niedziela, 11 sierpnia 2024

Ferraty na Słowacji

 Ostatnio znajomy zaproponował nam wyjazd na ferraty. Jak nie wiecie, co to jest, to pocieszam Was, że ja też nie byłam pewna, o czym on mówi.
("Via ferrata to specyficzny typ trudnego technicznie szlaku turystycznego, który wyposażono w stalową linę do autoasekuracji. " -źródło: Internet)
Później zobaczyłam sobie w internecie i pomysł mi się spodobał. Na zdjęciach wyglądało to, bardzo łatwo i przyjemnie. Na zdjęciach....

Wymagany jest specjalistyczny sprzęt. Można go pożyczyć, bo na jeden wyjazd zakup wychodzi drogo. Buty miałam z naszego wyjazdu na Islandię.


Tak wyglądała jedna z Dwóch Wież -skała zaplanowana na pierwszy dzień wspinaczki. Widok z bezpłatnego parkingu - nie wydawał się groźny. Wspinaczka jest bezpłatna.

Droga do Krahule zajęła nam sześć godzin. Po drodze zatrzymaliśmy się na lokalne jedzenie. Lubię kuchnię czeską i słowacką.

Zupa kapuśniak, haluszki i knedliczki.

Spanie zarezerwowaliśmy przez booking. Dużego wyboru w dobrej cenie nie było. Wzięliśmy przeciętny pensjonat, ale było czysto i ze smacznym śniadaniem.

Po drodze mijaliśmy ładne domki.

Pierwszy dzień spędziliśmy na Dwóch Wieżach. W okolicy jest podobno kilka miejsc, ale dla początkujących jedna lokalizacja na dzień, to aż nadto.

Przed pierwszą wspinaczką. Szlaki są opisane, ale naszym zdaniem (i innych spotkanych grup) są źle sklasyfikowane. Jedynka wcale nie była najłatwiejsza. Jeżeli tak jak ja, wspinacie się po raz pierwszy, to zacznijcie tutaj od szóstki.

Widok z góry na dół. Nie jest to aktywność dla osób z lękiem wysokości. 😉

Pierwszego dnia pokonałam dwie ferraty i to było dla mnie aż za dużo emocji. Przejście wszystkich (dziewięciu) zajmuje około dwóch godzin, ale to zależy jak szybko się wspinacie i ile czekacie w kolejce.

Drugiego dnia ruszyliśmy na Ferraty na Skałce. Tutaj trzeba zapłacić za parking - 6 euro. Możecie aplikacją, która nie działa z polskim numerem lub w recepcji restauracji znajdującej się przy parkingu.

Ta ferrata zaczyna się od przewieszonego mostu. Może się na nim znajdować maksymalnie trzy osoby. Tutaj również obowiązuje asekuracja w postaci stalowej liny, do której przypinamy się lonżą. (Te na via ferrata są specyficzne, mają dwa "ramiona", dzięki temu, zawsze jest się przypiętym.) 
Po pokonaniu mostu wracamy w to samo miejsce i schodzimy łatwą ferratą w dół. Ta droga jest super! Proste schody (nadal trzeba się przypinać i zachować odstęp między schodzącymi), później zejście po korzeniach 200tu letniego klonu.
Problem jest tylko taki, że aby wrócić do góry, trzeba to zrobić już ferratą wspinaczkową. 😁 Wszystkie te ferraty są jednokierunkowe.
Wybraliśmy najłatwiejszą, opisaną jako C/B. Miejscami było ciasno


Przejście przez jaskinie bardzo mi się podobało. Czułam się bezpiecznie, bo miałam coś z każdej strony. 😉
Całe to zejście / wejście polega na tym, że wykorzystując metalowe stopnie i nierówności terenu trzeba się odpowiednie spuszczać w dół / wspinać w górę. Cały czas trzeba pamiętać, żeby przepinać się lonżą. Można wykorzystać też samą linę.
Najgorszy dla mnie był moment na "dużej ekspozycji", czyli po zboczu góry. Nie czułam się komfortowo, bo za plecami miałam przepaść. Trzeba jednak było iść dalej.
Najpierw po jednej górze, później mostek linowy i znowu skała.

Sama wpakowałam się na to wejście. Mogliśmy iść w lewo "kominem" - trasa o trudności C lub w prawo - po grani - trasa o trudności B. Myślałam, że będzie łatwiej.
A to "komin", czyli niby ta trudniejsza trasa.

Drugiego dnia pokonałam 3 ferraty. I też miałam już dosyć. Trzeba mieć mocne ręce i palce (i rękawiczki).
Cieszę się, że spróbowałam czegoś nowego, ale z pewnością nie będzie to moim nowym hobby.😁



1 komentarz: