Po kilkudniowym pobycie w
Abu Dhabi i niespodziewanym
locie do Europy, dostałam lot do Stanów. Jeżeli śledzicie mojego bloga, to wiecie, że sporo latałam za Ocean w 2017 roku. Odwiedziłam wtedy między innymi
Miami.
I zgadnijcie, gdzie wylądowałam po nocce z
Nicei (tak, znowu ta Nicea).
|
Welcome to Miami! |
|
U nich ranek, ale u mnie już pora na obiad. W czasie tego pobytu jadłam też po raz pierwszy w Five Guys - polecam.
Na zdjęciu natomiast self service z Whole Foods i moja ulubiona Kombucha. |
W Miami oprócz spaceru z moimi pilotami wybrałam się na przedświąteczne zakupy. Kupiłam między innymi świąteczne spodnie od pidżamy, które mogliście podziwiać na moim Instagramie.
|
Na taki sweter się nie zdecydowałam. |
Po dwudniowym pobycie w Miami, udaliśmy się do Huston. Niestety mieliśmy za mało czasu na zwiedzanie. Skończyło się tylko na spacerze i zakupach - tym razem brakujących produktów do samolotu.
|
W Teksasie to chyba śniegu nie widzieli, ale hotel ozdobiony był pięknie. |
|
Tu wszystko musi być większe. |
Cztery dni w Stanach i dwa dni jetlagu w domu....
Five Guys - lubię to! :)
OdpowiedzUsuń🤗
Usuń