poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Moje samoloty cz. I

Ponieważ nie wiem, kiedy wrócę do latania (mam nadzieję, że jak najszybciej), to dziś daję Wam kolejny post o sobie. 😉

Poprzednie możecie znaleźć tutaj:
Wywiad
Kilka faktów o mnie

Jedna z czytelniczek zapytała mnie kiedyś o typy samolotów, na których latałam i jak się na nich lata. Jak wiecie więc, zaczynała swoją pracę 15 lat temu na Bliskim Wschodzie. Tam, jak każdy nowicjusz, zostałam przeszkolona na typy samolotu, którymi latał przewoźnik. W tamtych czasach były to Airbusy 330 i 340. Czyli takie z dwoma alejkami i trzema, bądź dwoma klasami (na dwóch starszych samolotach nie było klasy pierwszej).
O dziwo, od razu dostałam też szkolenie do klas premium - tj. biznes i pierwszej. Może się tak zdarzyć, gdy firma potrzebuje nowych pracowników, gdy dopiero się rozwija. W innym wypadku, załoga spędza wiele lat w klasie ekonomicznej, zanim dostanie "upgrade".

Nie wiem czy dlatego, że zaczynałam na Airbusie - stał się on moim ulubionym dużym samolotem.
Nie jest to oficjalna wersja umundurowania, a wygłupy w galley - w pierwszej klasie, do której bardzo szybko zostałam przeniesiona na stałe.
Po ponad roku latania na Airbusach w klasach premium, firma nabyła Boeinga 777. Leciałam na nim tylko kilka razy! I do tego w klasie ekonomicznej, więc ciężko mi było go pokochać.
Podobno, załogi dzielą się na dwie grupy : Team Airbus i Team Boeing. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej.  Moją niechęć potęgował też fakt, że z przywileju być z przodu samolotu, wylądowałam w tyle. Trudno wytłumaczyć komuś, kto nie lata, że ma to znaczenie..... Nie jest to zadzieranie nosa, ale to tak, jakby z funkcji managera w firmie wrócić na stanowisko zwykłego pracownika.
Mniej więcej w tym samym czasie na Airbusie 340 - 600 zaczęliśmy wykonywać ultralongi, czyli loty do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Sydney. Na ten samolot potrzebne było dodatkowe szkolenie, ponieważ posiadał on Crew Rest Compartment. Miejsce do odpoczynku dla załogi w czasie niemiłosiernie długich (nawet 16 godzin) rejsów. Ponieważ miałam wizę i szkolenie, to na dobre pożegnałam się z Boeingiem i latałam głównie na długich rejsach w klasach premium.
Z tej pozycji odeszłam ze swojej pierwszej lotniczej rodziny.

Cdn. 

2 komentarze:

  1. w tej wersji umundurowania męskiej częsci pasażerów przypadłybyście jeszcze bardziej do gustu :P

    OdpowiedzUsuń