Po wizycie w
Książu kontynuowaliśmy nasz wyjazdowy weekend. Skalne Miasto w Czechach było głównym celem całej wyprawy. Z Wałbrzycha dojazd zajął nam jakieś 40 min.
|
Tak teraz mija się granice kraju. |
Na miejscu za parking, bilet wstępu, czy też jedzenie w restauracji można płacić w złotówkach. Po opłaceniu 12 złotych w kasie otrzymuje się również mapkę w języku polskim. I już można ruszać na szlak. Warto ze sobą mieć dobre buty, wodę i aparat fotograficzny!
|
"Skład serów" |
Większość trasy pokonuje się po płaskim i równym terenie, jedynie wspinaczka na "Strzemię" wymaga dużego wysiłku (i odwagi). "Strzemię" to średniowieczny zameczek strażniczy. Sęk w tym, że go nie ma; a wspinaczka po 300 stopniach kończy się w punkcie widokowym. Widok piękny, ale schody tylko początkowo są mocne - metalowe, ostatni fragment pokonuje się po drabinach.
|
Drabiny niby są przymocowane do skały, ale ja coś takim wynalazkom nie ufam.
foto:interent |
Po takich emocjach dalej było już bardzo spokojnie. Część trasy była zamknięta, ale i tak zeszło nam cztery godziny.
|
Środek wiosny a w wąskich przejściach pomiędzy skałami leży śnieg. |
|
Widoki są super. |
|
Wędrując między takimi skałami czułam się jak we "Władcy Pierścieni" |
Po pokonaniu całej trasy zaczęliśmy szukać czegoś do jedzenia. Pan w kasie odradził nam posiłek w parkingowych restauracjach i skierował nas do pobliskiego miasteczka.
|
w Mezimesti "U Szwejka" knedliczki z gulaszem |
|
a na deser ciepłe śliwki z lodami piernikowymi |
Jeżeli zastanawiacie się jak spędzić aktynie kilka dni, to polecam trasę Szczawno Zdrój - Książ - Wałbrzych -Skalne Miasto. Zajęło nam to cztery dni, koszty nie były wysokie, a wrażenia bardzo pozytywne.
Uwaga: Dziś startuje moje konto na
Instagramie. Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz