niedziela, 25 sierpnia 2024

Szukanie pracy na prywantych jetach

Kiedy ostatnio dałam Wam możliwość zadawania mi pytań na swoim Instagramie, większość z nich dotyczyła tematu poszukiwań pracy w sektorze lotnictwa prywatnego.
Cieszę się, że są tu osoby, które interesują się tym tematem. Fajnie widzieć, że jest nas coraz więcej.
Dlatego też, dzisiejszy wpis będzie podsumowaniem tego zagadnienia i odpowiedzią na Wasze zapytania.

O tym, co to jest freelancing możecie poczytać tutaj.
O szukaniu pracy jako freelancer tutaj.
O moich zarobkach jako freelancerka przeczytacie tutaj.

 

Co wybrać? Freelance? Czy stałą pracę?
Zacznę może od freelancu, bo na ten temat mam już sporo wpisów (oznaczonych powyżej zdjęcia). Nie będę ukrywać, że większość lotów na zastępstwo, takich last minute dostaje się po znajomości. Po latach pracy w prywatnym lotnictwie mam koleżanki i kolegów, którzy podrzucają mi oferty. Bez kontaktów będzie Wam ciężko się załapać na zlecenie.
(Nie mówiąc o tym, że bez doświadczenia w branży, nie macie szans. To nie jest tak, że można się tego samemu nauczyć. Latanie na prywatnym samolocie jest skomplikowane i aby robić freelance, trzeba mieć wylatane kilka lat.)
Dodatkowo jest kilka forów na FB, Insta, Telegramie i Whatsapp dla VIP FA, gdzie wpadają takie pojedyncze loty.
Jeżeli chodzi o agencje, to ja nie jestem w żadnej. Kiedyś się zgłosiłam, ale nigdy od nich pracy nie dostałam. Dodatkowo, musicie pamiętać, że pośrednicy nie pracują charytatywnie. Opcje są dwie, albo ściągną z firmy swój haracz, albo od Was. A potrafią sobie słono liczyć za swoją pomoc. Łącznie z jedną dniówką - co jest ok, jeśli macie tydzień i więcej lotów. Gorzej, jak lecicie na dwa / trzy dni, a oni oczekują jednodniowej zapłaty.
(Są też agencje / aplikacje, gdzie musicie wykupić miesięczne / roczne członkostwo. Możecie nie znaleźć tam pracy, ale abonament zapłacicie.)

A co jeśli chcecie znaleźć pracę na stałe w prywatnym lotnictwie? 
Obserwujcie firmy, dla których chcecie latać. Wyślijcie im swoje CV, nawet, jeśli nie rekrutują. Polubcie ich profile na Linkedin i Instagramie. Zaobserwujcie profile innych latających VIP FA. (często dzielimy się ofertami pracy).
Subskrybujcie strony internetowe i te na FB z ofertami pracy. Ogłoszenia pojawiają się i znikają. Trzeba być aktywnym i szybkim. Zróbcie sobie profesjonale zdjęcia, dobre CV i list motywacyjny. Jak tylko coś się pojawi, jesteście gotowi do wysyłania.
Nie czekajcie. Ja wysyłam zgłoszenia wszędzie. Ostatnio miałam rozmowę o pracy będąc na plaży.😁


P.S. Przeczytajcie ten wpis - "Vademecum pragnących zostać cabin crew."

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Pomorze Zachodnie po raz drugi

 W 2022 po raz pierwszy odwiedziłam Pomorze Zachodnie i się zakochałam. 

Po dwóch latach postanowiliśmy powrócić w to samo miejsce. Ludzi niestety było więcej w tym roku, ale i tak była to piękna wyprawa.

Kochamy to miejsce za klify.

I Las.

Las w tych rejonach jest niesamowity. Takie polskie Shire. 😁


Zabraliśmy rowery i dziennie pokonywaliśmy kilkanaście kilometrów. Im dalej od miasteczek / wsi, tym mniej ludzi na plaży.

Udało się nam znaleźć kilka bezludnych miejsc. 


Mieliśmy kilka pięknych zachodów słońca.

I jeszcze więcej zdjęć dla Was.


To był aktywny wypad. Rowery, spacery, biegi i kąpiele. Woda miała 19 stopni, ale nam to nie przeszkadza. Jeśli ktoś lubi ciepłe kąpiele, to Bałtyk nie jest morzem dla niego. 😉


Jedzenie robiliśmy sobie sami. Wynajęliśmy domek z wyposażoną kuchnią. Mogę Wam polecić Bałtycką Oazę - domki 500 metrów od plaży.

Do Spichlerza poszliśmy na smażonego dorsza. Była pyszna. Ceny, nad morzem, są wyższe niż w innych rejonach. Dorsz 15 zł za 100g. Gofry od 10zł. 

W jeden dzień pojechaliśmy do Ustki na kawę i obejrzeć port. 

Prawie jak Grecja, ale to Ustka - zaskakująco ładne (miejscami) miasto.

Upałów nie było. Nad morzem w tym tygodniu było chłodniej niż w reszcie kraju. Nie padało i to najważniejsze. 😁

Kocham Bałtyk!

Już tęsknię. Nie wiem, jak dożyję do przyszłego roku. 🥰

Jeszcze jedno miejsce po drodze mogę Wam polecić - 

Folwark Karczemka i Restauracja Szara Reneta to piękne miejsce, które znajdziecie również na Slowhop. 


niedziela, 11 sierpnia 2024

Ferraty na Słowacji

 Ostatnio znajomy zaproponował nam wyjazd na ferraty. Jak nie wiecie, co to jest, to pocieszam Was, że ja też nie byłam pewna, o czym on mówi.
("Via ferrata to specyficzny typ trudnego technicznie szlaku turystycznego, który wyposażono w stalową linę do autoasekuracji. " -źródło: Internet)
Później zobaczyłam sobie w internecie i pomysł mi się spodobał. Na zdjęciach wyglądało to, bardzo łatwo i przyjemnie. Na zdjęciach....

Wymagany jest specjalistyczny sprzęt. Można go pożyczyć, bo na jeden wyjazd zakup wychodzi drogo. Buty miałam z naszego wyjazdu na Islandię.


Tak wyglądała jedna z Dwóch Wież -skała zaplanowana na pierwszy dzień wspinaczki. Widok z bezpłatnego parkingu - nie wydawał się groźny. Wspinaczka jest bezpłatna.

Droga do Krahule zajęła nam sześć godzin. Po drodze zatrzymaliśmy się na lokalne jedzenie. Lubię kuchnię czeską i słowacką.

Zupa kapuśniak, haluszki i knedliczki.

Spanie zarezerwowaliśmy przez booking. Dużego wyboru w dobrej cenie nie było. Wzięliśmy przeciętny pensjonat, ale było czysto i ze smacznym śniadaniem.

Po drodze mijaliśmy ładne domki.

Pierwszy dzień spędziliśmy na Dwóch Wieżach. W okolicy jest podobno kilka miejsc, ale dla początkujących jedna lokalizacja na dzień, to aż nadto.

Przed pierwszą wspinaczką. Szlaki są opisane, ale naszym zdaniem (i innych spotkanych grup) są źle sklasyfikowane. Jedynka wcale nie była najłatwiejsza. Jeżeli tak jak ja, wspinacie się po raz pierwszy, to zacznijcie tutaj od szóstki.

Widok z góry na dół. Nie jest to aktywność dla osób z lękiem wysokości. 😉

Pierwszego dnia pokonałam dwie ferraty i to było dla mnie aż za dużo emocji. Przejście wszystkich (dziewięciu) zajmuje około dwóch godzin, ale to zależy jak szybko się wspinacie i ile czekacie w kolejce.

Drugiego dnia ruszyliśmy na Ferraty na Skałce. Tutaj trzeba zapłacić za parking - 6 euro. Możecie aplikacją, która nie działa z polskim numerem lub w recepcji restauracji znajdującej się przy parkingu.

Ta ferrata zaczyna się od przewieszonego mostu. Może się na nim znajdować maksymalnie trzy osoby. Tutaj również obowiązuje asekuracja w postaci stalowej liny, do której przypinamy się lonżą. (Te na via ferrata są specyficzne, mają dwa "ramiona", dzięki temu, zawsze jest się przypiętym.) 
Po pokonaniu mostu wracamy w to samo miejsce i schodzimy łatwą ferratą w dół. Ta droga jest super! Proste schody (nadal trzeba się przypinać i zachować odstęp między schodzącymi), później zejście po korzeniach 200tu letniego klonu.
Problem jest tylko taki, że aby wrócić do góry, trzeba to zrobić już ferratą wspinaczkową. 😁 Wszystkie te ferraty są jednokierunkowe.
Wybraliśmy najłatwiejszą, opisaną jako C/B. Miejscami było ciasno


Przejście przez jaskinie bardzo mi się podobało. Czułam się bezpiecznie, bo miałam coś z każdej strony. 😉
Całe to zejście / wejście polega na tym, że wykorzystując metalowe stopnie i nierówności terenu trzeba się odpowiednie spuszczać w dół / wspinać w górę. Cały czas trzeba pamiętać, żeby przepinać się lonżą. Można wykorzystać też samą linę.
Najgorszy dla mnie był moment na "dużej ekspozycji", czyli po zboczu góry. Nie czułam się komfortowo, bo za plecami miałam przepaść. Trzeba jednak było iść dalej.
Najpierw po jednej górze, później mostek linowy i znowu skała.

Sama wpakowałam się na to wejście. Mogliśmy iść w lewo "kominem" - trasa o trudności C lub w prawo - po grani - trasa o trudności B. Myślałam, że będzie łatwiej.
A to "komin", czyli niby ta trudniejsza trasa.

Drugiego dnia pokonałam 3 ferraty. I też miałam już dosyć. Trzeba mieć mocne ręce i palce (i rękawiczki).
Cieszę się, że spróbowałam czegoś nowego, ale z pewnością nie będzie to moim nowym hobby.😁



niedziela, 4 sierpnia 2024

Muzeum Neonów w Warszawie

 W zeszłym tygodniu odwiedziłam warszawską Pragę, a dokładniej Soho Factory.
Tę część miasta znam bardzo słabo, jakoś nigdy nie mam po drodze na prawą stronę Wisły.
Tym razem, ponownie - dzięki odwiedzinom koleżanki w stolicy, udało mi się zobaczyć kolejne warszawskie muzeum.

Budynek typowo industrialny, ja akurat lubię takie klimaty. Reszta Soho Factory jest odremontowana lub wybudowana od nowa.
Wstęp kosztuje 18 zł. I za taką sumę, uważam, że warto odwiedzić to miejsce. (A po drodze możecie jeszcze obejrzeć nową dzielnicę i coś zjeść - chociaż jest tu drogo.)
Miejsce słynie z instagramowych zdjęć.

Zbiór liczy 100 sztuk neonów i innych instalacji reklamowych. Oprócz tego zajmują się odnową tych wiszących w mieście.

Zostawiam Was z galerią zdjęć z tego miejsca.









Kilka z nich nadal pamiętam, jak wisiały w mieście. Fajnie, że jest taka instytucja, która się nimi zaopiekowała.





Na miejscu można kupić neon, kubek, koszulkę. Można też obejrzeć film dokumentalny o historii tej gałęzi sztuki.
Polecam na krótki wypad.