dłużej posłuchajcie o stewardessach!







Nie wiem, czy też macie wrażenie, że powyższe piosenki i teledyski są dość schematyczne i pokazują nas w złym świetle? Muzycznie podoba mi się najbardziej Kate Nash (druga piosenka), a Wam?

Tutaj możecie znaleźć mój stary wpis z inną francuską piosenką, która dużo bardziej mi wpada w ucho. Nie możemy też zapomnieć o rodzimym podwórku.


A Karol podsyła jeszcze jedną polską propozycję:


I na koniec jeszcze udana parodia - z życia wzięte. Ten moment kiedy operacyjni wyciągają Cię z dyżuru....


A może ktoś zna jeszcze inne piosenki związane z lotnictwem?

poniedziałek, 19 lutego 2018

Norymberga

Po dłuższej przerwie w lataniu udało mi się dostać zlecenie od pewnej firmy. W świecie operatorów małych jetów, nie jest to rzecz niespotykana. Od czasu do czasu potrzebni są freelancerzy, którzy luzują przepracowaną załogę, albo wskakują na miejsce chorej stewardessy. Oczywiście trzeba mieć doświadczenie w tym zawodzie, żeby dostać takie zlecenie i często znajomości, żeby być na początku listy zastępczej.
I tak właśnie znalazłam się w stolicy Frankonii, drugiego co do wielkości miasta Bawarii.

Pogoda średnio nam dopisała.

dziedziniec zamku
widok ze wzgórza zamkowego
Tak bardzo zmarzliśmy, że trzeba się było posilić.

Tradycyjne kiełbaski z kiszoną kapustą i preclem - całość 10 euro. W tej restauracji serwowano na "średniowiecznych" talerzach.
Co najbardziej podobało mi się w Norymberdze? Rękodzieło.

stragan z ręcznie dekorowanymi piernikami
sklep z tradycyjnie wyrabianymi zabawkami
świąteczna ozdoba wycięta z blachy i ręcznie malowana
W tym cudeńku wiszącym w oknie się zakochałam. Ponieważ jeden mały zajączek kosztował 15 euro, to nie miałam odwagi spytać o cenę tego dzieła.
-"Gdzie ty mnie prowadzisz" - spytałam ze śmiechem mojego kapitana. Szliśmy wzdłuż murów starego miasta, a w oknach po lewej stronie mijaliśmy roznegliżowane panie wabiące przechodniów do środka podejrzanych lokali.
-"Wiesz co, ja byłem już kilka razy w Norymberdze, ale nigdy tutaj nie trafiłem. To ty mnie jakoś tak wyprowadziłaś...." - odbił piłeczkę hiszpański pilot.

Wybierając się na targ rękodzieła (tutaj) uważajcie żeby nie zabłądzić. Przez przypadek możecie się znaleźć w czerwonej dzielnicy :)


środa, 14 lutego 2018

TAP

Pamiętacie jak dwa lata temu wybrałam się do Lizbony ? Była to moja pierwsza podróż z  portugalskimi narodowym przewoźnikiem. Ostatnio miałam przyjemność ponownie z nimi lecieć.

lotnisko w Lizbonie
Leciałam z Warszawy do Lizbony i dwa dni później wracałam tą samą trasą. Loty są obsługiwane przez Airbusy 320 i 319. Bezpośrednia podróż trwa ok. 4 godzin i co ciekawe Portugalczycy nadal serwują bezpłatne ciepłe posiłki!

Lot powrotny - obiad serwowany o 11 rano.
Lot z Warszawy jest o 15:05, a z Lizbony do Warszawy o 9:15. I na obu serwowany jest obiad....  Dziwnie się je kurczaka o tak wczesnej porze.... Do tego serwowane są napoje (również wino i piwo), a na końcu jest jeszcze herbata i kawa.
Nie mogę złego słowa powiedzieć na tą linię lotniczą. Jedyne co mi osobiście przeszkadzało, to fakt, że zaczynają serwis późno. Wracając z Lizbony nie zdążyłam zjeść śniadania. Musiałam wyjść z hotelu zanim otwarto restaurację, a na lotnisku zagadałam się z koleżanką i biegłam do bramki bo zaczynano już boarding. Umierałam więc z głodu ... a jedzenie załoga podaje dopiero w połowie lotu.

Jeżeli zastanawiacie się czy odwiedzić Portugalię to zapraszam do lektury tych postów: LizbonaSintra, kafelki.

sobota, 10 lutego 2018

Uroda na pokładzie

Pod moim poprzednim postem znalazł się komentarz z pytaniem o to jak dbać o siebie w czasie lotu. I jak to jest, że stewardessy tak dobrze się prezentują na pokładzie samolotu. Od razu muszę tu napisać, że nie jestem makijażystką, ani wielką znawczynią kosmetyków. W mojej walizce zazwyczaj znajduje się niezbędne minimum i nawet w domu nie mam zbyt wielu kolorowych kosmetyków. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak wygląda profesjonalny makijaż na przykład z Emirates, to spójrzcie na YouTube.


Na YT znajdziecie setki filmików instruktażowych. Czy ja się z nimi zgadzam? I czy ja się tak maluję? Szczerze? Ja nawet nie mam połowy na twarzy tego, co stewa na filmiku powyżej; nie mam nawet połowy wymaganych kosmetyków, czy pędzli.... Poza tym moim zdaniem, efekt jest zbyt przerysowany. Natomiast na pewno można coś tam podpatrzeć i wybrać to, co nam pasuje.
 
Jak ja się maluję do pracy? Zrobiłam w Warszawie krótki kurs makijażu i tam nauczyłam się kilku trików: zamiast primera używam kremu Nivea Soft. Następnie jako podkład kładę Ultra Foundation firm Kryolan - rozprowadzam go palcami, a nie gąbeczką 😳. Pod oczy żółty korektor (Inglot), na całą twarz używam sypkiego pudru, bronzerem robię kontur, blushem policzki i wykańczam rozświetlaczem - wszystko to robię jednym pędzlem. 😀 Marki to Inglot, Bourjois, L'Oreal. Robię smokey eyes z cienką kreską i tuszuję rzęsy. Na brwiach mam permanentny makijaż, a rzęsy mi bardzo urosły dzięki stosowanej regularnie odżywce. Jeszcze tylko kontur ust i szminka - obecnie mam dwie, które używam do munduru : bardzo czerwoną (Russian Red) i neutralną (Matt Mehr). Obydwie z MAC. Puder, cienie i szminkę mam zawsze przy sobie i w razie potrzeby uzupełniam makijaż w toalecie.
Jak maluję się na codziennie? Twarz robię tak samo, różnica jest tylko przy makijażu oczu i ust. W zwykły dzień tylko tuszuję rzęsy i używam błyszczyka (Clarins). Na wielkie wyjście robię bardzo ciemne smokey eyes i doklejam sztuczne rzęsy (kępki, nie całość). Rzęsy kupuję w .... H&M! Tylko potrzebujecie dobrego kleju, ja używam Inglot.
Jak sami widzicie, nie mam tego dużo. Normalnie podróżuję z dwoma pędzlami, a w domu mam może jeszcze dwa inne. Nie przywiązuje też zbyt dużej wagi do marek kosmetyków, to co Wam podałam doskonale mi się sprawdzają i nie są one w wygórowanych cenach. Co więcej, jeżeli mi gdzieś zginą po drodze, albo spadną i się rozsypią w drobny mak (co często mi się zdarza), to kupno nowych nie zrujnuje mojego budżetu.

foto: internet
Największą zmorą podczas długiego lotu jest suche powietrze w samolocie. Oprócz twarzy, wysusza też włosy (dlatego się elektryzują), czy paznokcie. W moim niezbędniku podczas wyjazdów zawsze mam kilka jednorazowych maseczek na twarz. Do tego używam mocnych odżywek do włosów po każdym myciu (takie w sprayu niestety są za słabe) oraz oliwki do skórek. Staram się też nie myć włosów zbyt często... Wiem, że może to dziwnie brzmi, ale moje włosy lepiej wtedy znoszą długie podróże. Przyjrzyjcie się obsłudze pokładowej, większość z nas ma związane włosy (względy bezpieczeństwa i higieny), ale też dzięki temu wyglądamy schludniej.

foto: internet
Nawet gdy latam jako pasażer, na czas lotu robię sobie warkocz lub wysoki kok (gdy śpię). Dzięki temu po lądowaniu moje włosy nie są skudłaczone i potargane. No i zawsze mam ze sobą mały grzebień.
W czasie długich lotów polecam Wam stosować nawilżające krople do oczu. Dzięki temu nie będą one zaczerwienione.
Swojego czasu bardzo często spryskiwałam twarz wodą termalną (na makijaż), ale później przeczytałam, że woda odparowując wyciąga wilgoć ze skóry.... Na pewno dobrze się sprawdza jako "pobudka" na nocnych lotach. 
Jeżeli chodzi o paznokcie, to często decyduję się na manicure hybrydowy. Zwykły lakier rzadko kiedy się sprawdza (możecie to zobaczyć na moim Instagramie ). Do tego w podręcznej kosmetyczce mam krem do rąk i wspomnianą już oliwkę do skórek.
O tym jak przeżyć długi lot i dlaczego nie należy pić alkoholu na pokładzie już pisałam. Oczywiście w pracy załoga nie pije procentów, pijemy za to dużo wody, bardzo dużo wody. Co jeszcze sprawia, że wyglądamy dobrze podczas pracy? Mundur. Kiedy moi pasażerowie noszą rozciągnięte dresy, ja mam na sobie białą koszulę, odprasowany żakiet, wyczyszczone buty, rajstopy.... To robi dużą różnicę.

A Wy macie jakieś triki jak wyglądać dobrze podczas lotu?

poniedziałek, 5 lutego 2018

Wywiad

Ponieważ obecnie nie latam i nie mam tak wielu rzeczy Wam do opowiedzenia, postanowiłam przeprowadzić serię wywiadów ze stewardessami i stewardami. Do części moich znajomych pracujących w lotnictwie rozesłałam już pytania. Najsprawiedliwiej będzie zacząć od siebie.

1) Proszę się przedstawić.

Nazywam się Teresa Grzywocz. Pochodzę z małej miejscowości w woj. opolskim, ale od lata mieszkam w Warszawie. Wieku swojego nie zdradzę, ale 18-ste urodziny świętuję już od wielu lat 😀

2) Od  ilu lat jesteś stewardessą?

Zaczęłam latać w 2005 roku. Swoją karierę rozpoczęłam w Etihad Airways w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Miałam rok przerwy w lataniu, gdy postanowiłam spróbować swoich sił w innym zawodzie. Szybko jednak powróciłam w chmury.

3) Dlaczego i jak zostałaś stewardessą? Czy masz jakieś wykształcenie?

Jestem magistrem Arabistyki i Islamistyki. Skończyłam taki kierunek na Uniwersytecie w Poznaniu. Cabin crew zostałam zupełnie przez przypadek. Będąc na zagranicznym stypendium zobaczyłam ogłoszenie o pracę w lokalnej gazecie i poszłam na dzień otwarty. Dokładniej możecie przeczytać o tym w mojej pierwszej książce.

4) Na jakich samolotach latałaś?

Zaczynałam w dużych liniach lotniczych na Airbusach 330 i 340. Później doszedł jeszcze Boeing 777, którego już tak nie polubiłam.
Po rocznej przerwie wróciłam do latania w mniejszych liniach czarterowych i tutaj zostałam przeszkolona na Boeinga 737. 
Następnie, po urlopie zdrowotnym, zaczęłam swoją przygodę z prywatnym lotnictwem i pracowałam na pokładzie Boeinga 727 zbazowanego w Katarze.
Po powrocie do kraju pracowałam dla rządu i latałam na Tu 154M, Jak 40 i Mi -8 (śmigłowiec).

Wiele lat temu, Jak 40.

Obecnie pracuję na małych prywatnych jetach:
- Global 5000/6000
- Challenger 650/ 604/ 300
- Embraer Legacy 600
- Falcon 7x

5) Jaki jest Twój ulubiony samolot i dlaczego?

Dawniej lubiłam latać Airbusem 340. Obecnie jest to Global 6000. Jest przepiękny i bardzo "crew - friendly".

6) Czy pamiętasz swój pierwszy lot w życiu?

Po raz pierwszy wzbiłam się w powietrze jako pasażer nieistniejących już linii Malev. Natomiast mój pierwszy lot w nowej roli był to lot wprowadzający do Bombaju. Po drodze mieliśmy duże opóźnienie, międzylądowanie i niespodziewany nocleg. Dużo jak na pierwszy raz.

7) Co jest Twoją ulubioną destynacją?

Nie lubię tego pytania. 😉 Pojawia się w każdej rozmowie. Bardzo ciężko na nie odpowiedzieć, jest tyle miejsc... San Francisco, Nowa Zelandia, Seszele, MontrealRosja, Marsylia,.... Wszystko zależy z kim, kiedy, na ile, po co i dlaczego. Inne miejsca cenię za architekturę, inne za kuchnię, jeszcze inne za piękną pogodę i relaks. 

foto: internet
8) Co po tylu latach podoba Ci się w tej pracy?

Możliwość podróżowania, spotykania ciekawych ludzi, bycie w powietrzu i styl życia, który ta praca zapewnia.

9) Co jeszcze lubisz robić w życiu? Inna praca? Hobby?

Lubię pisać - stąd ten blog. Lubię też czytać, uczyć się języków obcych i podróżować. Bardzo chciałabym się kiedyś nauczyć fotografować, tańczyć i skończyć studia podyplomowe (tu waham się między kilkoma kierunkami). Niestety nieregularne godziny pracy to utrudniają.


I jak podoba się Wam taki post? Macie dodatkowe pytania, które mogłabym zadać kolejnym przepytywanym? A może znacie kogoś, kto lata i chciałby znaleźć się na moim blogu? Koniecznie napiszcie!