Po tym jak cztery dni spędziłam prosząc o lot w depresyjnym Luton, polecieliśmy do Rygi.
|
To zdjęcie znalazło się na moim Instagramie. Piękna pogoda, piękne miasto i miś. A powinien być kot. |
Ryga to stolica Łotwy, miałam przyjemność już raz ją odwiedzić wiele lat temu. Wtedy zostaliśmy tylko kilkanaście godzin i zawsze żałowałam, że tak krótko. Tym razem mieliśmy trzy dni.
|
Najsłynniejszy kot Łotwy. Trudno go wypatrzyć na dachu, ale w sklepach z pamiątkami możecie znaleźć go na każdej półce. |
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się z pilotami na jesienny spacer po starym mieście. Charakterystyczna zabudowa odzwierciedla przeszłość portu hanzeatyckiego oraz jest jednym z największych skupisk architektury secesyjnej.
|
Plac ratuszowy i dom Bractwa Czarnogłowych z XIV wieku - stowarzyszenia bogatych i nieżonatych kupców pochodzenia niemieckiego. |
|
Trzej Bracia - najstarszy, ten po prawej pochodzi z XV wieku i jest najstarszym mieszkalnym budynkiem miasta. Nazwa nawiązuje do Trzech Sióstr - kompleksu podobnych budynków w Tallinie, który jest na mojej liście miejsc do odwiedzenia. |
|
Piękne secesyjne drzwi Muzeum Farmacji, je również mogliście już podziwiać na moim Instagramie. |
Stare Miasto jest bardzo ładne, w czasie tego pobytu wybrałam się dwukrotnie na spacer po jego uliczkach. A co z kuchnią? Ryga to miasto nadbałtyckie, więc mogłam zjeść swoje ulubione śledzie. 😊
|
Na Helu jadłam lepsze. |
Jeżeli chcecie skosztować tradycyjnych potraw, to polecam Wam restaurację znajdującą się niedaleko Starego Miasta w piwnicy - Folkklubs ALA pagrabs.
|
Do szerokiego wyboru lokalnego piwa zamówcie smażony chleb z czosnkiem. Niebo w gębie i żaden wampir Was później nie zaatakuje. 😉 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz