Jak wiecie z poprzedniego wpisu wybraliśmy do Laosu. Wybraliśmy opcję ekonomiczną z dwoma przesiadkami i pociągiem.🤷♀️
Trasa: Warszawa - Paryż - Maskat - Bangkok - Vientian
Bagaż mieliśmy ze sobą. Każdy z nas miał na plecach około 7kg plecak. W Azji jest tanio, możecie dokupić sobie ubrań (lub prać w zlewie, albo oddać rzeczy do wyprania). Dzięki temu nie musieliśmy czekać na bagaż, tylko od razu po wylądowaniu mogliśmy biec do odprawy paszportowej i dalej na pociąg. Mieliśmy 3,5 godziny na jego złapanie.
Z lotniska w Bangkoku trzeba wziąć różowy pociąg - City Line na stację Makkasan.
|
Bilety żetony kupuje się w okienku lub automacie. Zachowajcie je na całą podróż, bo przy wyjściu są wymagane do otwarcia bramki. Bilet kosztuje 35 TBH. Wymieniliśmy 100 $ na lotnisku. Pamiętajcie, że w Azji nie przyjmują starych i zniszczonych banknotów. |
Następnie przesiadka na metro. Trzeba przejść do wyjścia 2 przez Sky Link. Metro linia numer 2 zabierze was do Bang Sue. Tam wysiadać i udajecie się do wyjścia numer 3. Ta droga zajmuje około godziny. Pociąg kursuje co 15 minut, metro co 10.
|
Na stacji pociągów Krug Thep Aphiwat przejdziecie do strefy pociągów długodystansowych i tam czekacie na wyczytanie pociągu do Laosu. |
Koniecznie na tej stacji zaopatrzcie się w jedzenie i picie. Pociąg jedzie ponad 11 godzin. Jest w nim zimno, głośno i nie gaszą światła. Nie ma wagonu restauracyjnego (przynajmniej tak wyglądała sytuacja w listopadzie 2024).
|
Jest bardzo często sprzątana toaleta. |
|
Kuszetki są piętrowe. Myśmy rezerwowali 5 dni do przodu i już nie było wolnych obok siebie. Są też wagony z plastikowymi ławkami. Kuszetka kosztuje trochę ponad 100 złotych. Pościel jest czysta.
|
Około 7 rano czasu lokalnego przychodzą i budzą, i zbierają pościel. Zaraz po tym, pociąg zatrzymuje się i wszyscy wysiadają. Tutaj kończy się Tajlandia. Trzeba odstać w kolejce i dostać pieczątkę.
Jeżeli chcecie kupić sobie jedzenie lub picie, to zróbcie to przed odprawą paszportową. Wracacie do pociągu, przejedziecie kilkanaście minut po Moście Przyjaźni i już Laos.
Tutaj zabieracie wszystko, wypełniacie dwa druki, dokładacie zdjęcie, 40 dolarów, i dostajecie wizę.
Ze stacji pociągów w Vientian - stolica Laosu, możecie udać się do miasta tuk-tukiem, taxi lub autobusem.
Hosteli i hoteli jest masa. Nasz (Rainbow Hotel) okazał się niezbyt wysokiej klasy (pokój z łazienką kosztował 19 dolarów). Odnowioną miał tylko recepcję. Było bezpłatne WiFi i małe śniadanie.
Wybraliśmy miejsce na nocleg ze względu na dobre opinie (moim zdaniem przesadzone) i lokalizację. Byliśmy w samym centrum, blisko świątyń i Nocnego Marketu. Daleko natomiast od Buddha Park.
|
Jeżeli lubicie buddyjskie świątynie, to jesteście w dobrym miejscu. Przy wejściu trzeba zdjąć buty. Wejście jest bezpłatne. |
Później tuk-tukiem udaliśm się do Buddha Park. Pamiętajcie, że trzeba się targować. Kierować chciał 600 000kip, a pojechał za 300 000. Wracaliśmy lokalnym autobusem za 18 000 od osoby. 😂 Autobusy kursują tutaj na styl azjatycki, znaczy kiedy przyjedzie, to będzie.
|
Wejście kosztuje 60 000 kip. Jest ładnie, ale jak macie napięty grafik, to możecie pominąć tutaj odwiedziny. |
Wieczorem udaliśmy się na
Nocny Market, ale jakoś nas to miejsce nie urzekło.
|
Jedzenie natomiast mają super. Za taki zestaw zapłaciliśmy 10 dolarów. Za masaże stóp 6 $. Oczywiście w lokalnej walucie. Wymieniliśmy 200 $ na stacji kolejowej i zostaliśmy lokalnymi milionerami. Już dawno nie widziałam na banknotach tylu zer.😆 |
Za tydzień zapraszam na dalsze laotańskie przygody.