niedziela, 26 listopada 2023

Annapurna Base Camp Trek cz.III

Pierwszy wpis.

Drugi wpis

 Ostatnią część trekkingu, czyli dzień siódmy rozpoczęliśmy wcześnie rano wychodząc o 4 na wschód słońca. W listopadzie słońce wschodzi ok 6:20. Droga zajmuje ok 2 godzin.

Na temat dzień potrzebne są czołówki, przyda się termos i ciepłe ubranie (najlepiej mieć ze sobą mały plecak i rozbierać się i ubierać w miarę potrzeb). Dodatkowo myśmy zaopatrzyli się w tabletki przeciwko chorobie wysokościowej, które trzeba wziąć wieczorem przed.

Annapurna Base Camp zdobyty. Zaraz po tym zdjęciu ubierałam się w kolejne warstwy. Dopóki się idzie jest ciepło, ale jak czeka się na wschód słońca to momentalnie się marznie.
Niestety mieliśmy pecha i niebo było zachmurzone. 

Inną wersją końcówki trekkingu jest spanie w ABC (Annapurna Base Camp, MBC - Machapuchra Base Camp). Jest tam ekstremalnie zimno 🥶.

Po zdobyciu Base Campu schodzi się na dół. Drogi są różne. Myśmy wpierw wrócili po nasze rzeczy i na śniadanie do MBC. Następnie powrót do Dovan.
Po odpoczynku w Tip Top Hotel (polecam) udaliśmy się dnia ósmego do Upper Sinuwa. Można pójść dalej i skończyć wyprawę tego dnia. Ponieważ mieliśmy zapas dni, to zostaliśmy na odpoczynek. To ile idziecie, to zależy tylko od Was. Przy schodzeniu nie ma to większego znaczenia. Przy wchodzeniu trzeba uważać na wysokości.

Widok z tarasu z Upper Sinuwa, czyli odpoczynek i pożegnanie Annapurny.

Dzień dziewiąty to krótka droga do Jhinu (gorące źródła sobie darowaliśmy) i jeepem do Pokhary. 
Powrót można zorganizować na kilka sposobów. Przejść - ale nam się już nie chciało iść kolejnych dwóch dni. Zaczekać na autobus - 600 Rupii, ale rzadko kursuje, a jak myśmy byli na przystanku, to został odwołany. Jeep - 7000 Rupii, zabiera 7 osób. Przy dobrych negocjacjach kierowca odstawi was przy jeziorze. Podróż zajmuje 2,5 godziny. Droga początkowo jest przerażająca 😱.

Bardzo długi wiszący most. Na jego końcu złapaliśmy jeepa do Pokhary.

I tak zakończyła się nasza wędrówka.
Teraz kilka dni odpoczynku w Pokharze i Kathmandu. O tym w kolejnych wpisach.

2 komentarze: