środa, 1 kwietnia 2020

Latanie a zdrowie cz.II

Dziś kontynuacja tematu. Jeżeli spędziliście już jakiś czas w chmurach, to wiecie, że ma ono negatywny wpływ na zdrowie. I że częste zmiany stref czasowych oraz nieregularny tryb życia może doprowadzić do ogólnego zmęczenia. Teoretycznie macie prawo do poinformowania firmy o zmęczeniu (fatigue). Oficjalnie ten termin występuje w przepisach lotniczych, jako kondycja uniemożliwiająca pracę.....


Jestem ciekawa, czy ktoś z Was kiedykolwiek wykorzystał tą opcję? Nie znam nikogo, kto by się odważył na ten krok. Z drugiej strony znam dziewczynę, która co miesiąc szła na chorobowe na tydzień, ze względu na bolesne miesiączki. Firma kilkakrotnie wzywała ją w tej sprawie, ale zawsze miała zaświadczenie lekarskie. Możecie się domyślić, że nie płakano za nią, gdy odchodziła z pracy.
Pomijając wieczne zmęczenia, są dolegliwości, które uniemożliwiają wykonanie rejsu. Jeżeli musicie zgłosić niedyspozycję, to zróbcie to jak najwcześniej. W ten sposób dajecie więcej czasu koleżance lub koledze na przyjazd z dyżuru.
Co jeżeli jest się tylko trochę chorym? Problem w tym, że zarażacie innych. Z drugiej strony nie przyjście do pracy z powodu lekkiego kataru, też nie wydaje się w porządku. Ta granica jest bardzo płynna i ludzie mają tendencję do przekraczania jej z dwóch stron. Jedni będą latać wymiotując (ja), inni nie zjawią się na locie przez ból głowy.
Dlaczego wiele członków załóg lata nawet gdy są bardzo chorzy? Nie wiem, jakie przepisy są w Waszych firmach, ale wiele z nich kręci nosem na opuszczone dni. Linie na Bliskim Wschodzie spowolnią Waszą promocję do wyższej klasy, gdy macie za dużo "sicków". Mogą Wam też odmówić urlopu, wydzwonić do biura, czy w ostateczności nie przedłużyć kontraktu. Nie mówię, tutaj oczywiście o kilku dniach chorobowego w roku, ale o nagminnym chorowaniu.
W Europie prawo bardziej chroni pracownika, ale obecnie wiele firm oferuje samozatrudnienie. Czyli nie latasz, nie zarabiasz.
W moim przypadku sytuacja wygląda jeszcze inaczej. Ponieważ jest nas tylko dwie i pracujemy na zmianę, to jeżeli zachoruję, moja zmienniczka musi przylecieć ze swojego wolnego do pracy. Następnie będę musiała oddać jej te dodatkowe dni. Możecie sobie wyobrazić, że żadna z nas nie chce do tego dopuścić i pracuje nawet będąc chorym.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz