wtorek, 18 lutego 2020

Peru i Boliwia praktycznie

Największym kosztem podczas tego wyjazdu były bilety lotnicze. Lecieliśmy przez Berlin i Paryż do Limy. Wracaliśmy przez Amsterdam i Berlin do Warszawy. Loty przez Berlin wychodziły taniej, niż loty z Warszawy.

Plan podróży? Berlin - nocleg, Paryż, Lima - nocleg. Lot do Arequipy.
W Limie należy się liczyć z długimi kolejkami na przejściu granicznym.
Rozważaliśmy również lot do Boliwii lub wylot z Boliwii, ale były to droższe bilety.
Wizy i szczepienia nie są potrzebne, trzeba mieć tylko ważny paszport na min 6 miesięcy i miejsce na pieczątki. (Jeżeli zbieracie pieczątki, to na Machu Picchu i na Rainbow Mountain można otrzymać takie okolicznościowe za drobną opłatą.)
Najtaniej wychodzi podróżowanie z bagażem podręcznym. W swój plecak spakowałam sporo starych ubrań, które stopniowo wyrzucałam (w ich miejsce wpakowaliśmy pamiątki). Inne rzeczy praliśmy w zlewie i suszyliśmy przez noc.
Na pewno trzeba mieć dobre buty, kostium kąpielowy, klapki, coś na deszcz i na zimną pogodę oraz na upał. Z innych rzeczy leki, plastry, kosmetyki w małych butelkach oraz papier toaletowy (bo nawet w płatnych toaletach nie zawsze on jest). Planując trekking, konieczna jest ochrona od słońca, nawet przy pochmurnym niebie i małe plecaki, aby te duże zostawić w przechowalni.
Warto zainwestować w urządzenie ze światłem UV do uzdatniania wody.

Kostium, klapki i ręcznik. W Peru jest wiele bezpańskich psów, ale są one nad wyraz przyjazne.
Jeżeli zdecydujecie się na rozpoczęcie zwiedzania od Boliwii, to lepiej unikać lotów do La Paz. Stolica Boliwii leży na bardzo dużej wysokości, trzeba się do niej zbliżać stopniowo. Również wybierając się do Machu Picchu lub na Pustynię Solną możecie odczuwać skutki choroby wysokościowej. Najlepszym sposobem będzie stopniowa aklimatyzacja, przestrzeganie lekkostrawnej diety, unikanie wysiłku i ciepłe ubranie (konieczne nakrycie głowy). Na miejscu można kupić liście koki, herbatę i cukierki z jej wyciągiem. Smak mają specyficzny, ale mi posmakowały. Pomagają trochę, jeżeli żuje się je cały czas ale najlepiej sprawdzają cię tabletki na "sorochi". Można je kupić bez recepty w każdej lokalnej aptece. Bierze się co 8 godzin jedną, aż do ustania skutków. Branie aspiryny cardio w moim przypadku się nie sprawdziło, jednak każdy przechodzi chorobę wysokościową inaczej. Nasz przewodnik miał w plecaku spirytus z ziołami i polewał nim ręce turystów  - po czym należało się nim mocno trzykrotnie zaciągnąć.

Rainbow Mountain i Red Valley to ponad 5 000 m n.p.m.
Obydwa kraje należą do bezpiecznych, trzeba jednak uważać na osoby próbujące oszukać turystów (taksówkarzy i agencje) oraz drobnych złodziei. Szczególnie w zatłoczonych miejscach i w środkach transportu publicznego.
Nie znamy hiszpańskiego. Ja sobie radziłam przekładając francuski na hiszpańską wymowę (sprawdza się całkiem dobrze). Dodatkowo mieliśmy słowniki i tłumacze offline w telefonach. 
Przed wyjazdem zaczęliśmy brać probiotyki, ale niestety nie uchroniły nas one od jednego zatrucia pokarmowego.

Przepyszne mango i nowe owoce zakupione na lokalnym targu. Jedzenie jest tanie, jeżeli je się na ulicy, ale mało ciekawe. Z lokalnych potraw polubiliśmy mięso alpaki. Tradycyjne pieczone świnki morskie nam nie zasmakowały. Śniadania to głównie słodkie placki lub bułki z dżemem.
Na bazarach można zakupić wszelkiego rodzaje pamiątki wykonane z alpaki (lub te tańsze z domieszką). Jak na każdym targu, należy się targować. Kupiliśmy swetry, skarpetki, rękawiczki i czapki z aplikacjami z lamą.
Spaliśmy w hostelach rezerwowanych przez booking.com. Przed wybraniem noclegu przeczytajcie opinie, czy są one pozytywne. Dwa razy rezerwowaliśmy na szybko miejsca i trafiliśmy kiepsko. Do kolejnego noclegu postanowiliśmy dopłacić 10 $ więcej, aby w końcu porządnie się wykąpać. W Ameryce Południowej normalne jest, że w hotelach nie ma ogrzewania, a gorąca woda pod prysznicem jest (lub nie) w określonych godzinach.
W wielu miejscach nie można jeszcze płacić kartą, w innych doliczane jest nawet 15% prowizji! Często przyjmowane są natomiast dolary. Z wymianą euro mieliśmy spory problem, większość kantorów ich nie przyjmuje. Kurs wymiany różnił się w poszczególnych miejscach. Banknoty muszą być w dobrym stanie, nawet lekko uszkodzone nie są już przyjmowane.
Z bankomatów pieniędzy nie wybieraliśmy, bo tam gdzie próbowaliśmy, maszyna uprzedziła nas o dodatkowych opłatach, ale nie podała ich wysokości. 

Ameryka Południowa pełna jest pięknych miejsc.
Koniecznie napiszcie, jeżeli macie jakieś pytania!

2 komentarze:

  1. Dzień dobry,
    gdzie Pani kupiła torebkę, którą miała Pani na podpisywaniu książek w bibliotece? ps. cudne zdjęcia z ostatnich podróży. Miłego wieczoru Eliza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry,
      Torebka to stara kolekcja Wittchen kupiona w ich sklepie w Arkadii.
      Bardzo dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam

      Usuń