piątek, 9 czerwca 2017

Shenzhen

Dziś mam dla Was jeszcze kilka zdjęć z mojej niedawnej wizyty w Chinach. O moi przeżyciach w lokalnym Spa możecie przeczytać tutaj.

Podchodzimy do lądowania- to nie chmury, to smog. Mój nos od razu się zatkał, a gardło zaczęło drapać.
Wylądowaliśmy wieczorem - widok z mojego okna w hotelu - piętro 22gie.
Herbata i sernik zabrany z pokładu. Reszta załogi odstąpiła mi swoją herbatę i świeczki, żebym mogła się delektować następnego dnia.
Obiad w lokalnej restauracji. Kolega zamawiał, bo menu jak wszystko tutaj tylko w języku chińskim.
Spacer po okolicy, w Chinach gdy otwiera się nowe miejsce biznesu, takie dekoracje są normą.
W lokalny supermarkecie, kolory i skład chemiczny tych deserów przeraża.
Moje zdobycze: spodnie do jogi i japońskie maseczki nawilżające na twarz. Taką tabletkę zalewa się wodą i rozwija się ona w papierowy ręcznik. Czas aplikacji 15 minut. 

Życzę Wam udanego weekendu!




2 komentarze: